Reklama

Trup wypadł z biblioteki

Nowiny Nyskie
12/05/2023 14:15

Trup wypadł z szafy, tak dyskusję o zreformowanym Centrum Kultury w Głuchołazach podsumował przewodniczący głuchołaskiej rady Mariusz Migała. W kwietniu minął rok, od kiedy zgodzono się na podział instytucji, z której wyodrębniono bibliotekę. 

W wyniku tego, zamiast jednej dobrze działającej gminnej instytucji są dwie, a co za tym idzie mają one dwóch dyrektorów i podwójne koszty działalności. Nowo powstałą bibliotekę miejską skontrolowali radni z komisji rewizyjnej. Okazało się, że wciąż musi się ona mierzyć z nie tak odległą przeszłością. 

Księgozbiór 
Nadal nie wyjaśniono sprawy likwidacji księgozbioru w jednej z fili, co było jedną z przyczyn wyrzucenia dyrektora Jana Ćwieka, który na swą niekorzyść odkrył ten fakt, a następnie został za to ukarany. Okazało się również, że trwają procesy nie tylko z byłymi pracownikami, ale też z wykonawcami budowy biblioteki. Odszkodowanie dla zwolnionego dyrektora, prawdopodobnie będzie musiało zapłacić Centrum Kultury. Sprawa trafiła do sądu pracy i są duże szanse, że Jan Ćwiek ją wygra. Stanie się tak po tym, jak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu uznał decyzję o jego zwolnieniu za niezgodną z prawem. Sformułowane przeciwko niemu zarzuty uznał za bezpodstawne. 

240 tysięcy dla wykonawcy?
To nie jedyny problem, który wyszedł na jaw po restrukturyzacji głuchołaskiej kultury. Okazało się, że wykonawca budowy biblioteki domaga się przed sądem zapłaty blisko 240 tys. zł! Z tego 36 tys. zł to wynagrodzenie za roboty dodatkowe, a aż 202 tys. zł z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia się przez Centrum Kultury. Największe kontrowersje wzbudziła zaś sprawa sufitu, który uległ zniszczeniu w części pomieszczeń wypożyczalni książek. Choć była już poruszana na wcześniejszej sesji, o czym pisały „Nowiny Nyskie”, to nadal wzbudza emocje radnych. 
Dyrektor biblioteki Joanna Kanon tłumaczyła, że rzeczoznawca budowlany wynajęty przez bibliotekę, wykazał błędy w wykonaniu sufitu. Były to m.in. za duże odstępy między mocowaniami, a także użycie niewłaściwych kołków montażowych i zawiesi do sufitów podwieszanych. - Rzeczoznawca stwierdził, że są to poważne uchybienia budowlane, a roboty zostały wykonane niestarannie i ze złamaniem norm wykończeniowych – poinformowała radnych dyrektor biblioteki. Z tej samej opinii wynikało, że należy wykonać nową konstrukcję nośną sufitu, który w tym celu powinien być zdemontowany.

Usterki
Dyrektor mówiła, że usterki były zgłaszane wykonawcy i została wykonana naprawa pogwarancyjna, ale dyrektor biblioteki się nie podpisała pod protokołem odbioru prac. - Nie przyjęła pani tej naprawy? Dlaczego? - pytał radny Jerzy Wojnarowski. - Jestem bibliotekarzem, a nie inżynierem budownictwa, nie znam się na tym. Był inspektor nadzoru, który za to odpowiadał – przekonywała Joanna Kanin. Przekonywała radnych, że sufit wcale się nie zawalił, tylko jego część zaczęła się obsuwać. - Zauważyliśmy to i zareagowaliśmy na czas. Było to w miejscu nad regałami z książkami i nie było żadnego zagrożenia dla ludzi, w dodatku stało się to w sobotę, kiedy nie było ludzi w bibliotece – przekonywała radnych Głuchołaz. Poinformowała ich, że biblioteka wynajęła rzeczoznawcę budowlanego, który jako rozwiązanie problemu zaproponował wymianę kołków montażowych z plastikowych na metalowe, a także montaż nowych zawiesi płyt sufitowych. - Z opinii wynikało, że nie ma konieczności demontażu całego sufitu, a sposób naprawy usterek uzgodnił nasz inspektor budowlany z wykonawcą – poinformowała dyrektor biblioteki. Na pytania radnych, dlaczego nie wykonano remontu całego sufitu przekonywała, że wymagałoby to wstrzymania działalności biblioteki. 

- Nie było możliwości demontażu wszystkich płyt, bo dostęp do sufitu jest utrudniony. Wymagałoby to wyniesienie całego księgozbioru w inne miejsce. Na ten moment w bibliotece jest bezpiecznie i nic złego się nie dzieje – przekonywała dyrektor biblioteki. 

Radni opozycji na czele z Jackiem Wanickiem przekonywali, że niebezpieczeństwo nadal istnieje i nie obejdzie się bez demontażu całego sufitu. Naprawa, jego zdaniem, powinna być zrobiona od nowa w całości. Tymczasem wykonawca wymienił tylko kołki i zawiesia tam, gdzie doszło do zawalenie się sufitu, ale nie w całości sufitu, który został źle wykonany. - Wykonawca usunął tylko usterkę, ale nie usunął przyczyny – zaznaczył radny. Dyrektor biblioteki odpowiedziała mu, że wykonawca wykonał wszystkie prace naprawcze w porozumieniu z inspektorem nadzoru. Zdradziła też, że wykonawca budowy biblioteki w Głuchołazach winą za usterki obarczył podwykonawców, którzy wykańczali wnętrza. - Teraz twierdzi, że to nie jego wina – podkreśliła dyrektor.


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do