
Pierwsze zwycięstwo wyjazdowe odniósł zespół nyskiej Stali, pokonując 3:1 w Tomaszowie Mazowieckim miejscową Lechię.
Lechia Tomaszów Mazowiecki - Stal Nysa 1: 3 (20: 25, 25: 23, 21: 25, 19: 25)
LECHIA TOMASZÓW MAZOWIECKI: Bartłomiej Neroj, Michał Błoński, Kamil Gutkowski, Mateusz Kańczok, Przemysław Toma, Bartłomiej Janus - Dawid Ogórek (libero) oraz Adam Kącki, Krzysztof Pigłowski, Marcel Hendzelewski, Paweł Stabrawa, Patryk Akala (libero), I trener Bartłomiej Rebzda, II trener Andrzej Zając.
STAL NYSA: Bartosz Bućko, Moustapha M’Baye, Bartosz Krzysiek, Mariusz Schamlewski, Patryk Szczurek, Łukasz Łapszyński - Mateusz Czunkiewicz (libero) oraz Maciej Zajder, Kamil Długosz, Damian Dobosz, I trener Krzysztof Stelmach, II trener Wojciech Janas.
Spotkanie sędziowali: Tomasz Grzegorek i Tomasz Lisiecki.
Stalowcy bardzo dobrze rozpoczęli pierwszą partię spotkania, obejmując prowadzenie 5:2. Tomaszowianie przez całego seta musieli gonić wynik 6:8 i 9:13. Mieli duże problemy, żeby zatrzymać na skrzydle Bartosza Krzyśka oraz Łukasza Łapszyńskiego. Świetnie funkcjonowało również pierwsze tempo w zespole Stali. Sam tylko Moustapha M’Baye zapisał na swoim koncie trzy punkty (dwa atakiem i jeden blokiem). Atak Lechii w pierwszym secie praktycznie nie funkcjonował. Problemy ze skutecznością mieli Mateusz Kańczok oraz Kamil Gutkowski 16:20. Na niewiele zdały się również zmiany w wyjściowym składzie Lechii. Stal do końca seta utrzymała koncentrację i wygrała pierwszą partię pewnie 25:20.
Drugi set zaczął się od równej gry drużyn punkt za punkt 2:2 i 7:7. Dopiero w połowie partii podopieczni Bartłomieja Rebzdy zdołali wypracować niewielką przewagę punktową 15:12 i 18:14. Jeśli ktoś sądził, że przyjezdni złożą broń ten był w błędzie. Nysanie mimo, że przegrywali trzema oczkami 18:21 zdołali zniwelować różnicę do jednego punktu 22:23. Ostatecznie więcej zimnej krwi w ostatnich akcjach zachowali siatkarze Lechii, którzy zwyciężyli 25:23 i doprowadzili do remisu 1:1.
Gospodarze poszli za ciosem w trzeciej odsłonie meczu. Dość szybko narzucili naszej drużynie swój rytm gry (7:4) i (11:9). Stal po krótkiej przerwie o którą poprosił Krzysztof Stelmach uspokoiła swoją grę i w połowie partii zniwelowała stratę do jednego oczka 13:14, a następnie objęła prowadzenie 18:16. Od tego momentu to Lechia musiała odrabiać straty. Ostatecznie gospodarzom się to nie udało, bowiem w końcówce gra układała się pod dyktando zespołu z Nysy 25:21.
Czwartego seta drużyny rozpoczęły od równej gry punkt za punkt 6:6 i 9:9. Chwilę później skuteczne akcje w kontrataku na swoją stronę rozstrzygnęli nysanie 11:9. Od tego momentu sytuację na parkiecie kontrolowali przyjezdni 17:14 i 20:16, którzy dominowali na parkiecie niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Ostatniego seta Stal Nysa wygrała pewnie 25:19 i odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu.
Trzy mecze i komplet punktów. Tak udanego startu nasz zespół dawno nie miał. Czy to jednak oznacza, że w tym sezonie uda się awansować do Plus Ligi. Bardzo tego wszyscy chcielibyśmy, ale czy spólki miejskie ten ciężar udźwigną. Bez sponsora strategicznego nie da rady.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie