
W czasach mojego dzieciństwa telewizja dopiero stawiała pierwsze kroki. Czarno-białe odbiorniki były luksusem obecnym w nie każdym domu. U mnie moja śp. Mama długo opierała się przed wpuszczeniem „rządowego agenta” i telewizor rodzice kupili kiedy kończyłem podstawówkę. Niewykluczone, że dzięki temu do końca ósmej klasy przeczytałem właściwie całą klasykę literatury i egzamin do liceum zdałem celująco.
Nie mniej oczywiście byłem widzem co głośniejszych seriali, które oglądaliśmy u kolegów, u których telewizor już był. Jednym z takich seriali był amerykański film w odcinkach o niezłomnym, zamaskowanym rycerzu wymierzającym sprawiedliwość w hiszpańskiej Kalifornii – o Zorro. Były lata 60. i wszyscy ganialiśmy z patykami udającymi szpady i każdy chciał być takim szlachetnym i odważnym bohaterem broniącym słabszych i prześladowanych.
Podobne przesłanie płynęło z innych produkcji telewizyjnych i filmowych tamtego czasu (kto pamięta jeszcze „Złamaną strzałę”?). Nie odbiegały od tego nasze rodzime seriale, które dodatkowo – chociaż były to czasy komuny – pełne były patriotycznego przesłania. W końcu zapominało się, że J-23 udający Hansa Klossa to agent sowieckiego wywiadu, a czterej pancerni jadą na sowieckich czołgach zająć Polskę dla Stalina. Z filmu to nie wynikało.
Co by nie powiedzieć o tamtych czasach, komunie, walce ideologicznej – to telewizja i film kształtowały wówczas na wskroś pozytywny obraz bohatera. Honor, dowaga, poświęcenie i wierna miłość zawsze szły z nim pod rękę.
Zapewne również dlatego pokolenie wychowane na tamtych wzorach dokonało rewolucji solidarnościowej w 1980 r.
Dzisiaj bohatera westernu zastąpił „celebryta”. Kto to jest ta celebryta? Ano taka osoba, którą telewizory i tzw. tabloidy się interesują. A czemu się interesują? A dlatego, że np. raz celebryta wystąpiła w jakimś tańcu z gwiazdami bez majtek, a innym razem pokazała kawałek biustu. Albo prowadząc jakiś kretyński program celebryta wsadził polską flagę w psią kupę, albo pochwalił(a) się, że jest zboczona.
Telewizory i kolorowe gazety mają potem niezliczoną ilość tematów: a to który celebry ta z którą celebrytką spędzili ostatnia noc, a to kiedy celebry tka wystąpiła w majtkach, a kiedy bez?
Kiedy już dzielnego szeryfa czy szlachetnego rycerza Zorro zastąpiła celebry ta bez majtek, rozpoczęła się licytacja. Kto zrobi większy skandal, kto dalej posunie się w pokazywaniu że nie ma granic bezwstydu. Że dla zaistnienia w tefauenach należny zrobić wszystko.
Nic dziwnego, zatem że do grona cele brytów dołączyła w końcu „matka Madzi”– młoda kobieta, która (najprawdopodobniej) zabiła własne dziecko i która zamiast w więzieniu pojawia się mniej więcej dwa razy na tydzień w telewizyjnych programach dla mas.
Jak się łatwo było spodziewać młocenie mózgów „Matką Madzi” przyniosło już pierwsze rezultaty – kolejne „matki” pozabijały swoje dzieci. Jakaś uzależniona od hazardu Iwona O. zamordowała 9 letnią córeczkę, jakaś prostytutka zakatowała 4 letniego synka. No i oczywiście natychmiast zostały kolejnymi kandydatkami na „celebryty”.
Oczywiście wszystkie te „informacje” o patologii czy to w wydaniu „matki Madzi” czy w postaci Kuby Powiatowego, są Polakom niezwykle potrzebne, wręcz niezbędne do życia i wszystkie są stale „womitowane” w mediach.
Jaki będzie tego efekt – można się łatwo domyślić. Będziemy mieć kolejny wysyp celebrytów bombardujących umysły Polaków przykładami kompletnego zdziczenia.
Walczyliśmy z komunistyczną cenzurą, bo chcieliśmy by do społeczeństwa docierały rzetelne informacje o sytuacji gospodarczej, o zatruciu środowiska , o postępowaniu władz.
W III RP tych rzetelnych informacji dalej nie uświadczysz w „zaprzyjaźnionych telewizjach”. Za to wolność wypowiedzi uzyskał pajac wkładający narodową flagę w łajno, jacyś dewianci i pozbawieni wstydu osobnicy - „celebryci”.
Jaką „demokrację” zbudują ich naśladowcy? Psie łajno jako fundament społecznego ładu? Doprawdy w obrzydliwych czasach przyszło nam żyć.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie