
Kiedy w styczniu tego roku premier Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Donald Tusk zapowiedział, że wkrótce Polska wejdzie do grupy G-20, czyli dwudziestu państw o najwyższym Produkcie Krajowym Brutto, większość publicystów nie kryło zdumienia. Jak? skąd? W jaki sposób mielibyśmy zwiększyć nasz produkt krajowy? Przemysł sprzedany, żadnej stoczni bez zgody Unii nie uruchomisz – zresztą stocznie już dzisiaj w ruinie, po wielu latach niszczenia i szabrowania przez złomiarzy.
W rolnictwie też się nie uda nic podwyższyć – bo Unia narzuciła „kwoty” – mleka masz polski rolniku wyprodukować tyle i tyle i ani litra więcej. Jak ci się krowa wydajniej wydoi, to wylej do rowu i to po cichu, żeby nikt mnie widział. Unia wprawdzie nie będzie się czepiać, ale ochrona środowiska ci mandat dowali. Cukru też nie możemy produkować ile by tam Polacy potrzebowali. Niegdyś za czasów tej wstrętnej komuny, byli my potęgą cukrową Europy i eksporterem. Dziś sami importujemy bo „nasi” przedstawiciele w Unii nie wywalczyli odpowiednich „kwot” produkcyjnych.
Węgla też za dużo wydobyć nie można, bo węgiel przeklęty został. Unia go przeklęła bo z węgla jak się spala to powstaje dwutlenek. Co prawda i z gazu dwutlenek powstaje, w ogóle przy spalaniu dwutlenek jest nieunikniony chyba, ze spalamy siarkę, to wtedy powstaje trójtlenek. Siarki. Ale Unia na różnych „szczytach klimatycznych” zadecydowała, że będzie zmieniać klimat planety, i że dwutlenkowi węgla mówimy stanowcze: „NIE”. Więc nasz węgiel musi zostać w kopalniach, zresztą i same kopalnie od czasów tej wstrętnej komuny nie modernizowane też nadają się tylko do sprzedaży (o ile do tej pory nie zostały sprywatyzowane).
No to na czym nasz Premier chce ten PKB podnosić i dźwigać?
Rybołówstwo odpada bo nie mamy już floty – po co nam w zjednoczonej Europie flota jak mają ją Duńczycy czy Niemcy? Dla nas zostaje inna działka, ale jaka? Premier zapewne w styczniu, kiedy zapowiadał podnoszenie polskiego Produktu Krajowego Brutto wiedział, no bo chyba premier jak takie poważne sprawy zapowiada to wie? Ale nam wtedy nie powiedział.
Jednak sekret premiera, jego „cudowna broń” na podniesienie PKB, nie dała się długo utrzymać w tajemnicy. I oto w ostatnim tygodniu marca gruchnęła w mediach wiadomość: do polskiego PKB zostaną doliczone dochody z prostytucji i handlu narkotykami. Hurra! Nareszcie gospodarka ruszy do przodu, bo przecież każdy widzi, że hut i fabryk wprawdzie u nas już nie ma, ale za to agencje towarzyskie rozwijają się w każdej pipidówce, a i dilera nie trzeba długo szukać. W każdym przysiółku, w opuszczonych stodołach kwitną nielegalne plantacje konopi, a co chwile media donoszą o zatrzymaniu gdzieś tam w świecie polskich przemytników heroiny. I widzimy w telewizyjnych wiadomościach jak jakiegoś dostawce hery policja rzuca na glebę, skuwa kajdankami i wiezie do aresztu.
O, takie obrazki odejdą na zawsze w przeszłość. Teraz nie będzie już żadnych kajdanków, aresztów itp. środków represyjnych. Jakże to? Osoby zasłużone dla podnoszenia polskiego Produktu Krajowego kajdankami? Do więzienia? „Bohaterów prądem!” Odwrotnie – minister kwiaty powinien wręczać. Hodowcy konopi muszą mieć prawo korzystania z unijnych środków na modernizację hodowli. Przemytnicy powinni mieć prawo do odliczania VAT-u, a właściciele agencji towarzyskich, w dawnych, niesłusznych – ma się rozumieć – czasach, zwani pogardliwie „alfonsami” czy stręczycielami – powinni utworzyć własną sekcję w Bussines Center Club.
No i oczywiście przestanie być sensacją i czymś nagannym przyłapanie przez dziennikarzy jakiegoś posła czy senatora na kontaktach prostytutkami, czy jaranie narkotyków. Taki poseł czy senator przestanie się tłumaczyć, wstydzić ale wręcz przeciwnie. Wypnie pierś po ordery, jako ten który nie szczędził trudu, zdrowia, a nawet poselskiej (stanowczo za niskiej w tej sytuacji) diety na podnoszenie naszego Krajowego Produktu.
Słowem: Witajcie w burdelu zwanym III RP!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie