W Hali Sportowej PANS w Nysie rozegrany został mecz piłki siatkowej kobiet o mistrzostwo II ligi, w którym NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa zmierzył się z drużyną AZS AWF Wrocław.
NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa - AZS AWF Wrocław
3 : 0 (25 : 12, 25 : 21, 25 : 22)
NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Urszula Kowalczyk, Julia Wałek, Karolina Natanek, Maja Kaczmarczyk, Anna Śmidowicz, Julia Wieczorek - Zuzanna Michalik (libero) oraz Justyna Zych, Patrycja Górska, trener Andrzej Roziewicz.
AZS AWF WROCŁAW: Kaja Gierko, Wiktoria Kilarska, Oliwia Fojudzka, Aleksandra Polak, Amelia Rajzer, Zuzanna Derkowska - Nadia Łuszyńska (libero) oraz Julia Gromko, Agnieszka Michalska, Ewa Wyligała, Tatiana Kumaszka, Julia Markocka, Maja Janisiów (libero), trener Marcin Ściślak.
Spotkanie sędziowali: Justyna Pędrys i Anna Olma.
Protokolant: Radosław Cygler.
Sędziowie liniowi: Jacek Gmernicki i Dominik Odwrot.
Był to mecz, który zwykło się mawiać trzeba wygrać. Zdecydowanie lepszym zespołem na dzień dzisiejszy jest NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa, ale bardzo młodziutki zespół z Wrocławia w tym sezonie sporo już krwi napsuł zdecydowanie wyżej notowanym zespołom.
Nic więc dziwnego, że trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz uczulał swój zespół na to, że z takimi drużynami trzeba zachować pełną koncentrację od pierwszej do ostatniej piłki.
Drużyna z Nysy zaczęła mecz koncertowo, obejmując po zagrywkach Ani Śmidowicz wysokie prowadzenie 3:0. To był tylko wstęp do koncertu, który nasz zespół zagrał w pierwszym secie. Przy stanie 10:4 trener drużyny z Wrocławia - Marcin Ściślak poprosił o pierwszą przysługującą mu przerwę. Po powrocie obu drużyn na parkiet gra się na moment wyrównała. Widząc, że rywalki powoli łapią wiatr w żagle, przy stanie 14:8, szkoleniowiec nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz przywołał swoje zawodniczki do siebie. Wystarczyła krótka rozmowa ze swoimi podopiecznymi, żeby wszystko wróciło do normy. Drużyna z Nysy przejęła zagrywkę, zdobyła cztery punkty pod rząd i trener AZS AWF Wrocław - Marcin Ściślak zmuszony był poprosić o drugą przerwę dla swojego zespołu. Nic to jednak nie dało i drużyna z Nysy pewnie wygrała pierwszego seta 25:12.
I gdy wydawało się, że kolejne sety będą przebiegać podobnie, stało się to czego obawiał się trener nyskiego zespołu - Andrzej Roziewicz. Jego podopieczne uwierzyły, że mając tak dużą przewagę nad rywalkami, to nic złego nie może się im przydarzyć. A to zawsze gubi, a jeżeli już nie gubi, to pozwala tym słabszym uwierzyć, że można. I tak też stało się w drugim secie. Co prawda to nasz zespół objął prowadzenie 1:0, ale chwilę później było już 3:2 dla drużyny z Wrocławia. Wystarczyło jedno spojrzenie trenera Roziewicza w stronę swojego zespołu, żeby wszystko wróciło do normy. Nysanki zdobyły pięć punktów z rzędu i wyszły na wysokie prowadzenie 7:3. Wydawało się, że wszystko wraca do normy. Wrocławianki walczyły jednak jak lwice i przewaga naszego zespołu zaczęła niebezpiecznie topnieć. Gdy na tablicy wyników ukazał się rezultat 12:10 trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz poprosił o pierwszą przerwę w tym secie. Nie wiele to jednak dało. Wrocławianki grały jak w transie. Wszystko im wychodziło. Gdy zespół z Wrocławia wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (13:15) widmo porażki zaczęło zaglądać naszej drużynie w oczy. Szkoleniowiec nyskiej drużyny długo się nie zastanawiał i po raz drugi w tym secie poprosił o przysługującą mu przerwę. Kilka mocnych słów nyskiego szkoleniowca obudziło „Waleczne Serca” i chwilę później był już remis 17:17. W końcowej fazie drugiego seta warunki gry dyktował już nasz zespół i w pełni zasłużenie wygrał drugą odsłonę tego pojedynku 25:21.
Trzeci set nasz zespół rozpoczął od prowadzenia 2:1, ale rywalki odpowiedziały czterema punktami z rzędu. Przy stanie 2:5 zmuszony był interweniować nyski szkoleniowiec. Krótka przerwa, o którą poprosił Andrzej Roziewicz przyniosła spodziewany efekt, bowiem chwilę później było już 7:7. Gra się wyrównała. Do stanu 22:22 drużyna z Wrocławia dotrzymywała kroku naszej nieco rozregulowanej drużynie. Dopiero w końcówce tej partii zarysowała się przewaga naszej drużyny. W efekcie wygrana w trzecim secie 25:22 i w całym meczu 3:0.
Wygrana w pełni zasłużona, mimo że nie był to łatwy mecz dla naszego zespołu. Liczą się jednak punkty, a tych przybyło nam trzy.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie