
Bardzo miłą niespodziankę sprawili nyskim kibicom siatkarze Stali Nysa pokonując we własnej hali bardzo mocny zespół PGE Skry Bełchatów. Co prawda drużyna z Bełchatowa przyjechała do Nysy bez swojej największej gwiazdy - Bartosza Filipiaka, ale i tak wielkich nazwisk w tym zespole nie brakowało. Trener nyskiej drużyny - Krzysztof Stelmach postanowił wreszcie dać szansę gry Maciejowi Zajderowi i ten poprowadził swój zespół do sensacyjnego zwycięstwa nad jedną z najmocniejszych drużyn w Polsce. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na to, żeby trener Stelmach dojrzał do tego, żeby zaufać temu zawodnikowi - tego nie wiemy.
Stal Nysa - PGE Skra Bełchatów 3 : 0 (25 : 20, 25 : 22, 26 : 24)
STAL NYSA: Marcin Komenda, Bartosz Bućko, Wassim Ben Tara, Maciej Zajder, Bartłomiej Lemański, Łukasz Łapszyński - Michał Ruciak (libero) oraz, Zbigniew Bartman, Michał Filip, Patryk Szczurek, Kamil Dembiec (libero), I trener Krzysztof Stelmach, II trener Wojciech Janas.
PGE SKRA BEŁCHATÓW: Taylor Sander, Karol Kłos, Milad Ebadipour, Dusan Petković, Grzegorz Łomacz, Norbert Huber - Kacper Piechocki (libero) oraz Robert Milczarek, Mihajlo Mitić, I trener Michał Mieszko Gogol, II trener Radosław Kolanek.
Sędzia pierwszy: Marcin Herbik
Sędzia drugi: Magdalena Niewiarowska
Komisarz: Marek Kwieciński.
W mecz zdecydowanie lepiej weszli gospodarze. Siatkarze nyskiej Stali popełniali mniej błędów niż rywale. Skutecznie punktowali skrzydłowi naszej drużyny. Gdy zablokowany został Taylor Sander, przewaga miejscowych wzrosła do czterech punktów (13:9). W tym momencie o pierwszy czas poprosił trener Skry Bełchatów - Michał Mieszko Gogol. Po powrocie na parkiet bardzo mocno zaczął atakować Dusan Petković, jednak po drugiej stronie siatki nie mylił się Łukasz Łapszyński (16:11). Goście często psuli zagrywki. Stal punktowała konsekwentnie i po szczęśliwej kiwce Bartłomieja Lemańskiego było już 20:15. Po zdecydowanym ataku Wassima Ben Tary drugi raz interweniował szkoleniowiec Skry Bełchatów (21:16).
Bełchatowianie do końca starali się walczyć, jednak wcześniej zbudowana przewaga wystarczyła, by to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa w tej odsłonie. Decydujący punkt padł po ataku po bloku w aut Bartosza Bućko.
Drugi set nieco lepiej zaczęli siatkarze z Bełchatowa. Gdy Michał Ruciak nie poradził sobie z przyjęciem zagrywki Petkovicia, Skra objęła prowadzenie 3:1. Goście nie wstrzymywali ręki w polu zagrywki, a po asie Milada Ebadipoura przy stanie 2:6 o pierwszy czas w tym secie czas poprosił trener nyskiego zespołu - Krzysztof Stelmach. Po przerwie gospodarze zaczęli odrabiać straty, za sprawą trzech punktowych zagrywek najlepszego na parkiecie Macieja Zajdera na tablicy wyników pojawił się remis 8:8. Trener Skry Bełchatów - Michał Mieszko Gogol natychmiast poprosił o czas dla swojego zespołu. Po powrocie na parkiet, po ataku Sandera goście wyszli z niewygodnego ustawienia. Na nasze szczęście w kolejnych akcjach ponownie warunki dyktowali siatkarze Stali. Po bloku na Ebadipourze drugi raz interweniował trener Skry (12:10). Goście nie pomagali sobie, popełniając niewymuszone błędy. Chociaż w dalszej fazie seta gospodarze wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, to po ataku przez środek Norberta Hubera Skra zniwelowała dystans do jednego punktu (18:17). Po czasie o który poprosił trener nyskiej Stali - Krzysztof Stelmach duet Ebadipour/Huber zatrzymał Wassima Ben Tarę. Punktową passę przyjezdnych zakończył dopiero autowy serwis Taylora Sandera (19:18). W końcówce obie drużyny popełniały błędy. Po ataku Ben Tary gospodarze mieli piłki setowe, a potrójny blok Stali zakończył drugą partię.
Chociaż pierwsze akcje trzeciej odsłony należały do Stali, wynik szybko się odwrócił (2:0, 2:4). Bełchatowianie nie poszli jednak za ciosem i po bloku naszej drużyny na Taylorze Sanderze na tablicy wyników ponownie widniał remis (5:5). W szeregach drużyny z Nysy obniżyła się skuteczność w ataku, a przy stanie 8:10 o czas poprosił szkoleniowiec nyskiego zespołu. Po przerwie asa serwisowego dołożył Norbert Huber i klątwa piątego seta powoli zaczęła nyskiej drużyny zaglądać w oczy. Myśląc o zwycięstwie nie można było wypuścić trzeciego seta z rąk. W kolejnych akcjach sytuacja na boisku nie ulegała zmianie, w szeregach gospodarzy mnożyły się błędy i goście utrzymywali czteropunktowe prowadzenie (11:15). Ze zmiennym szczęściem punktował Łukasz Łapszyński. Po zupełnie nieudanym ataku Bartłomieja Lemańskiego o drugą przerwę poprosił trener Krzysztof Stelmach (15:19). Po przerwie dzięki dobrej postawie Wassima Ben Tary gospodarze zaczęli odrabiać straty. Mimo czasu dla bełchatowskiego szkoleniowca wciąż trwała seria Stali i po udanym kontrataku naszego zespołu na tablicy wyników pojawił się remis (20:20). Druga przerwa na życzenie trenera PGE Skry Bełchatów - Michała Mieszko Gogola również nie przyniosła rezultatu. Serię zakończył dopiero atak Petkovicia po prostej (21:21). Do końca trwała walka na styku. Chociaż gospodarze nie wykorzystali piłki meczowej, to w grze na przewagi wynik rozstrzygnął asem MVP meczu - Maciej Zajder.
Po tym meczu możemy wreszcie odetchnąć. Zwycięstwo nad Skrą powinno nam dać bezpieczną przewagę punktową nad ostatnim w ligowej tabeli zespołem MKS-u Będzin. Co prawda dużo się o tym mówi, że i tak nikt w tym sezonie nie spadnie ze względu na szalejącą pandemię i problemami kadrowymi wszystkich zespołów, ale lepiej jest w sportowej walce się utrzymać, a nie przy zielonym stoliku. Dlatego wielkie brawa dla naszego zespołu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie