
Właściciel nyskiej odlewni wystawił ją na sprzedaż. W zakładzie pracuje 45 osób. Powiatowy Urząd Pracy w Nysie otrzymał zgłoszenie o możliwych zwolnieniach grupowych w zakładzie.
Nyska odlewnia to jeden z nielicznych świadków przemysłowego dziedzictwa Nysy. Była częścią Zakładów Urządzeń Przemysłowych. Po ich upadku trafiła w prywatne ręce. Pomimo różnych perypetii zakład działa do dnia dzisiejszego. Wytwarzane są w nim odlewy z żeliwa m.in. dla przemysłu motoryzacyjnego. Klientami są firmy w całej Europie.
W 2003 r. od syndyka masy upadłościowej odlewnię kupiła spółka Max z Kielc, która jest jej właścicielem do dnia dzisiejszego. Zakład zatrudnia ok. 45 osób. Jak poinformował nas Tomasz Wróbel, dyrektor PUP w Nysie, firma zgłosiła zamiar zwolnień grupowych. To zaś oznaczać mogłoby zakończenie produkcji.
- Nie planuję likwidacji działalności odlewni w Nysie. Podjąłem decyzję o jej sprzedaży ale pod warunkiem kontynuacji działalności przez nowego właściciela – mówi Roman Grzesica, prezes zarządu spółki Max z Kielc.
Cena zorganizowanego przedsiębiorstwa wynosi 18 mln zł. W jego skład wchodzą hale produkcyjne i urządzenia. Teren liczy ponad 3 ha powierzchni. W 2019 r. zmodernizowana została instalacja filtracji i odpylania. Stało się to w wyniku skarg okolicznych mieszkańców na szkodliwość zakładu dla ich zdrowia.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Europosłowie lewicy.
Benzyna.
Polacy przed kolejnymi obradami Sejmu zastanawiający się jakie głupoty z niego wyjdą.
Opalenizna.
dla wyznawców.............
Obrońcy stadionu Stali mogliby zrobić ściepę - "odlewać" by mogli płoty na przedłużenie zapory na wschodzie
Ty Betoniarz Miejski ,sciepa to powinna być dla ciebie na jakąś panią lekkich obyczajów , żebyś sobie w końcu porządnie bzyknął to może głowa będzie pracować lepiej?