Reklama

Karolina Natanek: Siatkówka to nasza rodzinna pasja

Nowiny Nyskie
22/02/2025 17:48

Przedstawiamy Waleczne Serca (część VI) - Karolina Natanek (ur. 24.02.2001)

Przedstawiamy kolejną siatkarkę NTSK PANS Komunalnik Nysa. Czas na naszą atakującą - Karolinę Natanek.

„Nowiny Nyskie” - Karolina jak się zaczęła Twoja sportowa przygoda?
Karolina Natanek - W czwartej klasie szkoly podstawowej zaczęłam trenować siatkówkę w Gaudii Trzebnica i piłkę ręczną w Obornikach Śląskich.

- Wybrałaś jednak siatkówkę?
- Tak to prawda. Musiałam się na coś zdecydować i wybrałam. Przy okazji przyznam się, że tradycje rodzinne też miały wpływ na moją decyzję.

- Nie rozumiem?
- Już to wyjaśniam. Moja mama Agnieszka grała zawodowo w siatkówkę, moja babcia Jadwiga także grała zawodowo w siatkówkę. Co więcej, siostra mojego taty Marta także grała w siatkówkę i to na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce. Nie miałam więc wyjścia i dlatego wybrałam siatkówkę.

- Zaraz, zaraz. Babcia, grała, mama grała, ciocia grała, a tato się wyłamał.
- Nie do końca. Mój tato Marek też nieźle pogrywał w siatkówkę, ale tylko amatorsko. Na zawodowe granie się nie zdecydował.

- W Gaudii długo nie pograłaś?
- Trzy lata. W drugiej klasie liceum byłam na kadrze województwa dolnośląskiego i tam po rozmowach z trenerką Anetą Walasek zdecydowałam się przejść do Volleya Wrocław.

- Czyli do klubu, który słynie ze szkolenia młodzieży?
- Dokładnie. Z tego też powodu zmieniłam barwy klubowe.

- Domyślam się więc, że masz już na swoim koncie medal młodzieżowych mistrzostw Polski?
- Mam. W 2018 roku zdobyłyśmy z Volleyem Wrocław srebrny medal mistrzostw Polski w kategorii juniorek.

- To było Twoje największe osiągnięcie, jeżeli chodzi o siatkówkę młodzieżową?
- Nie. W 2020 roku grając w MKS-ie Kalisz wywalczyłyśmy złoty medal mistrzostw Polski juniorek.

- Twój pierwszy klub seniorski?
- MKS IgnerHome Volley Świdnica.

- Dlaczego właśnie Świdnica?
- Po pierwsze był to klub, który walczył o awans do I ligi. Po drugie nie chciałam być daleko od Wrocławia.

- W drużynie MKS IgnerHome Volley Świdnica zagrałaś jeden sezon. Później kolejna zmiana klubu. Dlaczego?
- Dostałam informację, że w Pankach powstaje bardzo ciekawy zespół, który chce powalczyć o pierwszą ligę. Gdy otrzymałam propozycję transferu do tego klubu ani chwili się nie wahałam.

- Jednak się nie udało awansować?
- To prawda. Nie wszystko poukładało się po naszej myśli. Z tego też względu po otrzymaniu propozycji transferowej z I-ligowego Płomienia Sosnowiec postanowiłam po raz kolejny zmienić klub i spróbować swoich sił na parkietach pierwszoligowych.

- W 2023 roku trafiłaś do Nysy. Komu możemy zawdzięczać to, że tej klasy zawodniczka gra w nyskim klubie?
- Mojemu menedżerowi Dariuszowi Grzybowi i trenerowi NTSK PANS Komunalnik Nysa - Andrzejowi Roziewiczowi, którzy zaproponowali mi grę w nyskim klubie. Rozmawiałem też z Anią Śmidowicz, z którą grałam razem w Świdnicy i ona mnie także do tego namawiała. Tak trafiłam do Nysy i tego nie żałuję.

- Karolina, w Nysie grasz jako atakująca, ale grywałaś też na przyjęciu. Na której z tych pozycji czujesz się najlepiej?
- Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Jako atakująca mogę się skupić jedynie na ataku i to jest dla mnie ułatwienie. Na przyjęciu jest więcej obowiązków, ale i na tej pozycji czuję się dobrze.

- Nyski Kocioł to specyficzna hala. Jak Ci się gra w tak kameralnej hali?
- Bardzo dobrze. Może to kogoś zaskoczyć, ale nawet wtedy jak przyjeżdżałam z innymi drużynami do Nysy to bardzo dobrze mi się tu grało. Ogólnie lubię grać na mniejszych halach.

- Cel na ten sezon?
- Nie może być inny, jak awans do I ligi.

- Macie już praktycznie pierwsze miejsce w lidze zapewnione, ale przed Wami bardzo trudny mecz w Katowicach, z drużyną, która walczy o prawo gry w barażach o I ligę. Jak podejdziecie do tego meczu?
- Tak jak do każdego innego. Jedziemy do Katowic po kolejne zwycięstwo.

- Z kim w drużynie masz najlepszy kontakt?
- W naszej drużynie panuje rodzinna atmosfera. Świetnie się rozumiemy i wzajemnie szanujemy. Jeżeli już mam kogoś wybrać, to będzie to Justyna Zych. Z Justynką razem grałyśmy w Pankach, potem na Śląsku i często się odwiedzałyśmy, a teraz razem gramy w Nysie. To długa już przyjaźń.

- Jesteś atakującą. Z którą z naszych rozgrywających rozumiesz się najlepiej?
- Nie ma to dla mnie większego znaczenia, bowiem z Anią grałam już razem w Świdnicy, a z Justyną w Pankach. Obie więc wiedzą jakie mi piłki wystawiać, a ja wiem jak z tych piłek atakować.

- Twoje zainteresowania poza sportem?
- Lubię camping (spanie pod namiotem, pokonywanie szlaków) i lubię urbex (czyli zwiedzanie opuszczonych miejsc). Ponadto lubię sobie pograć na konsoli w gry komputerowe.

- Ja słyszałem, że świetnie gotujesz?
- Świetnie to nie wiem, ale wiem, że bardzo lubię gotować.

- Czy rodzice interesują się Twoją sportową karierą?
- Oczywiście. Moja mama Agnieszka z moją młodszą siostrą Leną są na każdym moim meczu rozgrywanym w Nysie. Tato ze względu na obowiązki służbowe nie może być na moich meczach, ale moje poczynania śledzi na bieżąco w internecie i bardzo mi kibicuje. To wsparcie rodziców, siostry i najbliższej rodziny jest dla mnie bardzo ważne. Jestem im bardzo za to wdzięczna

- Wspomniałaś o swojej młodszej siostrze, czy to będzie kolejna gwiazda kobiecej siatkówki?
- Lena ma dopiero dwanaście lat i uprawia gimnastykę sportową. Jest dobra w tym co robi i bardzo jej kibicuję. Do siatkówki się na razie nie garnie, ale ma predyspozycje do siatkówki. Potrafi naprawdę sporo. Sama musi wybrać dyscyplinę sportu dla siebie. Najważniejsze jednak, żeby przy sporcie pozostała. Ja zawsze będę ją wspierać.

- Grałaś już na parkietach pierwszoligowych. Czy nyski zespół jest już gotowy na grę w pierwszej lidze?
- Myślę, że tak. Ostatni mecz sparingowy z I-ligowym Płomieniem Sosnowiec pokazał, że stać jest nas na solidną grę w pierwszej lidze. Wygrałyśmy z drużyną środka I-ligowej tabeli i to na jej parkiecie, a zapewniam, że gospodynie nie odpuściły nam tego meczu.

- Dużo się mówi, że jest szansa, żeby mecze barażowe o awans do I ligi odbyły się w Nysie. Czy Nyski Kocioł byłby dla Was pewnego rodzaju handicapem?
- Nie będę ukrywać, że w barażach o I ligę zmierzą się drużyny o podobnym potencjale. Dlatego każdy handicap będzie miał duże znaczenie, a nyska hala może być dla nas sporym handicapem.

- Z trenerem Andrzejem Roziewiczem pracujesz już drugi sezon. Jaki to jest człowiek?
- Człowiek bardzo dobry i wszystkie chyba go bardzo szanujemy. Dla każdej z nas jest on w stanie zrobić bardzo wiele.

- Grasz w podstawowej szóstce razem z Anią Kurek. Jak Ci się gra z tak utytułowaną zawodniczką?
- Bardzo dobrze. Ania daje nam dużo spokoju na parkiecie. To stabilna i doświadczona zawodniczka. Czasami zastanawiam się, czy Ania ma nerwy, bo na parkiecie tego u niej nie widać.

- Karolina bardzo dziękuję za rozmowę
- Ja również dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na kolenym naszym meczu.

Z Karoliną Natanek
rozmawiał
Krzysztof Centner

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    ? - niezalogowany 2025-02-23 04:43:00

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do