Reklama

Pomóżcie mi uratować syna!

Nowiny Nyskie
23/11/2019 17:38

Gracjan Porzuczek pochodzi z Otmuchowa. W grudniu 2016 roku wykryto u niego chorobę nowotworową. Z dnia na dzień życie chłopca oraz jego rodziny przewróciło się do góry nogami.

- Gracjan przed chorobą był pełnym życia chłopcem. Dobrze radził sobie w szkole, uwielbiał bawić się na podwórku z przyjaciółmi. Pod koniec listopada 2016 roku zaczął skarżyć się na ból głowy. Z czasem mówił o uczuciu drętwienia lewej ręki i nogi. Syn wtedy zaczął naukę w gimnazjum, myślałem, że może to wymówki związane z nową szkołą – wspomina tata Gracjana, Mirek Porzuczek.

Najgorsze święta w naszym życiu
19 grudnia 2016 roku Gracjan zemdlał. Karetka pogotowia zabrała go do szpitala w Nysie, gdzie badanie tomografem komputerowym pokazało guz móżdżku. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Mirek Porzuczek nie mógł uwierzyć w diagnozę, którą usłyszał. Ordynator oddziału w Nysie oświadczył, że mają dwie godziny na przygotowanie się do transportu, bo karetka z Opola zabierze ich na oddział do Katowic. Gracjan został przekazany do oddziału neurochirurgii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeprowadzone badania wykazały obecność guza lewej półkuli móżdżku. 22 grudnia został wykonany zabieg usunięcia prawie 5 centymetrowego guza. Po operacji Gracjan został skierowany na oddział onkologii, chemioterapii i hematologii w celu kontynuacji leczenia.
- Wiem, że Gracjan bardzo cierpiał. To była jednak rozcięta głowa! Ale pomału dochodził do siebie. 29 grudnia 2016 roku wróciliśmy po operacji do domu. Wycinek guza poszedł do analizy. Biopsja wykazała, że jest to nowotwór z IV stopniem złośliwości histologicznej. Lekarze nazwali go medulloblastomą. Trudna nazwa i jeszcze trudniejsza walka z tym przeciwnikiem – dodaje Mirek Porzuczek.


To kosztuje i to dużo!
Sytuacja w jakiej znalazł się Gracjan i jego rodzina jest trudna i wyjątkowa. Pomóżmy najbliższym uratować 16-latka! Przed nim jeszcze długi proces rehabilitacji, kontroli i wizyt szpitalnych. To kosztuje i to dużo! Ojciec sam nie udźwignie tego finansowego ciężaru.
Wsparcie finansowe dla Gracjana można przekazać na https://www.siepomaga.pl/walka-gracjana oraz poprzez Fundację Iskierka na ING Bank Śląski nr konta: 69 1050 0099 6781 1000 1000 0607. Wpłaty zagraniczne dla każdej waluty: PL69 1050 0099 6781 1000 1000 0607
BIC (SWIFT): INGBPLPW. W przelewie należy dopisać cel szczegółowy: „Gracjan PORZUCZEK”.
Zdjęcia:
gracjan 1: Gracjan to typowy nastolatek, z głową pełną marzeń
gracjan 2 : 20 maja 2019, w swoje 16 urodziny, Gracjan przeszedł kolejną operację


Początkiem stycznia 2017 Gracjan rozpoczął chemioterapię. Były to 4 cykle, które zakończyły się pod koniec marca. Następnym etapem leczenia była radioterapia, która odbywała się w Gliwicach. Gracjan wraz z tatą spędził wtedy w szpitalu 7 tygodni. Od maja 2017 roku do końca czerwca 2018 roku Gracjan przyjmował chemioterapię podtrzymującą. W tym samym czasie wykonano rezonans, wynik nie wykazał żadnych zmian. Na tym zakończyło się leczenie.

Potwierdziły się nasze najgorsze obawy
- Szpital zakończył leczenie, lecz nadal byliśmy pod opieką poradni. Co 3 miesiące jeździliśmy na kontrole. Gracjan za każdym razem miał robiony rezonans, w celu kontrolowania jakichkolwiek zmian. W związku z tym, że nie było zmian to w styczniu 2019 roku lekarze stwierdzili, że następne badania odbędą się za pół roku. Niestety początkiem maja bieżącego roku zaobserwowaliśmy u Gracjana takie same symptomy, jak w grudniu trzy lata temu – mówi Mirek Porzuczek.
To było jak grom z jasnego nieba! Rodzina miała nadzieję, że ma tragedię choroby już za sobą. Jakkolwiek koszmar walki ze śmiertelnie niebezpiecznym nowotworem cały czas gdzieś nad nimi wisiał. Nie pozwalał ojcu nastolatka spać po nocach, na każdym kroku przypominając, jak cienka jest granica między życiem a śmiercią.
 Gracjan jednak przez cały ten czas był dzielny i mężnie znosił bardzo uciążliwy cykl leczenia. Początkiem maja br. potwierdziły się jednak najgorsze obawy. Przy badaniach okazało się, że Gracjan ma nawrót choroby. 20 maja 2019, w swoje 16 urodziny, przeszedł kolejną operację.
Kosztowne leczenie
Wraz z nawrotem choroby wróciła chemia. Od 29 maja Br. chłopiec jest w domu. W tej chwili jest w trakcie dziesiątej chemioterapii, która potrwa do końca lutego 2020 roku. W tego typu guzach jednak chemia nie daje gwarancji wyzdrowienia, gdyż zaledwie 10% trafia bezpośrednio do mózgu. Reszta po prostu zatruwa organizm. O radioterapii ani protonoterapii (przyp. leczenie wiązką protonową) nie ma mowy, ponieważ od poprzednich naświetleń minął zbyt krótki okres. Jedynym wyjściem jest szukanie alternatywnych rozwiązań.
Rodzina Gracjana zdecydowała się na dodatkowe leczenie olejami konopnymi. Oleje te zawierają kannabinoidy, które mają lecznicze działanie na układ nerwowy i mózg. - Od kilku miesięcy podajemy Gracjanowi oleje, ale niestety na dłuższą metę nie jesteśmy w stanie sfinansować takiej terapii. Jej koszt jest bardzo wysoki, a ja samodzielnie wychowuję moje dzieci. Z uwagi na chorobę syna i młodszą córkę, musiałem zrezygnować z pracy. Sam nie jestem w stanie uratować syna! - tłumaczy tata Gracjana.
Miesięczny koszt leczenia wynosi ponad 5 tys. zł.

Gracjan to zwykły chłopak
Gracjan to typowy nastolatek, z głową pełną planów. Interesuje się biologią. W przyszłości chciałby studiować medycynę. Jeszcze nie zdecydował czy zostanie fizjoterapeutą, czy weterynarzem. Gracjan lubi zwierzęta, chciałby mieć psa. Najlepiej jack russell teriera – gdyż to jego ulubiona rasa. Niestety choroba oraz ciągłe wyjazdy uniemożliwiają spełnienie tego marzenia. Podczas chemioterapii Gracjan nie powinien wychodzić z domu. Skutkiem ubocznym leczenia jest mocno obniżona odporność.
Jak każdy chłopak w jego wieku spędza czas przed komputerem. Słucha hip-hopu ale lubi każdy rodzaj muzyki. Gracjan uwielbia też gry komputerowe - FIFA jest jego ulubioną. Przed chorobą grał też w piłkę nożną. Był zawodnikiem Czarnych Otmuchów, grał na pozycji bramkarza. Uważa, że najlepszą drużyną jest Bayern Monachium, a bramkarzem Wojciech Szczęsny.
Marzeniem Gracjana jest skok na bungee albo ze spadochronem. Choć sam przyznaje, że od kilku lat w jego życiu nie brakuje adrenaliny. Chciałby zobaczyć Dubaj i zwiedzić Grecję. Jego tata dał mu też pierwsze lekcje jazdy samochodem, co wyjątkowo przypadło Gracjanowi do gustu. Teraz chciałby zacząć jeździć jak najszybciej. Niestety, jeszcze nie ma tyle siły, to kolejny przykry skutek przyjmowania chemii.
Gracjan ma nauczanie indywidualne w domu. Trochę brakuje mu szkoły, choć bardziej spędzania czasu z rówieśnikami. Najbardziej męczą go ciągłe wyjazdy do Katowic oraz przyjmowanie chemii. Podczas leczenia nie je, w ogóle nie ma apetytu. W ciągu tygodnia traci nawet do 3-4 kilogramów. Gdy tylko wraca do domu najbliżsi rozpieszczają go jak tylko mogą. Gracjan przepada za pierogami ruskimi, szczególnie tymi od babci oraz pizzą - byleby nie hawajską.

 

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do