
5 maja 1939 roku minister Józef Beck przemawiając przed Sejmem odrzucił niemieckie żądania wcielenia do Rzeszy Gdańska. „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi i narodów bezcenna. Jest to honor”. Sanacyjni posłowie 5 maja 1939 r. bili ministrowi brawa na stojąco.
W kilka miesięcy później w niespełna tydzień po napaści niemieckiej na Polskę Józef Beck uciekał z Warszawy, a 3 tygodnie później siedział już bezpieczny w Rumunii razem z marszałkiem Rydzem Śmigłym, który opuścił walczące oddziały. Honoru po prostu starczyło na te dwa tygodnie.
Przychodzą mi na myśl te historyczne analogie po tym jak w ubiegłą środę polski Sejm uchylił w błyskawicznym tempie zapisy nowelizacji ustawy o IPN, na które nie zgadzali się Żydzi. Chodziło o ściganie na drodze prawnej tych, którzy na całym świecie rozpowszechniają termin: „polskie obozy śmierci” przypisując nam Polakom zorganizowanie i przeprowadzenie holokaustu.
Nowelizację - uchyloną w środę - Sejm przyjął na początku roku i ustawa od razu spotkała się z frontalnym atakiem środowisk żydowskich. To bowiem właśnie z wielu środowisk żydowskich, zajmujących się eksploatowaniem holokaustu w ramach tzw. „holocaust industry” padają pod adresem Polski oskarżenia o odegranie głównej roli w Zagładzie. Na nic zdają się tłumaczenia, że polskiego państwa wówczas nie było, że Oświęcim nazywał się Auschwitz i że to Niemcy zorganizowali „Ostateczne Rozwiązanie”.
Te żydowskie środowiska, które Polskę obciążają za nie nasze grzechy, kierują się bardzo praktycznym celem. Chodzi im o wyduszenie z Polski odszkodowań za tzw. „mienie bezspadkowe”, czyli za majątki Żydów, którzy zginęli w Zagładzie, nie pozostawiwszy spadkobierców. Na całym świecie takie mienie przejmuje państwo, w którym się ono znajduje. Jednak nasi „Starsi bracia w wierze” mają inną filozofię i uważają, że jak w jakimś Kongo umrze jakiś Żyd nie pozostawiwszy spadkobierców, to jego majątek ma przejąć np. Światowy Kongres Żydów z Nowego Jorku. Że to złamanie kardynalnej zasady prawa cywilnego to co z tego? Ważne czy uda się skutecznie taką plemienną zasadę wprowadzić w życie. A uda się, bo właśnie najpotężniejsze mocarstwo i nasz sojusznik Stany Zjednoczone przyjęły ustawę o mieniu bezspadkowym i będą pomagać w odzyskaniu odszkodowań m.in. od Polski. Drugim warunkiem jest zastraszenie i upokorzenie ofiary, a tym była narracja o „polskich obozach śmierci”.
Tymczasem Polska w styczniu przyjęła ustawę o IPN, która miała karać za używanie tego sformułowania. Reakcja Izraela była natychmiastowa. Rozpoczęła się nagonka na polskie władze, której finał mogliśmy widzieć w środę, kiedy Sejm w błyskawicznym tempie uchylił kwestionowane przez Izrael zapisy, Senat to klepnął, a prezydent podpisał. Cały „proces legislacyjny” trwał 9 godzin. Ponieśliśmy przykładową klęskę jako państwo. Dyplomacja PiS pokazała, że jest po prostu nieprofesjonalna i że ustawy są pisane na kolanie. Opinie w Izraelu są jednoznaczne:
„Nie poszliśmy na kompromis, doprowadziliśmy do uchylenia polskiego prawa i przywróciliśmy stosunki z Polską”, pochwalił się w „Haaretzu” prowadzący poufne rozmowy z Polską Jakow Nagel. Polacy próbowali wybielić swą haniebną przeszłość, wyprzeć się współudziału w holocauście, ale dostali dobrą szkołę i musieli się przyznać pisze izraelska prasa.
No cóż? Klęska to klęska. Trzeba z niej wyciągnąć jakieś wnioski. Po pierwsze w całym tym zawirowaniu dobrze pokazał się premier Mateusz Morawiecki. Zorganizował skuteczny proces negocjacyjny, a w tej kapitulacji udało mu się osiągnąć to, że premier Izraela Netanjahu musiał przyznać, że sformułowanie o „polskich obozach śmierci” jest krzywdzące i bezpodstawne.
Że to kapitulacja z naszej strony, no to co? Nie wymagajmy od premiera, żeby ginął za błędy popełnione przez „Orły PiS”, które wymyśliły pół roku temu zmianę ustawy. Lepiej niech w odpowiednim momencie skapituluje na (w miarę) honorowych zasadach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie