
- Sąd uznał, że to, iż o mały włos nie straciłem życia warte jest zadośćuczynienia w wysokości 1 tys. zł! Gdybym nie ochronił głowy rękami to być może już by mnie nie było! A to wszystko zrobił człowiek, który miał już podobne ataki furii, które były znane sądowi. Czy taki wyrok miał służyć jego resocjalizacji?! – pyta retorycznie nasz czytelnik.
Mężczyzna nie chciał ujawniać swoich danych, ale opowiedzieć o tym co go spotkało. Na potrzeby artykułu będziemy nazywać go Tomaszem.
Agresywny syn
Tragiczna dla niego w skutkach historia rozegrała się 1,5 roku temu. Nasz rozmówca przyjechał do jednego z zakładów mechanicznych na terenie Nysy, by naprawić kierunkowskaz w swoim samochodzie. W pewnym momencie do warsztatu wszedł syn właściciela. Najpierw kłócił się z ojcem, a potem wulgarne słowa padały nie tylko w jego kierunku, ale także pana Tomasza. - Krzyczał, że skończy to pijaństwo, a przecież my nie piliśmy alkoholu. Zresztą ja przyjechałem samochodem, a po drugie - ze względu na zdrowie - w ogóle nie piję. Wstałem od stolika, przy którym siedziałem, bo chciałem mu zwrócić uwagę. Wiązanka wulgaryzmów, która padła w stronę jego ojca i mnie – klienta - dużo starszego od niego przebrała bowiem miarkę. Powiedziałem tylko, żeby się uspokoił.
Kapnął mnie!
Zamiast tego pan Tomasz usłyszał pod swoim adresem kolejną serię wulgarnych słów. Wtedy mnie kopnął w kolano. Tomaszowi udało się obezwładnić dużo młodszego mężczyznę. Obaj wywrócili się, ale przewaga pana Tomasza polegała na tym, że był na górze. - Nie uderzyłem go ani razu, zablokowałem tylko możliwość oddania ciosu – mówi pan Tomasz co też znalazło się w aktach sprawy - Zapytałem go potem kilkukrotnie czy się uspokoił, a on potwierdził. Pan Tomasz usiadł po wszystkim przy stoliku. Wtedy opanowany furią mężczyzna zniknął na moment, by wrócić z metalowym prętem - ceownikiem. – Na szczęście zasłoniłem głowę ręką, która zamortyzowała uderzenie. Gdybym tego nie zrobił, być może bym już nie żył. Dostałem bowiem w czoło po prawej stronie.
Trafił do szpitala
Na miejsce przyjechała policja wezwana – na prośbę pana Tomasza – przez ojca atakującego. Do mężczyzny miała przyjechać karetka jednak tej nie było na miejscu, więc pan Tomasz taksówką pojechał na SOR. Oczywiście w pierwszej kolejności udzielono panu Tomaszowi pomocy medycznej. Została także przeprowadzona obdukcja. Z karty informacyjnej wynika, że stwierdzono u niego ranę tłuczoną okolicy ciemieniowej, masywny krwiak lewego przedramienia, ranę kciuka, bolesność żeber. - Dwa dni po tym zdarzeniu poczułem się gorzej, ale lekarz mnie uspokoił, że ból może wzrastać do 4 dni. Jestem po dwóch zawałach i to co mnie spotkało odbiło się na mnie bardzo… odbija się do dzisiaj.
Niski wyrok
Sprawa trafiła do sądu. W marcu br. zapadł wyrok uznający winę syna właściciela zakładu. Sąd potwierdził, że ten kopał, uderzał pięścią oraz uderzył metalowym ceownikiem powodując ranę okolicy czołowo – ciemieniowej, masywnego krwiaka lewego przedramienia, stłuczenia klatki piersiowej i wymierzył mu „karę 6 miesięcy ograniczenia wolności zobowiązując go do nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cel społeczny w wymiarze 20 godzin miesięcznie i 1 tys. zł rekompensaty”. Pan Tomasz był najpierw zszokowany, a potem rozżalony tak niskim – jego zdaniem – wyrokiem. - Gdybym nie ochronił wtedy rękami głowy ten człowiek pewnie by mnie zabił, a sąd ukarał go 1 tys. zł! Powiedzieć, że to była kara bardzo łagodna to jakby nic nie powiedzieć. Dodam też, że ten człowiek był już wcześniej karany za podobne przestępstwa – jedna sprawa zakończyła się karą grzywny, a w drugiej w ramach mediacji zawarto ugodę. Sąd zaznaczył – owszem – że zaatakował mnie – osobę z problemami zdrowotnymi i dużo starszą od siebie, ale on sam nie wyraził skruchy, ani żalu, a w procesie podtrzymywał, że to ja byłem wszystkiemu winien - dodaje.
Apelacja
Prawnik pana Tomasza złożył w jego imieniu apelację od wyroku i zażądał 10 tys. zł nawiązki i 3,5 tys. zł w ramach zwrotu wydatków związanych z ustanowieniem w sprawie dwóch pełnomocników. – Jestem ofiarą tego co się stało, a wygląda to tak, że zostałem ukarany, bo zasądzona dla mnie kwota przez sąd pierwszej instancji jest żenująco niska i nie pokrywa w najmniejszym stopniu kosztów, które w związku z tym poniosłem – ani rzeczywistych materialnych, ani tym bardziej psychicznych – dodaje. – Poza tym, skoro dwie poprzednie sprawy toczące się wobec oskarżonego nie skutkowały poprawą jego zachowania to jak obecnie kara - tak łagodna - ma spełnić rolę resocjalizacyjną?
Apelacja przyniosła zmianę wyroku. Oskarżony miał w całości pokryć koszty prawników pana Tomasza, został skazany na 4 miesiące w zawieszeniu na 2 lata, miał przeprosić pisemnie (listownie) pana Tomasza oraz wypłacić mu w ramach zadośćuczynienia 2 tys. zł.
– Dostałem przeprosiny, które nie są dla mnie przeprosinami. To nie są słowa osoby, która żałuje, że źle postąpiła. Oprócz tego 2 tys. zł z wnioskowanych 10 tys. zł… Szkoda słów – zawiesza głos pan Tomasz kręcąc głową.
Pan Tomasz zapowiada, że wytoczy swojemu agresorowi proces cywilny.
foto:arch.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jaki to zakład dlaczego tego nie ujawniono to ważne dla innych klientów .Proszę napisać chociaż na jakiej ulicy.
Kochane sądy!
Na przyszłość Panie Tomaszu jak będzie Pan na górze proponuje serie ciosów jak w MMA i nie patrzeć że ten na dole odklepuje.
Gdyby tak sprawa się potoczyła tamten pajac byłby ofiarą a Pan Tomasz słono by za to zapłacił. Taki kraj popieprzony. Przestępcy mają większe przywileje niż nie jeden normalny człowiek! Panie Tomku życzę dużo zdrówka! Mam nadzieję że wywalczy pan swoje!
POlskie sądy..............
worek z guwnem opciongnienty togom co w zasadzie uniewinnil bandyte powinien dostac ceownikiem w lep a scierwo zagrzebac w gnoju. kurwy z nysy ide po was. spytajcie sie esbeckiego pomiota martuche oleksy jak jej biologiczny tatus napierdalal /lola/ czyli dluga milicyjna pala opozycjonistow. martuche pszesluham takom samom palom. bendzie tutaj do czego sie pszyznala. musle ze sie pszyzna ze to ona stszelala do JFK :D