
Jak można się było spodziewać akcja pt. „pijani kierowcy” trwała dwa tygodnie i została zakończona. Policjanci mogą odłożyć alkomaty i odpocząć. Przez telewizory w polskich domach przewija się bowiem nowy odcinek serialu. Tym razem pt. „Bestia Trynkiewicz”. Ale nie martwicie się – ten odcinek też potrwa jeszcze chwilę i zastąpią go nowe przygody w naszej telenoweli. Jakie to będą przygody? Nie wiem co przyniesie życie, ale wiem jakiego rodzaju informacje wybierane są przez polskich dziennikarzy „głównego nurtu” (czy jak kto woli: „głównego koryta”). Są to informacje bulwersujące, ale nie dotykające żadnych istotnych kwestii. Przewrócony słup, śnieg, chore dziecko, pijany kierowca, zwalniany z więzienia morderca (ale bez ruszania kwestii kary śmierci). Tymczasem w Tajlandii trwają od trzech miesięcy protesty przeciwko rządowej korupcji, w Afryce rozwija się wojna i francuska interwencja, wojna z Syrii wywołuje napięcie w sąsiednim Libanie a polska telewizja tego absolutnie nie zauważa. Dlaczego? Moim zdaniem robi to świadomie żeby broń Boże Polak nie zaczął myśleć i porównywać. No jak to korupcja w Tajlandii czy Turcji, a u nas? Nie ma korupcji? Nie ma – przynajmniej w mediach. Informacja o raporcie Komisji Europejskiej z którego wynika, że na skutek korupcji gospodarka unijna traci ponad 120 mld euro – czyli mniej więcej tyle ile wynosi unijny budżet. Z raportu wynika, że 82% Polaków uważa, że korupcja w Polsce rośnie. Ważne informacje? Oczywiście że o wiele bardziej ważne czy Trynkiewicz wyjdzie czy nie i kiedy. A ile czasu antenowego poświecono temu raportowi? A ile Trynkiewiczowi czy pijanym kierowcom?
Tymczasem unijni urzędnicy podjęli nową inicjatywę. Tym razem chwale ja bezwarunkowo. Otóż zgodnie z nową dyrektywą unijną, która właśnie wchodzi w życie, rolnik który ma w hodowli co najmniej 10 sztuk świń będzie musiał dostarczyć zwierzętom rozrywki. Mogą to być drewniane zabawki, którymi zwierzaki będą się bawić zamiast z nudów obgryzać sobie ogony czy uszy. Zestresowana świnia gorzej się rozwija, a jak jest zadowolona i szczęśliwa ma lepsze mięso – mówi całkiem poważnie minister rolnictwa Stanisław Kalemba.
Na zachodzie rolnicy od dawna już dostarczają hodowanym przez siebie świniom rozrywki. Niektórzy nawet – jak donosi portal Interia - wstawiają do chlewni monitor, na którym zwierzęta mogą oglądać program telewizyjny.
I Szanowni Czytelnicy – to jest doskonały pomysł. Po raz pierwszy podoba mi się unijna dyrektywa i jestem „za”. Zastanawiam się tylko który z programów polskiej telewizji naszym świniom najbardziej przypadłby do gustu? No i – ma się rozumieć – po oglądaniu którego z naszych zasłużonych publicystów ich szyneczki byłyby najsmaczniejsze? Ja obstawiałbym Tomasza Lisa albo Jana Ordyńskiego jako najbardziej zgodnego z gustami warchlaków, ale może Monika Olejnik przypadłaby świniom bardziej do gustu? Trzeba koniecznie śledzić rozwój tej kolejnej unijnej inicjatywy bo w końcu może mieć ona ważne dla nas, konsumentów znaczenie. Już widzę (przed oczyma duszy) stoisko w wędlinami, gdzie klient może sobie wybrać szynkę ze świni, która oglądała Tomasza Lisa i porównać z baleronem wyhodowanym na programach Moniki Olejnik. Jest oczywiście w tym jakieś niebezpieczeństwo bo nie jest wykluczone, że oglądanie tych gwiazd polskiego dziennikarstwa, albo ich ulubionych polityków mogłoby spowodować pojawienie się w mięsie jakichś substancji niekorzystnych dla zdrowia. Pól godziny programu ze Stefanem Niesiołowskim i bach – przekroczony poziom bakterii coli, godzina z Kutzem Kazimierzem – i poziom jadu kiełbasianego szybuje w górę!
Apeluję do unijnych urzędników, żeby kontynuowali swój twórczy trud, a Tomasza Lisa (ze Stefanem Niesiołowskim) zapraszam do najbliższej chlewni. Niesioł w programie Lisa na żywo w każdej chlewni – czyli „right men on the right place” (właściwi ludzie, na właściwym miejscu).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie