
Gdy przedostatni zespół w tabeli będący beniaminkiem i walczący o utrzymanie ogrywa wicelidera i jednego z kandydatów do medalu, trudno mówić o niespodziance, trzeba to nazwać sensacją. Stal Nysa po przegraniu pierwszego seta wygrałą kolejne trzy i zgarnęła komplet punktów w meczu z Jastrzębskim Węglem. Dzięki tej wygranej podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha awansowali na 12. miejsce w tabeli.
Stal Nysa - Jastrzębski Węgiel 3 : 1 (18 : 25, 25 : 18, 25 : 18, 25 : 23)
STAL NYSA: Marcin Komenda, Bartosz Bućko, Wassim Ben Tara, Mariusz Schamlewski, Moustapha M’Baye, Łukasz Łapszyński - Michał Ruciak (libero) oraz Michał Filip, Patryk Szczurek, Kamil Dembiec (libero), I trener Krzysztof Stelmach, II trener Wojciech Janas.
JASTRZĘBSKI WĘGIEL: Mohamed Al Hachdadi, Jurij Gladyr, Eemi Tervaportti, Michał Szalacha, Tomasz Fornal, Rafał Szymura - Jakub Popiwczak (libero) oraz Jakub Bucki, Łukasz Wiśniewski, Lukas Kampa, Grzegorz Kosok, I trener Luke Reynolds, II trener Leszek Dejewski.
Sędzia pierwszy: Jacek Litwin.
Sędzia drugi: Tomasz Flis.
Komisarz: Jerzy Zwierko.
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po błędach jastrzębian wyszli na trzypunktowe prowadzenie (4:1). Dość szybko popracował jednak zagrywką Mohammed Al Hachdadi i dystans między drużynami zmniejszył się do zaledwie jednego oczka. Chwilę później asa serwisowego zanotował na swoim koncie Tomasz Fornal i to Jastrzębski Węgiel znalazł się na prowadzeniu w tym secie (8:7). Przyjezdni nie uniknęli jednak niedokładności po swojej stronie i niedługo potem wynik wskazał na remis. Od tej pory rozpoczęła się zacięta walka punkt za punkt, którą przerwały dopiero skuteczne bloki Jastrzębskiego Węgla (17:15). To zmotywowało gości, którzy od tej pory kontynuowali swoją dobrą passę. Potwierdził to jedynie as serwisowy w wykonaniu Jurija Gladyra w końcówce tego seta (22:17). To więc goście triumfowali w pierwszej odsłonie po punktowej zagrywce swojego rozgrywającego (25:18).
Drugą partię ponownie lepiej rozpoczęli siatkarze Stali Nysa, którzy od razu wyszli na dwupunktowe prowadzenie. W dodatku, praca blokiem pozwoliła im na powiększenie przewagi o jeszcze jedno oczko (5:2). Przyczyniła się do tego także niedokładność w grze rozgrywającego Jastrzębskiego Węgla oraz niemoc tej drużyny na zagrywce. Dopiero autowy atak Wassima Ben Tary pozwolił przyjezdnym zmniejszyć starty do dwóch oczek (10:12). Zawodnik Stali Nysa szybko zrehabilitował się jednak na zagrywce i po chwili to gospodarze mieli o pięć oczek więcej w połowie tego seta. Od tej pory nysanie grali już dość swobodnie i dzięki dobrej grze na przyjęciu jedynie powiększali swoją przewagę (19:12). W tej partii obyło się więc bez niespodzianek i to gospodarze mogli się cieszyć z wygranej po błędzie zagrywki przeciwników (18:25).
Początek trzeciego seta okazał się wyrównany, ale to Stal Nysa wyszła jako pierwsza na dwupunktowe prowadzenie po błędzie jastrzębian (6:4). Nie był to jednak koniec problemów w ekipie gości, co powiększyło jedynie dystans między drużynami do aż czterech oczek. W dalszej części tej partii nysanie zaczęli grać niesamowicie skutecznie w bloku, co dodatkowo umocniło ich na prowadzeniu (13:8). Nawet as serwisowy Tomasza Fornala nie był więc w stanie wybić ich z rytmu. W dobrej dyspozycji był bowiem Wassim Ben Tara, którego skuteczne ataki powiększyły przewagę Stali Nysa do aż siedmiu punktów (17:10). Było to już zbyt dużo, aby goście mogli odmienić losy tego seta. To więc gospodarze szczęśliwie dla siebie zakończyli tę odsłonę po punktowej zagrywce Łukasza Łapszyńskiego (25:18).
Od asa serwisowego Rafała Szymury rozpoczęła się partia numer cztery. To zmotywowało jastrzębian, którzy po swoim skutecznym bloku wyszli na dwupunktowe prowadzenie (3:1). Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać i dzięki swoim udanym kontratakom doprowadzili w końcu do remisu (8:8). Od tego momentu rozpoczęła się zacięta walka punkt za punkt, którą przerwały dopiero skuteczne ataki Jastrzębskiego Węgla w połowie tego seta (15:13). Nie był to jednak koniec emocji, gdyż asa serwisowego zapisał na swoim koncie Mariusz Schamlewski, co doprowadziło do wyrównania wyniku (18:18). Walka trwała więc do samego końca. Dopiero w decydującym momencie pomylił się w ataku Tomasz Fornal, co pozwoliło Stali Nysa wykorzystać swoją szansę i wygrać w całym meczu po ataku Łukasza Łapszyńskiego (25:23).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie