
Szok i niedowierzanie w nyskiej hali. Niepokonany w I lidze zespół Stali przegrywa we własnej hali i to w sposób kompromitujący mecz Pucharu Polski z przeciętnym zespołem z Częstochowy. I co najgorsze niektórzy działacze nyskiego klubu tłumaczyli to względami ekonomicznymi. Śmiech na sali. Jeśli zawodnikom i trenerom płaci się krocie i to z budżetu miasta. To chyba możemy wymagać poważnego podejścia do rozgrywek pucharowych. Jak już zespół miał odpaść z rozgrywek to mógł przegrać w Głogowie, a nie ośmieszać się na własnym parkiecie. To tyle na temat tej żałosnej lekcji siatkówki.
Stal Nysa - Exact Systems Norwid Częstochowa 1 : 3 (23 : 25, 31 : 29, 22 : 25, 19 : 25)
STAL NYSA: Maciej Zajder, Damian Dobosz, Moustapha M’Baye, Bartosz Krzysiek, Patryk Szczurek, Łukasz Łapszyński - Mateusz Czunkiewicz (libero) oraz Łukasz Kaczorowski, Kamil Długosz, Jarosław Mucha, Sebastian Matula, Mariusz Schamlewski, I trener Krzysztof Stelmach, II trener Wojciech Janas.
EXACT SYSTEMS NORWID CZĘSTOCHOWA: Wiktor Rajsner, Łukasz Usowicz, Sławomir Busch, Adrian Kraś, Damian Kogut, Mateusz Piotrowski - Marcin Kryś (libero) oraz Emil Smętek, Jan Siemiątkowski, Kamil Franczak i Wojciech Druzgała (libero), I trener Tomasz Wasilkowski, II trener Leszek Hudziak.
Teraz o samym meczu. Spotkanie siatkarze Stali Nysa rozpoczęli od prowadzenia 2:0. Odpowiedź gości była jednak natychmiastowa i na tablicy wyników ukazał się rezultat 3:3. Podopieczni Tomasza Wasilkowskiego poszli za ciosem i już za chwilę prowadzili dwoma punktami (5:3). Problem w polu zagrywki mieli gospodarze, ale po chwili asem serwisowym popisał się kapitan nyskiej Stali - Patryk Szczurek, doprowadzając do wyrównania (9:9). W połowie seta na trzypunktowe prowadzenie wyszła nyska Stal (14:11). Po asie serwisowym Łukasza Usowicza na tablicy wyników ponownie pojawił się remis (16:16), a po punktowym bloku punkt przewagi zyskał zespół z Częstochowy. Przy stanie 18:20 o pierwszą przerwę poprosił trener Stali - Krzysztof Stelmach. Po przerwie skuteczny w polu serwisowym był Łukasz Łapszyński, co pozwoliło naszej drużynie wrócić do meczu (20:20). W końcówce seta bardzo dobrze bronili siatkarze z Częstochowy i w pełni zasłużenie wygrali pierwszą partię 25:23.
Początek drugiego seta był wyrównany (3:3), ale po chwili goście objęli dwupunktowe prowadzenie (4:6).
Choć Stalowcy po chwili doprowadzili do remisu, częstochowianie po raz kolejny wyszli na prowadzenie (9:7). Po mocnym ataku Bartosza Krzyśka po raz kolejny był remis. Dobrze blokiem zagrali Stalowcy i tym razem to oni wyszli na prowadzenie (16:13) i utrzymywali je (19:16). Wtedy o czas poprosił trener przyjezdnych - Tomasz Wasilkowski. Przerwa zdecydowanie wpłynęła korzystnie na grę częstochowian, bowiem odrobili straty punktowe. Końcówka seta toczyła się punkt za punkt (21:21, 23:23), a punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Bartosz Krzysiek (24:23). Nie wystarczyło to, by wygrać tę partię i set rozstrzygał się na przewagi. Żadna ze stron nie odpuszczała do stanu 29:29, ale więcej zimnej krwi w końcówce zachowali żółto-niebiescy, rozstrzygając tego seta na swoją korzyść (31:29).
Otwarcie trzeciego seta również było wyrównane (4:4), ale to częstochowianie jako pierwsi objęli prowadzenie (6:4). Po asie serwisowym Damiana Koguta przewaga powiększyła się do trzech, a nawet czterech punktów (11:7). Częstochowianie utrzymywali kilkupunktową przewagę, która w pewnym momencie wzrosła aż do sześciu punktów (16:10). Choć Stalowcy starali się odrobić stratę, siatkarze z Częstochowy ciągle dominowali, co pozwalało im utrzymywać wysokie prowadzenie (20:13). Stalowcy ruszyli w pogoń. Przy stanie 17:21 o czas poprosił trener przyjezdnych. Po przerwie przewaga siatkarzy z Częstochowy zmalała do dwóch punktów (22:20), Wtedy to o drugą przerwę poprosił szkoleniowiec Norwida. Po czasie to goście zdobyli kolejne dwa punkty i byli już tylko jeden punkt od wygrania trzeciej partii. Ostatecznie wygrali tego seta 25:22.
Czwartą partię mocniej otworzyli goście (4:2). Stan seta jednak szybko się wyrównał (5:5). Kolejnym asem serwisowym w tym spotkaniu popisał się Łukasz Usowicz i to goście znów wyszli na dwupunktowe prowadzenie (10:8). O pierwszy czas w tym secie poprosił trener Krzysztof Stelmach. Po przerwie to jednak goście nadal dominowali i podwyższyli swoją przewagę do czterech punktów (14:10, 16:12). W dalszej części seta kontrola przyjezdnych trwała (19:13, 20:15), choć dobrymi pojedynczymi akcjami popisywali się gospodarze. Partię, a jednocześnie całe spotkanie zakończyła autowa zagrywka Stali Nysa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie