
Wywiad z trenerem koordynatorem AZS PWSZ Nysa - Romanem Palaczem.
Krzysztof Centner - Naszą rozmowę rozpoczniemy od gorącego tematu, czyli połączenia dwóch drużyn młodzików AZS-u PWSZ Nysa i MMKS-u Kędzierzyn-Koźle, w jeden zespół. Skąd ten pomysł?
Roman Palacz - Po sukcesie na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, gdzie zespół prowadzony przez Przemka Kaczmarczyka i Tomka Siemaszko zdobył złoty medal, padł pomysł, żeby w nowym sezonie połączyć siły i wystartować w rozgrywkach młodzików z bardzo mocnym zespołem, który mógłby realnie myśleć o medalu mistrzostw Polski. Ten pomysł zaakceptował zarząd naszego klubu, ja także bardzo pozytywnie ustosunkowałem się do tego pomysłu. Ten proces treningowy i startowy trwa i już dzisiaj możemy się cieszyć z pierwszego dużego sukcesu, bowiem nasza wspólna drużyna wygrała niezwykle prestiżowy turniej Wola Cup, pokonując między innymi reprezentację Polski U-14.
- Czy współpraca na linii Kędzierzyn-Koźle - Nysa, nie zaboli nyskich kibiców, którzy nie od dzisiaj nie ukrywają, że z Kędzierzynem-Koźle im nie po drodze?
- Oczywiście znam realacje nyskich kibiców z kibicami z Kędzierzyna-Koźla. Ale nam od wielu lat współpraca z drużyną MMKS-u Kędzierzyn-Koźle układa się znakomicie. Ja osobiście cenię sobie tą współpracę i cieszę się, że nasi najlepsi młodzicy będą mieli możliwość podnoszenia swoich umiejętności siatkarskich u boku swoich kolegów z Kędzierzyna-Koźla.
- Czy naszych siedmiu wspaniałych, czyli siedmiu zawodników, którzy występują w tej połączonej drużynie dojeżdżają na treningi do Kędzierzyna-Koźla, czy też mieszkają tam w internacie?
- Nasi zawodnicy trenują w Nysie. Uczestniczą w zajęciach treningowych w mikrocyklu w swoich zespołach. W piątki, soboty i niedziele przyjeżdżają do nas chłopcy z Kędzierzyna-Koźla i wtedy wspólnie trenują. To inicjatywa rodziców siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla i warto to podkreślić.
- Słyszałem, że zespół ten będzie na specjalnych prawach i nie będzie rywalizował w lidze, tylko wystąpi w finałowym turnieju. Czy to prawda?
- Zgadza się. Drużyna ta nie wystąpi w eliminacjach. Zagra jedynie w turnieju finałowym. Spowodowane jest to wyłącznie względami sportowymi. Trenerzy będą mogli spokojnie przygotować ten zespół do rozgrywek ogólnopolskich.
- Mimo ubytku aż siedmiu najlepszych zawodników do rozgrywek młodzików zgłosiliście jednak zespół klubowy?
- Oczywiście. Zagrają w tym zespole chłopcy, którzy mieliby problemy z przebiciem się do pierwszej szóstki. Dostali więc od nas szansę, żeby się pokazać w tym sezonie. Są to bardzo ambitni młodzi ludzie i liczę na to, że swoją szansę wykorzystają.
- Przejdźmy teraz do tematu rzeka, czyli do młodzieżowej siatkówki w naszym mieście. Wy robicie świetną robotę. Szkolicie młodzież w kategorii młodzik, kadet i junior. Jaka jest jednak perspektywa przed tymi zawodnikami?
- Chcielibyśmy, żeby po skończeniu wieku juniora pozostali w naszym mieście i dalej mogli swoją pasję sportową rozwijać. Niestety tak nie jest. Nasz sztandarowy klub nie jest zainteresowany pozyskaniem naszych wybijających się zawodników i zmuszeni oni są do szukania klubów poza naszym miastem. Mamy wielu wychowanków naszego klubu w drużynach II i I ligowych, a nawet PlusLigowych. Nie mamy jednak drużyny II ligowej w Nysie, w której to mogliby się ogrywać zawodnicy, którzy kończą wiek juniora. Dopóki więc nie będzie takiego zespołu, to i nie będzie w Nysie perspektyw dla młodych siatkarzy.
- Drużyna II ligowa, oparta na wychowankach nyskiego klubu to bez wątpienia świetny pomysł. Skąd wziąć jednak środki na utrzymanie takiego zespołu?
- Nasz budżet jest naprawdę skromny. Bazujemy w głównej mierze na dotacji z Urzędu Miejskiego i składkach członkowskich. Warunkiem do tego, żeby taki zespół powstał jest oczywiście zwiększenie dotacji z Urzędu Miejskiego, ale nie jest to najważniejszy warunek. Najważniejszym warunkiem jest zainteresowanie Stali Nysa młodzieżową siatkówką w naszym mieście. Jeżeli tego nie będzie to i nie ma po co tworzyć drużyny, która byłaby bezpośrednim zapleczem dla pierwszej drużyny Stali.
- Co powiesz nowym wiceprezesie Stali Nysa, który podjął nową pracę na stanowisku wiceprezes d/s młodzieży, w klubie w którym nie ma drużyn młodzieżowych?
- O kim mówimy?
- Oczywiście o Pawle Siezieniewskim.
- Pawła Siezieniewskiego znam już ładnych parę lat. Pierwszy raz spotkaliśmy się jak Paweł grał w drużynie juniorów AZS-u Olsztyn. Był to bardzo mocny zespół, bowiem razem z nim grali między innymi Wojciech Grzyb i Adam Kurian. Teraz jest w Nysie. W jakim charakterze tak naprawdę nie wiem. Próbowałem się o to zapytać prezesa Prygla, ale nie udzielił mi konkretnej odpowiedzi na to pytanie. Tak więc Krzysztof i Tobie nie mogę nic na ten temat odpowiedzieć.
- Mówiłeś o wychowankach AZS PWSZ Nysa, którzy grają w drużynach II i I ligowych. Czy uważasz, że byliby w stanie wspólnie stworzyć zespół, który miałby szansę zaistnieć w rozgrywkach II ligowych?
- Myślę, że tak. Nasi trenerzy Przemek Kaczmarczyk, Paweł Satora i bracia Marcin i Bartek Dykta wychowali kilkunastu naprawdę świetnych zawodników i moim zdaniem mielibyśmy naprawdę niezły zespół. Gdyby jeszcze uzupełnić ten zespół o dwunastego, trzynastego i czternastego zawodnika pierwszej drużyny, a taka możliwość regulaminowa jest to ten zespół mógłby walczyć o zdecydowanie więcej niż utrzymanie się w II lidze. Ja do znudzenia będę powtarzał, że tylko oferta II ligowa może zatrzymać naszych wychowanków w Nysie. W innym przypadku będziemy tracić najzdolniejszych młodych siatkarzy, a chyba nie o to nam wszystkim chodzi.
- Patrząc ile drużyn młodzieżowych mamy na Opolszczyźnie można zaryzykować opinię, że siatkówka jest w odwrocie. Zgadzasz się z tą opinią?
- Nie do końca. To bardzo dziwna sytuacja. Jeżeli byśmy popatrzyli na liczbę seniorskich zespołów występujących na najwyższym poziomie to mamy tych drużyn aż cztery - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Stal Nysa w PlusLidze oraz ZAKSA Strzelce Opolskie i Mickiewicz Kluczbork w I lidze. Lepsze od nas są tylko województwa Mazowieckie i Śląskie. Nie przekłada to się jednak na osiągnięcia w sporcie młodzieżowym. Diagnoza tego stanu rzeczy. Myślę, że zbyt małe środki, które płyną z samorządów na nie tylko siatkówkę młodzieżową, ale na cały sport młodzieżowy. My naprawdę mamy tradycje, mamy świetnych trenerów, mamy struktury organizacyjne, mamy klasy sportowe, szkolne ośrodki siatkarskie, ale potrzebujemy więcej środków finansowych ze strony miasta czy starostwa powiatowego. Gdy tego nie będzie, to może to być koniec sportu młodzieżowego w naszym województwie.
- Mówiliśmy o pieniądzach, których brakuje na sport młodzieżowy w naszym regionie, ale czy młodzież garnie się do sportu?
- Zdecydowanie tak. My nie mamy najmniejszych problemów z naborem do drużyny młodzików. To najlepszy dowód na to, że młodzież garnie się do sportu i trzeba zrobić wszystko, żeby młodzieży umożliwić możliwość trenowania swoich ulubionych dyscyplin sportu. Od tego jest jednak samorząd.
- Teraz zapytam Cię o to co wywołało u mnie uśmiech na twarzy, czyli system rozgrywek w lidze wojewódzkiej młodziczek. Co tydzień awans do wyższej ligi co tydzień spadek do niższej ligi. Nigdy jeszcze o tak głupim systemie rozgrywek nie słyszałem?
- Nie ma idealnych systemów i dobrze o tym wiesz. Ten system to była inicjatywa trenerów i ja się w tej sprawie nie będę wypowiadał. U nas w młodzikach jest normalnie i z tego się cieszę.
- Na koniec porozmawiamy o cyfrze 820, czyli osiem spotkań, dwa punkty i zero zwycięstw, czyli o naszym PlusLigowym zespole Stali Nysa. Spodziewałeś się takiego wyniku po naszym zespole?
- Tradycyjnie bardzo trudne pytanie. Nie jest to imponująca liczba punktów, ale my powinniśmy wierzyć, że będzie lepiej. Po zapowiedziach byłego już trenera i działaczy Stali Nysa, że jesteśmy mocniejsi, że mamy osobowo mocniejszy skład, wierzyłem że będzie dobrze. Patrząc jednak na nasz zespół mam wątpliwości, czy jest to mocniejszy skład. Na szczęście to nie moja działka.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Panie Romanie , trzeba sobie powiedzieć prawdę , zespół 1-ligowy to zbieranina z całej Polski / stajnia Stelmacha + odpady : Dębski,Szwaradzki,Penczew,Kwasowski,szkoda Amerykanina ale w chyba nie wie w co wdepnął/, gdzie tu myśl trenerska , a na dokładkę : Prygel,Siezieniewski, no i trener z kapelusza : Pliński. Dopóty kasa z miejskich spółek leci /oj chyba nie mała/ to się lepią wszyscy. A gdzie nasi siatkarze : Kurek,Szczurek,Stancelewski,Bułkowski,Maślanka,pańska osoba Panie Romanie, mieszkacie w naszym mieście i za kwaterunek płacić nie trzeba a macie większą wiedzę o naszej siatkówce niż ta ogólnopolska zbierania.
ale zbieranina jest wszędzie, która drużyna plus ligowa ma swoich wychowanków? I ilu ich jest w pierwszym składzie? Jeden, dwóch graczy o ile tacy w ogóle są. Nie wiem czy nie należałoby ograniczyć ilość cudzoziemców w drużynach, to byłaby szansa na wprowadzanie do drużyn swoich wychowanków , byłoby więcej polskich zawodników w najwyższej klasie co też przekłada się na większe możliwości selekcji dobrych zawodników w reprezentacjach w kraju, pieniądze zostają w Polsce itd, same korzyści.
Nie zgodzę się z ta odpowiedzią. W sporcie liczą się 2 rzeczy, juniorzy i kasa. W ZkS byli juniorzy i trochę kasy. Jakoś to było, jak świat poszedł w zawodostwo to klub upadł. Jak mówi trener granie to granie ale kasę ma dać samorząd. Ale po co ma dać? Na meczach juniorów jest 10 kibiców raczej rodziców. Do czasu aż ktoś z sekcji siatkówki nie zrozumie po co to całe granie to nic z tego nie będzie. Stal gra dla burmistrza, AZS dla kogo? Nikt nie wie. AZS nie sluza dla sportu, sluza dla studentów. Ilu zawodników AZS idzie na studia do innych AZSu? 100%? To po to jest ten klub. Do 50% to klub trzeba rozwiązać. Oczywiście ze pełnomocnik ds młodzieży klubu bez młodzieży to głupota. Ale klub bez sponsora jak nazwać?
Panowie P to tylko nauczyciele WF-u,którzy rozwalili wszystkie kategorie siatkarskie,a inni zamietli to pod dywan,i dla tego połączyli się z Kędzierzynem.Wychowankowie idą w ,,świat" ,żeby się kasa zgadzała w portfelu.PWSZ nigdy się nie dogada że Stalą ponieważ pupile straciły by pracę.Także tu nie chodzi o sport i chłopaków tylko o kasę.
A o co chodzi w Stali, bo chyba nie o wyniki?
W PWSZ bardziej,zamiast siedzieć i biadolić przed redaktorem NN można było stworzyć chociaż 3 ligę z pieniędzy za tegoroczne transfery,a nie czekać na darczyńców,którzy im będą wpychać pieniądze za nic nie robienie.