Reklama

Mecz, który trzeba było wygrać

Nowiny Nyskie
25/01/2024 09:04

W Hali Sportowej PANS w Nysie rozegrany został mecz piłki siatkowej kobiet o mistrzostwo II ligi, w którym NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa zmierzył się z drużyną AZS AWF Wrocław.

NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa - AZS AWF Wrocław
3 : 0 (25 : 12, 25 : 21, 25 : 22)

NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Urszula Kowalczyk, Julia Wałek, Karolina Natanek, Maja Kaczmarczyk, Anna Śmidowicz, Julia Wieczorek - Zuzanna Michalik (libero) oraz Justyna Zych, Patrycja Górska, trener Andrzej Roziewicz.
AZS AWF WROCŁAW: Kaja Gierko, Wiktoria Kilarska, Oliwia Fojudzka, Aleksandra Polak, Amelia Rajzer, Zuzanna Derkowska - Nadia Łuszyńska (libero) oraz Julia Gromko, Agnieszka Michalska, Ewa Wyligała, Tatiana Kumaszka, Julia Markocka, Maja Janisiów (libero), trener Marcin Ściślak.

Spotkanie sędziowali: Justyna Pędrys i Anna Olma.
Protokolant: Radosław Cygler.
Sędziowie liniowi: Jacek Gmernicki i Dominik Odwrot.

Był to mecz, który zwykło się mawiać trzeba wygrać. Zdecydowanie lepszym zespołem na dzień dzisiejszy jest NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa, ale bardzo młodziutki zespół z Wrocławia w tym sezonie sporo już krwi napsuł zdecydowanie wyżej notowanym zespołom.
Nic więc dziwnego, że trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz uczulał swój zespół na to, że z takimi drużynami trzeba zachować pełną koncentrację od pierwszej do ostatniej piłki.
Drużyna z Nysy zaczęła mecz koncertowo, obejmując po zagrywkach Ani Śmidowicz wysokie prowadzenie 3:0. To był tylko wstęp do koncertu, który nasz zespół zagrał w pierwszym secie. Przy stanie 10:4 trener drużyny z Wrocławia - Marcin Ściślak poprosił o pierwszą przysługującą mu przerwę. Po powrocie obu drużyn na parkiet gra się na moment wyrównała. Widząc, że rywalki powoli łapią wiatr w żagle, przy stanie 14:8, szkoleniowiec nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz przywołał swoje zawodniczki do siebie. Wystarczyła krótka rozmowa ze swoimi podopiecznymi, żeby wszystko wróciło do normy. Drużyna z Nysy przejęła zagrywkę, zdobyła cztery punkty pod rząd i trener AZS AWF Wrocław - Marcin Ściślak zmuszony był poprosić o drugą przerwę dla swojego zespołu. Nic to jednak nie dało i drużyna z Nysy pewnie wygrała pierwszego seta 25:12.
I gdy wydawało się, że kolejne sety będą przebiegać podobnie, stało się to czego obawiał się trener nyskiego zespołu - Andrzej Roziewicz. Jego podopieczne uwierzyły, że mając tak dużą przewagę nad rywalkami, to nic złego nie może się im przydarzyć. A to zawsze gubi, a jeżeli już nie gubi, to pozwala tym słabszym uwierzyć, że można. I tak też stało się w drugim secie. Co prawda to nasz zespół objął prowadzenie 1:0, ale chwilę później było już 3:2 dla drużyny z Wrocławia. Wystarczyło jedno spojrzenie trenera Roziewicza w stronę swojego zespołu, żeby wszystko wróciło do normy. Nysanki zdobyły pięć punktów z rzędu i wyszły na wysokie prowadzenie 7:3. Wydawało się, że wszystko wraca do normy. Wrocławianki walczyły jednak jak lwice i przewaga naszego zespołu zaczęła niebezpiecznie topnieć. Gdy na tablicy wyników ukazał się rezultat 12:10 trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz poprosił o pierwszą przerwę w tym secie. Nie wiele to jednak dało. Wrocławianki grały jak w transie. Wszystko im wychodziło. Gdy zespół z Wrocławia wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (13:15) widmo porażki zaczęło zaglądać naszej drużynie w oczy. Szkoleniowiec nyskiej drużyny długo się nie zastanawiał i po raz drugi w tym secie poprosił o przysługującą mu przerwę. Kilka mocnych słów nyskiego szkoleniowca obudziło „Waleczne Serca” i chwilę później był już remis 17:17. W końcowej fazie drugiego seta warunki gry dyktował już nasz zespół i w pełni zasłużenie wygrał drugą odsłonę tego pojedynku 25:21.
Trzeci set nasz zespół rozpoczął od prowadzenia 2:1, ale rywalki odpowiedziały czterema punktami z rzędu. Przy stanie 2:5 zmuszony był interweniować nyski szkoleniowiec. Krótka przerwa, o którą poprosił Andrzej Roziewicz przyniosła spodziewany efekt, bowiem chwilę później było już 7:7. Gra się wyrównała. Do stanu 22:22 drużyna z Wrocławia dotrzymywała kroku naszej nieco rozregulowanej drużynie. Dopiero w końcówce tej partii zarysowała się przewaga naszej drużyny. W efekcie wygrana w trzecim secie 25:22 i w całym meczu 3:0.
Wygrana w pełni zasłużona, mimo że nie był to łatwy mecz dla naszego zespołu. Liczą się jednak punkty, a tych przybyło nam trzy.

Krzysztof Centner

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do