
Hurra! Po wielu miesiącach krytyki Jarosław Kaczyński jednoosobowo wyrzucił z partii Bartłomieja Misiewicza – słynnego młodocianego asystenta ministra Macierewicza.
Misiewicz stał się wręcz symbolem nepotyzmu „Dobrej zmiany” i rządów PiS, jako że obsadzanie stanowisk młodymi, niekompetentnymi ale za to „naszymi” daje się zauważyć w całym kraju. Jednak Misiewicz stał się szczególnie widoczny ze względu tak na swojego pryncypała – Antoniego Macierewicza – nieustannie budzącego kontrowersje, jak i na swoje osobiste „walory” - młody wiek i brak doświadczenia – szczególnie widoczne na tle przywilejów jakie go spotkały.
Po wielu miesiącach krytyki, w środę media obiegła wiadomość, że Prezes PiS – Jarosław Kaczyński – jednoosobowo wyrzucił Misiewicza z partii. I teraz nie wiadomo - czy Misiewicz będzie nadal sprawował intratne funcie państwowe jako już bezpartyjny – czy też za odebraniem legitymacji partyjnej pójdzie wyrzucenie z pracy?
Prawdę powiedziawszy i tak źle, i tak niedobrze. Jeśli by ulubieniec Antoniego Macierewicza pomimo wywalenia z PiS-u, nadal pełnił swoje funkcje, oznaczałoby to tylko tyle, że prezes Kaczyński zastosował działanie pozorne. Niby tępimy patologie, ale tylko w partii. Na państwie mogą sobie nadal pasożytować.
Taka sytuacja podważałaby też kierowniczą rolę Wodza w partii. Publiczność miałaby potwierdzenie, że na Antoniego nie ma mocnych i nawet sam Jarosław nie poradzi.
Jeśli jednak za odebraniem partyjnego biletu, Misiewicza spotka degradacja zawodowa, to też niespecjalnie pozytywna sytuacja będzie. Okaże się bowiem, że bez legitymacji partii rządzącej obejmowanie żadnych stanowisk nie jest możliwe. A miało być tak dobrze, tak uczciwie i każdy bez względu na poglądy miał mieć możliwość objęcia stanowisk w państwowej administracji zgodnie ze swymi kwalifikacjami. A tu – jak za PRL – bez przynależności do „naszej bandy” nic nie dostaniesz.
Jeszcze coś innego zastanawia w tej awanturze. Jarosław Kaczyński bez żadnego skrępowania oznajmia, że podjął decyzję o wyrzuceniu Misiewicza z partii jednoosobowo. Oznacza to, że partia jest partią wodzowską. A z drugiej strony, że żadne mechanizmy kontroli w PiS nie działają. I patologie ustępują dopiero wówczas gdy napiętnuje je „Prezes Wszystkich Prezesów”.
To bardzo pesymistyczna wiadomość bo każdy przy zdrowych zmysłach zdaje sobie przecież sprawę, że Kaczyński sam – choćby był nie wiadomo jak uczciwy i sprawny, nie jest w stanie zajrzeć w każdą dziurę w Polsce, zobaczyć jak sprawują się w Pcimiu, Kostomłotach czy innych Kaczych Dołach. Nie jest wszak Duchem Świętym.
A skoro tak, to znaczy, że lokalni baronowie mają w zasadzie całkowitą swobodę bo ileż tam razy Prezes będzie się mógł pochylać nad sytuacją w tych Pcimiach, Kostomłotach czy Kaczych Dołach? Bo też i nad Misiewiczem Prezes się „pochylił” nie dlatego, że mu tak osobiste, własne sumienie podyktowało, albo że partyjni koledzy zawiadomili o „złamaniu standardów”, tylko dlatego, że „sprawa się rypła” w mediach ogólnopolskich. A przecież o tych setkach kolesi powsadzanych do agencji rolnych, do spółek skarbu państwa media centralne nie będą pisać, a te lokalne czytają ludzie tylko na prowincji. Tak więc nie spodziewajmy się, że oko Prezesa zajrzy w każda dziurę , a ucho prezesa usłyszy każdy szept. „Ucho Prezesa” i tak słyszy bardzo wiele – mam na myśli kabaret Roberta Górskiego, który trafił z opisem sytuacji w obozie rządzącym w samą dziesiątkę. Kto wie czy to nie jego zasługa i czy Prezes nie podjął swojej decyzji w spawie Misiewicza po obejrzeniu 3-go odcinka „Ucha Prezesa”?
I jeszcze jedno mnie zastanawia – jak Jarosław Kaczyński wyobraża sobie zarządzanie państwem takim jak Polska na zasadzie ręcznego sterowania? Czy człowiek, który tyle lat obraca się w polityce nie dostrzega, że trzeba zmienić mechanizmy władzy, a nie popisywać się osobistą pozycją pozwalającą jednoosobowo awansować i degradować ludzi? I czy mamy do czynienia z niekompetencją czy skrzywieniem osobowości?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie