
Tradycje, tradycje i przyzwyczajenia. Niestety nie są to tradycje, które przynoszą naszej drużynie chwałę.
Stal Nysa - Verva Warszawa Orlen Paliwa 2 : 3 (25 : 21, 23 : 25, 15 : 25, 25 : 21, 10 : 15)
STAL NYSA: Marcin Komenda, Bartosz Bućko, Wassim Ben Tara, Moustapha M’Baye, Bartłomiej Lemański, Kamil Długosz - Michał Ruciak (libero) oraz, Michał Filip, Zbigniew Bartman, Patryk Szczurek, Mariusz Schamlewski, Kamil Dembiec (libero), I trener Krzysztof Stelmach, II trener Wojciech Janas.
VERVA WARSZAWA ORLEN PALIWA: Angel Trinidad De Haro, Andrzej Wrona, Piotr Nowakowski, Igor Grobelny, Michał Superlak, Artur Szalpuk - Damian Wojtaszek (libero) oraz Jan Król, Jakub Ziobrowski, Michał Kozłowski, I trener Andrea Anastasi, II trener Karol Rędzioch.
Sędzia pierwszy: Damian Lic Sędzia drugi: Mariusz Gadzina
Komisarz: Konrad Pakosz.
Stal rozgrywa szósty tie-break w tym sezonie i szósty przegrywa. Powoli tie-breaki stają się koszmarem nyskiego zespołu. Wielka szkoda, bowiem nasz zespół pokazał się w meczu z Warszawą z zupełnie niezłej strony. Bardzo dobry mecz zagrali Bartosz Bućko i Wassim Ben Tara, ale zabrakło im wsparcia zwłaszcza ze strony naszych środkowych. I tutaj przejdziemy do słowa przyzwyczajenia, a kluczem do tego słowa jest Maciej Zajder. Szanowny Panie trenerze Stelmach czy pamięta Pan, że w kwadracie ma Pan jeszcze jednego zawodnika, który nazywa się Maciej Zajder. Rozumiemy, że Pan ma swoją wizję prowadzenia zespołu, ale jeżeli nie idzie naszym środkowym i są oni bezradni to przecież Maciej Zajder nie po to jest w składzie, żeby podnieść średnią wzrostu tylko po to, żeby pomóc zespołowi.
Mecz lepiej otworzyli gospodarze, którzy dzięki punktowej zagrywce Wassima Ben Tary wyszli na dwupunktowe prowadzenie (5:3). W dodatku, warszawianie mieli problemy ze skutecznością w ataku ze środka, przez co przewaga Stali Nysa powiększyła się o kolejne dwa oczka (10:6). Ich sytuacja uległa jednak poprawie, gdy ciężar gry częściowo przyjął na siebie Ángel Trinidad de Haro. W okolicach końcówki skuteczny okazał się także Artur Szalpuk i po chwili wynik wskazał na remis (17:17). Od tego momentu rozpoczęła się zacięta walka, którą przerwał as serwisowy Kamila Długosza dający gospodarzom cenne dwa oczka przewagi (21:19). Nysanie nie pozwolili więc już sobie odebrać zwycięstwa w pierwszym secie, który zakończył się udanym atakiem Bartosza Bućko (25:21).
Druga partia rozpoczęła się od skutecznych ataków Michała Superlaka (3:1). To zmotywowało warszawian, którzy po autowym ataku Bartosza Bućko i świetnej akcji w wykonaniu Artura Szalpuka powiększyli swoją przewagę o jeszcze jedno oczko. Podobnie jednak jak w poprzednim secie, ręki na zagrywce nie wstrzymywał Wassim Ben Tara i po chwili wynik wskazał na remis (8:8). W tym elemencie świetnie spisał się także Artur Szalpuk, co szybko sprawiło, że to ponownie Verva była na dwupunktowym prowadzeniu (10:8). Z czasem goście uruchomili jeszcze swój blok, co jedynie pogorszyło sytuację ich przeciwników (13:17). Ta przewaga stopniała jednak, gdy siatkarze z Warszawy zaczęli popełniać błędy własne. Agresywna zagrywka Wassima Ben Tary oraz pojawienie się na boisku Zbigniewa Bartmana sprawiło, że wynik wskazał na remis (17:17). W końcówce nie zabrakło więc walki, z której zwycięsko wyszli ostatecznie warszawianie (25:23).
Początek trzeciego seta zdecydowanie należał do drużyny gości, która od razu wyszła na czteropunktowe prowadzenie (5:1). Z pewnością przyczynił się do tego as serwisowy w wykonaniu Andrzeja Wrony oraz słabsza dyspozycja Bartłomieja Lemańskiego. Nysanom udało się jednak zmotywować i dzięki skutecznym atakom z prawego skrzydła zmniejszyć straty do zaledwie jednego oczka (8:9). Siatkarze Vervy nie pozwolili mimo wszystko na przejęcie inicjatywy przez przeciwników i dzięki swojej czujności na siatce przywrócili sobie czteropunktową przewagę (13:9). Zaraz jeszcze Andrzej Wrona zapunktował bezpośrednio z zagrywki, co jedynie pogorszyło sytuację gospodarzy. Ponadto, nie do zatrzymania wydawał się Igor Grobelny i to Verva pewnie zaczęła zmierzać po wygraną w kolejnej partii (17:10). Tym razem obyło się więc bez walki i to goście triumfowali po autowej zagrywce Michała Filipa (15:25).
Początek kolejnej partii okazał się bardzo wyrównany. Walki punkt za punkt nie przerwała bowiem nawet punktowa zagrywka Michała Superlaka. Dopiero więc skuteczne ataki gospodarzy przyniosły im cenne dwa oczka przewagi (9:7). Z czasem do swojej dobrej gry powrócił także Wassim Ben Tara, co jedynie powiększyło dystans między obydwoma drużynami (12:8). W połowie seta nysanie dołożyli jeszcze skuteczny blok i Verva traciła już aż pięć punktów. Nakręciło to grę gospodarzy, którzy zdawali się pewnie zmierzać po wygraną w tej partii (18:12). Co prawda starał się jeszcze Andrzej Wrona, ale było już zbyt późno, aby warszawianie mogli cokolwiek zmienić. Tradycji stało się więc zadość i nysanie mogli się cieszyć z przedłużenia tego meczu po skutecznym ataku Wassima Ben Tary (25:21).
Tie-breaka lepiej rozpoczęli goście, którzy po błędzie w ataku Wassima Ben Tary wyszli od razu na dwupunktowe prowadzenie. Siatkarz Stali Nysa zrehabilitował się jednak, gdy pojawił się w polu zagrywki i doprowadził do wyrównania wyniku (2:2). Od tego momentu rozpoczęła się zacięta walka, którą przerwał dopiero skuteczny blok Vervy dający jej cenne dwa oczka przewagi (8:6). Udane akcje w wykonaniu Igora Grobelnego sprawiły, że warszawianie nie pozwolili już dojść do głosu gospodarzom. Ostatecznie to więc Verva Warszawa Orlen Paliwa mogła się cieszyć z wygranej w tym meczu po autowej zagrywce Patryka Szczurka (10:15).
Podsumowując całe spotkanie trzeba przyznać, że punkt naszej drużynie się należał. Stalowcy zagrali w tym meczu z sercem i dało się to zauważyć. Niestety w tych decydującach momentach zawsze czegoś brakuje i to się odbija na wynikach naszego zespołu. Trzeba też zauważyć, że drużynie Stali nomen omen sprzyja szczęście. Gdy przyszło nam się zmierzyć z Zawierciem w zespole Warty nie mógł zagrać lider tego zespołu Malinowski, gdy gramy z Warszawą w stołecznej drużynie brakuje lidera - Kwolka. Gdyby jeszcze więcej szczęścia w tie-breakach to zapewne nie musielibyśmy się obawiać o utrzymanie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie