
Wywiad z jednym z najstarszych czynnych piłkarzy w naszym regionie, 51-letnim kapitanem LZS Niwnica Konradowa - Dariuszem Aniołem.
Krzysztof Centner - Masz 51 lat, a mimo to nadal jesteś bardzo mocnym ogniwem drużyny z Niwnicy. Może powiesz nam co trzeba robić, żeby prezentować tak wyborną formę w tym wieku?
Dariusz Anioł - Najważniejsze, żeby dbać o siebie. A to oznacza, że trzeba się zdrowo odżywiać, trzeba systematycznie trenować i jak widać można grać nawet po pięćdziesiątce.
- Czy to oznacza, że nie zamierzasz kończyć w najbliższym czasie kariery zawodniczej?
- Oczywiście, że nie. Jestem w kwiecie wieku. Dopóki zdrowie dopisuje będę dalej biegał po boisku. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że kiedyś będę musiał zawiesić buty piłkarskie na przysłowiowym kołku, ale jeszcze nie teraz.
- Przypomnij nam swoją karierę piłkarską?
- Kariera to może zbyt duże słowo. Dla mnie to bardziej przygoda z piłką nożną. Swoją przygodę z piłką nożną rozpoczęłem jeszcze w szkole podstawową. Wtedy to mój nauczyciel wychowania fizycznego Zbigniew Motyka namówił mnie, żebym zapisał się do drużyny trampkarzy nyskiej Polonii. Udałem się nawet na trening tej drużyny, ale widząc, że ten pierwszy trening to nic innego jak tylko gierka przestałem chodzić na Polonię. Po roku przerwy koledzy z podwórka namówili mnie, żeby spróbować swoich sił w zespole Stali Nysa. I tak trafiłem do drużyny juniorów młodszych tego klubu. Drużynę tę prowadził fantastyczny szkoleniowiec - Henryk Syposz i tak naprawdę to on zaszczepił we mnie bakcyla piłkarskiego. Następnie grałem w pierwszym zespole juniorów Stali, prowadzonej przez nieodżałowanego trenera - Jerzego Uderskiego. Po rozwiązaniu sekcji piłkarskiej Stali Nysa trafiłem na rok do drużyny WMLKS Goświnowice. Następnie po pół rocznej przerwie trafiłem do Prusinowic i z tym klubem wywalczyliśmy awans do klasy P. W 1992 roku trafiłem do klubu z Niwnicy i w tym klubie gram do dnia dzisiejszego.
- W klubie z Niwnicy grasz już blisko trzydzieści lat. Tak długo chyba nikt w tym klubie nie grał. Czy mieszkańcy Niwnicy nie zamierzają postawić przy boisku Twój pomnik?
- Cha, cha, cha. Na szczęście na taki pomysł nikt jeszcze nie wpadł.
- Drużyna LZS Niwnica Konradowa to specyficzny klub, bowiem czterech zawodników z pierwszej jedenastki ma w sumie ponad 200 lat. Nie wiem czy jest drugi w Polsce klub piłkarski, który mógłby poszczycić się takim osiągnięciem?
- To prawda. Ja, Andrzej Lelek, Bartek Zborowski i nasz bramkarz Robert Wojewódka mamy w sumie ponad 200 lat, ale co to jest do wieczności. My ciągle czujemy się młodzi, a futbol sprawia nam ogromną frajdę. Oczywiście gdyby w klubie byli młodzi zawodnicy, to zapewne ustąpilibyśmy pola młodszym, ale jak ich nie ma to musimy grać my.
- No i doszliśmy do sedna. Co się dzieje z młodzieżą w Niwnicy?
- Nie bardzo garną się do piłki. Niwnica to przecież duża wioska, a u nas tak naprawdę gra dwóch młodych zawodników z Niwnicy. Reszta to przyjezdni i to my tak naprawdę utrzymujemy ten niezwykle zasłużony klub dla naszego regionu przy życiu.
- A gdybyś miał wskazać przyczyny tak nikłego zainteresowania młodych chłopców piłką nożną?
- Tych przyczyn zapewne jest wiele. Kiedyś chcąc porozmawiać z kolegą musiałeś wyjść z domu. Dzisiaj czynisz to za pomocą wszelkiego rodzaju komunikatorów. Chcąc rywalizować nie musisz się męczyć biegając po boisku tylko siadasz przed komputerem i strzelasz gole bez większego wysiłku. Lenistwo młodych chłopców i jeszcze raz lenistwo.
- Czy to oznacza, że młodzi ludzie nie utożsamiają się ze swoimi LZS-ami, że nie pojawiają się na Waszych meczach ligowych i Wam nie kibicują?
- Jeżeli już to są to wyjątki. Z reguły na naszych meczach pojawiają się byli zawodnicy i ludzie starsi, którzy nauczeni są tego, że w niedzielę najważniejszy jest kościół i mecz piłkarski swojej drużyny.
- Jesteś kapitanem drużyny LZS Niwnica Konradowa. Jaki cel chcielibyście osiągnąć w tym sezonie?
- Powiem szczerze. Najważniejsze, żebyśmy mieli w każdym meczu zdrowych i gotowych do gry przynajmniej jedenastu zawodników. Jak to nam się uda zrealizować to i o wyniki nie będziemy się musieli obawiać. A co z tego wyniknie zobaczymy.
- Twoim zdaniem zespół z Niwnicy ma szansę na awans do wyższej klasy rozgrywkowej?
- Wierzę, że tak. Oczywiście, żeby tak się stało potrzeba nam nieco świeżej krwi. Mamy fantastyczny obiekt. Niezwykle oddanego prezesa klubu. Nowoczesną szatnię. Nic tylko grać i podnosić swój poziom sportowy.
- Ponieważ jesteśmy przy infrastrukturze stadionowej to zapytam Cię dlaczego tak nowoczesne boiska, funkcjonalne szatnie nie przyciągają młodzieży do klubów piłkarskich?
- To pytanie sam sobie zadaję. Gdy ja zaczynałem swoją karierę piłkarską to na wiejskich boiskach nikt nie marzył o szatni, czy o prysznicu, a mimo to niemal na każdej wiosce była drużyna. Na mecze jeździło się przeważnie rowerami, a teraz nawet wielkie autobusy wożą LZS-y na mecze. Nic tylko grać. Jednak jest coś co się nie zmienia to dyscyplina, która obowiązywała tak pod koniec ubiegłego wieku jak i teraz. I z tą dyscypliną młodzież dzisiejsza ma duży problem.
- Grałeś nie tylko w ligowych rozgrywkach, ale przez wiele lat grałeś razem ze mną w mistrzostwach Polski Klubów Kibica. Zdobyliśmy wtedy mistrzostwo Polski Południowej i awansowaliśmy do ćwierćfinału mistrzostw Polski, odpadając po zaciętym dwumeczu z Mazurem Ełk. Czy pamiętasz tamte czasy?
- Cudowne chwile. Poznaliśmy wtedy wielu wspaniałych ludzi z całej Polski. Do dzisiaj mam z nimi kontakt. Mieliśmy naprawdę świetny zespół.
- Twój pseudonim boiskowy to Diabełek. Zadam Ci więc pytanie z historii. Kto z polskich piłkarzy i to z najwyższej półki nosił przydomek „Diabeł”?
- Oczywiście Andrzej Szarmach, napastnik naszej narodowej reprezentacji, która w 1974 roku wywalczyła trzecie miejsce.
- Ponieważ znasz się na futbolu jak mało kto to zadam Ci następujęce pytanie kto powinien zostać selekcjonerem naszej narodowej drużyny trener z Polski, czy trener zagraniczny?
- Moim skromnym zdaniem naszą kadrę narodową powinien prowadzić szkoleniowiec, który zna realia polskiego futbolu, a więc Polak.
- To w takim razie kto z tej trójki - Adam Nawałka, Jan Urban, czy Michał Probierz?
- Gdybym ja miał wybierać postawiłbym na Jana Urbana, ale jest to wyłącznie moje zdanie.
- Czy uważasz, że jeden Robert Lewandowski i wspierający go Piotr Zieliński to wystarczające działa, żeby pokonać Rosję?
- Robert i Piotrek to bez wątpienia nasze największe gwiazdy, ale nie tylko oni grają w naprawdę markowych klubach. Dlatego jestem optymistą i wierzę, że Rosję przejdziemy, a jak już pokonamy Rosję to myślę, że i ze Szwedami sobie poradzimy. Co prawda to bardzo wymagający rywal, grający twardo i zdecydowanie, ale jak mamy walczyć o wysokie miejsca na mistrzostwach świata to z takimi rywalami jak Szwecja musimy wygrywać.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie