
Wywiad z prezesem LZS Ścinawa Nyska Korfantów - Krzysztofem Martyną.
Krzysztof Centner - Z jakimi aspiracjami przystępuje pierwszy zespół LZS Ścinawa Nyska Korfantów do rozgrywek sezonu 2020/2021?
Krzysztof Martyna - Może zacznę od historii. Obecny sezon będzie naszym czwartym sezonem w lidze okręgowej. Początki były trudne, bowiem pierwsze dwa sezony w tej klasie rozgrywkowej były dla nas nieudane. Dwukrotnie wchodziliśmy i dwukrotnie spadaliśmy. W ubiegłym sezonie po fuzji z drużyną Czarni Korfantów było już zdecydowanie lepiej. Po dobrej rundzie jesiennej awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej i nie musieliśmy już martwić się o zachowanie statusu drużyny ligi okręgowej. W tym roku chcielibyśmy powtórzyć ten wynik i zachować bezpieczne miejsce w tabeli.
- Oznacza to, że nie myślicie o awansie do IV ligi?
- Zdecydowanie nie. Jesteśmy realistami i dobrze wiemy gdzie nasze miejsce. Gdybyśmy powtórzyli wynik z ubiegłego sezonu to bylibyśmy wszyscy z tego wyniku zadowoleni.
- Wiele klubów sportowych znika z mapy piłkarskiej naszego regionu. Wiele klubów piłkarskich ma ogromne problemy kadrowe i finansowe. Wy natomiast zgłosiliście do nowego sezonu drugi zespół seniorów. Czy to oznacza, że te kłopoty Was nie dotyczą?
- Skłamałbym gdybym powiedział, że nas te kłopoty nie dotyczą. Wszyscy wiemy jaka jest sytuacja demograficzna w Polsce. Podobnie jest i w naszej gminie. Między innymi z tych powodów doszło przed trzema laty do połączenia naszych dwóch klubów - LZS-u Ścinawa Nyska i Czarnych Korfantów. Zdecydowaliśmy się jednak na powołanie drugiej drużyny, żeby nikt z naszego klubu nie uciekał. Niektórzy zawodnicy, którzy kończą wiek juniora mieliby problem z wejściem z marszu do pierwszej drużyny. Potrzebują więc czasu i dla nich takim pomostem do pierwszego zespołu będzie druga drużyna. W drugim zespole zagrają też zawodnicy, którzy ze względu na wiek nie łapią się do pierwszego zespołu. Wszyscy więc chętni znajdą więc miejsce w naszym klubie.
- Wiele mniejszych klubów piłkarskich korzysta z usług zawodników, którzy występowali w drużynach młodzieżowych dużych miejskich klubów. Wy natomiast opieracie się w głównej mierze na własnych wychowankach. Czyli można też w ten sposób funkcjonować?
- Oczywiście, że można, ale trzeba mieć takich oddanych ludzi jacy są w naszym klubie. To, że mamy cały czas narybek w klubie to duża zasługa trenera i wiceprezesa naszego klubu - Grzegorza Żabińskiego. Grzegorz robi świetną robotę, ściągając do klubu uzdolnioną piłkarsko młodzież z całej gminy. Ponieważ jest nauczycielem łatwiej mu wyszukać konkretnych zawodników do klubu. Oczywiście na tym się jego praca nie kończy. Jest znakomitym szkoleniowcem, który potrafi jak mało kto przygotować juniorów do gry w pierwszym zespole. Poprostu właściwy człowiek na właściwym miejscu.
- Ponieważ jesteśmy przy drużynach młodzieżowych, to ile takich drużyn macie w klubie?
- W tym roku do rozgrywek zgłosiliśmy pięć takich zespołów - juniorzy młodsi, trampkarze, młodziki, orlicy i skrzaty. Te pierwsze trzy drużyny rywalizują w regularnych rozgrywkach ligowych, natomiast zespoły skrzatów i orlików rywalizować będą wyłącznie w turniejach organizowanych przez OZPN Opole.
- Gmina Korfantów nie jest wielką gminą, więc i o sponsorów trudno, więc jak Wam się udaje tak dużą liczbę drużyn w klubie?
- To prawda. Ciężko jest znaleźć na naszym terenie sponsorów, dlatego główny ciężar utrzymania klubu spoczywa na barkach Urzędu Miejskiego w Korfantowie. Na szczęście nasz burmistrz Janusz Wójcik i radni gminy Korfantów wspierają wszelkie sportowe inicjatywy i to pozwala nam przetrwać te trudne dla sportowców czasy.
- Gmina oczywiście wzięła na siebie dużą część kosztów utrzymania klubu, ale prezes też musi się nieźle nagłówkować, żeby to wszystko pozapinać na przysłowiowy ostatni guzik. Jak sobie z tym radzicie?
- Staramy się pozyskiwać środki finansowe z różnych źródeł. Otrzymujemy datki od sponsorów, a także naszych wiernych kibiców, którzy w miarę swoich możliwości nas wspierają. Piszemy też z powodzeniem wnioski do Ministerstwa Sportu w ramach programu klub. Otrzymaliśmy też wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego. I tak staramy się funkcjonować.
- W obecnych czasach prezes to nie jest intratne stanowisko. Co więc powoduje, że tak długo jesteś u sterów klubu LZS Ścinawa Nyska?
- Kocham piłkę nożną, kocham sport, więc staram się ten wózek dalej ciągnąć. Dużym dla mnie wsparciem jest Jarosław Stolarczyk. Bez wątpienia ikona naszego klubu. Jarek to nie tylko kierownik drużyny, sekretarz klubu i skarbnik, ale przede wszystkim dobra dusza całego klubu. Bez wątpienia jest to człowiek, bez którego nie byłoby klubu LZS Ścinawa Nyska Korfantów.
- Modne w ostatnich latach były festyny organizowane przez kluby piłkarskie, z których cały dochód przeznaczany był na działalność klubową. Czy Wy korzystacie z tej możliwości?
- Oczywiście. Co prawda w ubiegłym roku, ze względu na pandemię było to niemożliwe. W tym roku byliśmy już współorganizatorem takich dwóch festynów i jakieś tam środki finansowe udało nam się pozyskać.
- Za nami już pierwsze mecze w lidze okręgowej. Czy możesz pokusić się o wskazanie faworytów tych rozgrywek?
- Po tych pierwszych meczach trudno pokusić o jakieś realne prognozy, bowiem jest to jeszcze okres wakacyjny i nie wszystkie drużyny są jeszcze w optymalnych składach. Zapewne najwięcej do powiedzenia będą mieli spadkowicze z IV ligi, a takimi drużynami w naszej lidze są GKS Głuchołazy, Pogoń Prudnik i LZS Walce.
- A co sądzisz o rewelacyjnie spisującej się w tym sezonie drużynie Sudetów Burgrabice?
- Jest to duże zaskoczenie in plus. Cztery mecze i cztery zwycięstwa. Szacunek i uznanie. Mieliśmy przyjemność grać już w tym sezonie z tym zespołem. Co prawda nie mogłem być na tym meczu, ale wiem z opowiadań, że Sudety były od nas piłkarsko lepsze. Dużym wzmocnieniem dla tego zespołu jest Paweł Lepak, który w każdym meczu strzela bramki i jest bez wątpienia liderem tej drużyny. Trener Grzegorz Kuglarz spokojnie buduje ten zespół już drugi sezon i to zaczyna przynosić wymierne efekty. Nic tylko pogratulować wyników.
- Gdzie Wasz zespół będziecie szukał ligowych punktów?
- Przede wszystkim na swoim boisku, bowiem u siebie czujemy się najlepiej. Oczywiście na wyjazdach bez walki się nie poddamy, ale wolimy grać u siebie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie