
Ubiegły tydzień był tak bogaty w wydarzenia. Najpierw minister Jacek Rostowski w towarzystwie zasępionego nieco premiera Donalda Tuska oznajmił, że w budżecie zabraknie kilkunastu miliardów złotych . Na to premier natychmiast znalazł rozwiązanie – nakazał poszczególnym ministerstwom oddać niewykorzystane pieniądze. I już telewidzowie mogą spać spokojnie – wszystko jest pod kontrolą.
Spokojny sen ma zapewnić telewidzom tefauenów nie tyle deklaracja Premiera, co krótka pamięć. Niewielu będzie wszak pamiętać jak przy uchwalaniu budżetu opozycja ostrzegała, że założenia jakie przyjął rząd do budżetu są zgoła nierealne. Niewielu też telewidzów chce przez chwilę zastanowić się, nad tym jak funkcjonuje państwo, które od dwudziestu czterech lat jedzie na deficycie budżetowym finansując dług z kolejnych pożyczek kolejnymi kredytami i wyprzedażą majątku? Jeszcze dziesięć – piętnaście lat temu było co wyprzedawać – były jakieś huty, jakieś banki, ale teraz już co mieli kupić pachciarze, to kupili (najczęściej za psie pieniądze) i jedyne co można jeszcze opchnąć na światowych giełdach to papiery dłużne czyli obligacje. Ale ponieważ co roku budżetowa dziura, to coś około 40 mld złotych, to w końcu kiedyś te papiery okażą się warte tyle co makulatura, bo ze świecą nie znajdzie się frajerów, którzy zechcą za nie dać złamanego dolara. Biorąc pod uwagę, że wybitny finansowy kreacjonista Jacek Rostowski zadłużył państwo na jakieś 300 mld zł, a w kolejce do znalezienia frajerów (czyli nabywców swoich obligacji)są Grecja, Portugalia, Włochy, Hiszpania może się okazać ze ten moment bankructwa jest coraz bliższy.
Co w takich przypadkach robi mądra ekipa, która chce uniknąć stryczka? Przede wszystkim wg zasady „murzyńskiego chłopca” musi znaleźć winnego, którego w pierwszej kolejności wyrzuci za burtę na pożarcie krokodylom.
Czy można się zatem dziwić, że w tak dramatycznej sytuacji państwa, w Białymstoku na ściance transformatora nieznani sprawcy namalowali swastykę? I że natychmiast w tej właśnie sprawie, konferencję prasową zwołali: minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz oraz GenProk Andrzej Seremet ?
I obaj ci mężni członkowie najwyższych władz zapowiedzieli zwalczanie ogniem i mieczem wszelkich przejawów „rasizmu” (cokolwiek by to słowo miało w Polsce oznaczać)? Dziwić się nie można, bo wiadomo że „rasizm” to najpoważniejsze zagrożenie polskiego państwa. Nie korupcja, nie rozpad wszelkich norm, nie patologia w sądach i rak biurokracji, ale właśnie „rasizm”. Odtąd dwóch prokuratorów w kraju będzie dyżurować dzień i noc czekając gdzie jeszcze, na którym transformatorze nieznana ręka „rasisty” namaluje swastykę.
Tak wiec Kowalski ma już powód do strachu, a powodów do zainteresowania jasnymi stronami życia dostarczają mu co minutę rozmaite „zaprzyjaźnione media”, które a to doniosą o tym że Sharon Stone wyszła bez stanika, a Doda bez majtek. I już w tym potoku ważnych (a jakże) informacji, wiadomość że rząd musi znaleźć 20 mld bo budżet mu się zawali, jakoś znika. I Polak może spać spokojnie.
Oczywiście poważne ośrodki pracują i nad tym, co się stanie kiedy jednak ten budżet się zawali, bo przecież inaczej być nie może. Tu wydaje się, że na Donaldzie Tusku i Platformie już położono krzyżyk. Jeśli nawet „zaprzyjaźnione telewizje” donoszą o takich faktach jak to, że ów mężyk stanu za budżetowe pieniądze kupuje żonie sukienki, a jego kolesie cygara i wino, to znaczy, że „przestawiono wajchę”, a Donald w roli murzyńskiego chłopca przygotowywany jest do wyrzucenia za burtę. Co się wprawdzie obłowił i nachapał, to jego, tego mu żadna prokuratura nie odbierze. Zwłaszcza, że ta instytucja ma zgoła co innego do roboty. Walka z „rasizmem” jest wszak najważniejsza.
Swoją drogą, jak ta historia się powtarza. Starsi pamiętają jak Edward Gierek szukał 20 miliardów. I pewnie by znalazł, ale przeszkodzili mu „warchoły” z Radomia. Dziś widać, że to byli „rasiści”, ale nie miał im kto tego powiedzieć.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie