Reklama

Piotr Łuka: Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni wynikami Stali Nysa

Nowiny Nyskie
18/02/2022 08:03

Wywiad z byłym siatkarzem i trenerem Stali Nysa - Piotrem Łuką.

Krzysztof Centner - Piotrze ile sezonów rozegrałeś w PlusLidze?
Piotr Łuka
- Czternaście pełnych sezonów. Gdy do tego dodam cztery sezony na parkietach I ligi w barwach Stali Nysa to tego się troszkę nazbierało.

- Gdzie zaczynałeś swoją siatkarską karierę?
- Przygodę z siatkówką rozpoczęłem w swoim rodzinnym mieście Kielcach, w Międzyszkolnym Klubie Sportowym, a moim pierwszym trenerem był Jarosława Plecha.

- W Kielcach za długo jednak nie pograłeś?
- To prawda. W wieku 15 lat pojechałem na Turniej Nadziei Olimpijskich i tam wypatrzyli mnie trenerzy SMS-u Rzeszów - Jan Ryś, Ireneusz Mazur i Grzegorz Ryś. I to za ich sprawą trafiłem do SMS-u Rzeszów. W SMS-ie Rzeszów byłem cztery lata.

- Pierwszym Twoim zawodowym klubem była Stal Nysa. Dlaczego wybrałeś nyski klub?
- To była taka nieco dziwna sytuacja, bowiem po dużych sukcesach naszych reprezentacji młodzieżowych opartych na zawodnikach SMS-u Rzeszów wiele klubów zaczęło się nami interesować. Miałem więc kilka bardzo poważnych ofert. Najciekawsze były z Radomia i Nysy. I wtedy do akcji wkroczył trener Jan Ryś i to za jego sprawą trafiłem na cztery lata do Nysy. Później grałem co prawda na parkietach PlusLigowych, ale to Nysa stała się moim rodzinnym domem. Tu założyłem rodzinę. Tutaj mam wielu przyjaciół i znajomych. Tu jest moje miejsce na ziemi.

- Byłeś zawodnikiem Stali Nysa, byłeś trenerem tego zespołu. Jak dzisiaj odbierasz to co się dzieje z nyskim zespołem?
- Podobnie jak i wszyscy. Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni wynikami Stali Nysa. Myślę, że cały zarząd klubu, władze naszego miasta, kibice spodziewali się dużo lepszych wyników. Po awansie wydawało się, że w PlusLidze nasz zespół sobie poradzi. Tymczasem w ubiegłym sezonie mieliśmy dużo szczęścia, że Będzin się rozsypał, a teraz okupujemy ostatnie miejsce w tabeli i już tylko cud może nas uratować przed barażem.

- Gdy prowadziliście z Arkiem Olejniczakiem nasz zespół w Stali Nysa grało wielu wychowanków naszego klubu. Dzisiaj oprócz grającego mniej niż więcej Patryka Szczurka i siedzącego na ławce rezerwowych Dominika Kramczyńskiego nikogo z naszych młodych siatkarzy nie widać. Czy nasi młodzi siatkarze naprawdę nie nadają się do PlusLigi?
- My z Arkiem mieliśmy nieco odmienne zdanie. Zresztą pracujący przed nami z pierwszym zespołem Stali - Janusz Bułkowski też stawiał na naszych wychowanków i jak wszyscy dobrze wiemy dobrze na tym wyszedł, bowiem wygrał I ligę, ale przy zielonym stoliku pozbawiono go szansy na awans do PlusLigi. My zapraszaliśmy wyróżniających się juniorów do wspólnych treningów, a jak trzeba było uzupełnić skład to często z tych zawodników korzystaliśmy. Było kilka perełek. Tacy zawodnicy jak Szymon Biniek czy Daniel Ochrymczuk powinni do dzisiaj grać w pierwszym zespole Stali Nysa i zapewniam, że nie byliby gorsi od tych co grają. Gdy usłyszałem, że pożegnano się z Danielem Ochrymczukiem nie bardzo mogłem w to uwierzyć

- O tym, że poprzedni nasz trener Krzysztof Stelmach miał uczulenie na młodych zdolnych siatkarzy wszyscy wiedzą, ale nie mogę zrozumieć dlaczego obecny nasz szkoleniowiec - Daniel Pliński po dobrym meczu młodego Dominika Kramczyńskiego posadził go na ławce. Czyżby nasz nowy szkoleniowiec podążał drogą Krzysztofa Stelmacha?
- Miałem okazję być na meczu w którym Dominik zadebiutował w PlusLidze i muszę przyznać, że zagrał on bardzo dobre spotkanie, mimo, że dla niego było to trudne wyzwanie. Bowiem musiał przestawić się z roli kibica na zawodnika Stali Nysa. Dlaczego nie gra? Myślę, że jest to pytanie do Daniela, bowiem ja w buty Daniela nie będę wchodził. To, że Daniel zadebiutował w lidze zawdzięcza w głównej mierze problemom zdrowotnym naszych środkowych, bowiem jakby tych problemów nie było to zapewne takiej szansy by nie otrzymał.

- Nawiązując do poprzedniego pytania - co jest lepsze dla takiego młodego zawodnika jak Dominik Kramczyński występy w pierwszej szóstce w zespole I-ligowym, czy siedzenie na ławce rezerwowych w drużynie PlusLigowym. Czy ktoś nie zrobił Dominikowi krzywdy?
- Zdecydowanie regularna gra i chyba 99 procent trenerów ma takie samo zdanie. Nic tak młodego zawodnika nie rozwija jak boisko. Mieliśmy w ostatnich kilkunastu latach kilku naprawdę bardzo obiecujących zawodników, którzy trafiali do bardzo dobrych klubów, ale tam nie grali i po dwóch, trzech latach znikali z mapy siatkarskiej naszego kraju. Dlatego ja jestem zwolennikiem tego, żeby młodzi uzdolnieni siatkarsko zawodnicy trafiali do pierwszej ligi i tam się ogrywali, a nie siedzieli na ławce rezerwowych klubów PlusLigowych. Tym bardziej, że obecna I ligi to nie ta sama liga co dziesięć lat temu. Mogę wszystkich zapewnić, że nasza I liga jest dużo lepsza niż dla przykładu ekstraklasa austriacka.

- Piotrek znasz się na siatkówce jak mało kto. Powiedz nam szczerze, czy wierzysz jeszcze, że nasz zespół zdoła się uchronić przed barażami, bowiem na ósemkę jak zapowiadał trener Pliński nie ma najmniejszych szans?
- Szczerze to z tygodnia na tydzień wygląda to coraz gorzej. Nawet jak wygrywamy to nasi bezpośredni rywale też punktują i jesteśmy w coraz trudniejszej sytuacji. Wierzyć należy do końca, ale tej wiary u mnie z dnia na dzień coraz mniej.

- Jeżeli pozostaniemy na ostatnim miejscu to przyjdzie nam się zmierzyć w meczach barażowych z wicemistrzem I ligi i najprawdopodobnie nie będą mogli w tych meczach zagrać tacy zawodnicy jak Ben Tara, Stahl, El Graoui i być może Marcin Komenda. Czy w takim składzie poradzimy sobie z wicemistrzem I ligi?
- Zacznę od tego, że w tym sezonie terminarz PlusLigi i I ligi jest nie przemyślany i ten który ten system wymyślił powinien się spalić ze wstydu. Czternasta drużyna PlusLigi kończy zasadniczy sezon 2 kwietnia, a sezon pierwszej ligi kończy się jak dobrze pamiętam 26 maja. A to oznacza, że ostatni zespół PlusLigi będzie czekał na mecz barażowy aż dwa miesiąca. Czy po tak długiej przerwie można być w optymalnej formie. Mam obawy, że może to być problem. Do tego dochodzi sezon kadrowy. Nie wiem jak kadrowicze grający w Stali Nysa mają sporządzone umowy, ale jak nie zagrają w barażach będzie ciężko. Nie wyobrażam sobie naszego zespołu bez Wassima. To zdecydowany lider Stali. Gdyby nasi kadrowicze nie zagrali w barażach to uważam, że nasze szanse w meczu z wicemistrzem I ligi będą 50 procent na 50 procent. Jeżeli zagrają to nie powinniśmy się martwić o wynik, bowiem jesteśmy zdecydowanie mocniejszym zespołem.

- Najbardziej nietrafiony transfer nyskiej Stali w ostatnich dwóch latach?
- Trudne pytanie. Jako były zawodnik nie chciałbym swoich kolegów z parkietu oceniać i dlatego nie podam tutaj żadnego nazwiska. Mogę jedynie tyle powiedzieć, że każdy z nas siatkarzy dobrze wie o tym, że połączenie dwóch takich osobowości jak Krzysztof Stelmach i Zbyszek Bartman to była bomba zegarowa, która musiała kiedyś odpalić i odpaliła. Połączenie dwóch tak różnych charakterów to pomysł, który nie miał racji powodzenia. To nie mogło się udać i się nie udało.

- A Nikolaj Penchev?
- Niko to naprawdę świetny zawodnik, ale w barwach Resovii Rzeszów i to dziesięć lat temu. Do Nysy ten zawodnik przyszedł poprostu odcinać kupony ze swojej kariery zawodniczej.

- To kto takich zawodników ściąga do nyskiego klubu?
- Domyślam się, ale nie powiem. To pytanie pozostawię bez odpowiedzi.

- Czy nie chciałbyś wrócić do pracy w naszym sztandarowym klubie?
- Oczywiście, żebym chciał, bowiem Stal mam głęboko w sercu, ale propozycji pracy nie otrzymałem.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do