
Wywiad z trenerem GKS-u Głuchołazy oraz menadżerem i trenerem Football Academy Nysa - Wojciechem Bajorem.
Krzysztof Centner - Wojtek nasz wywiad zacznijmy od GKS-u Głuchołazy. Przed tegorocznym sezonem dużo się mówiło o tym, że zespół z Głuchołaz po spadku z IV ligi paktycznie się rozleciał. Tymczasem po dziesięciu ligowych kolejkach macie dziewięć zwycięstw i przewodzicie ligowej tabeli. Jak to się robi trenerze?
Wojciech Bajor - Recepty na to nie ma. Jeżeli taka by była to wszyscy byliby na pierwszym miejscu. Prawdą jest jednak, że mieliśmy ogromne kłopoty kadrowe. Po spadku z IV ligi starciliśmy ponad dziesięciu zawodników i musieliśmy te dziury w naszym składzie załatać innymi zawodnikami.
- Z tego co wiem postawiliście w dużej mierze na młodych i obiecujących zawodników. Czy tak faktycznie jest?
- To prawda. Świetnie nam się układa współpraca z naszym sztandarowym klubem młodzieżowym z Głuchołaz - Hattrickiem i to w głównej mierze wychowankami tego klubu uzupełniliśmy nasz skład.
- Czy uważasz, że zawodnik, który co dopiero skończył wiek juniora, jest już gotowy do tego, żeby występować z powodzeniem na boiskach ligi okręgowej?
- Zgodzę się z opinią, że piłka juniorska i seniorska to dwa odmienne światy i do tego, że trzeba tym młodym zawodnikom dać troszkę czasu żeby się wgryźli w seniorską piłkę. My jednak chcemy stawiać na naszą młodzież. Dlatego daję tym zawodnikom jak najwięcej minut do gry. W nich przyszłość naszej drużyny i tak jest polityka kadrowa GKS-u.
- Jesteście jednym z nielicznych klubów piłkarskich w naszym powiecie, który ma rezerwowy zespół. Czy byłeś jedną z tych osób, która za takim rozwiązaniem głosowała?
- Osobiście jestem z tej decyzji zadowolony. Przed sezonem mieliśmy spotkanie z zarządem Uczniowskiego Klubu Sportowego Hattrick Głuchołazy i tam wspólnie doszliśmy do jednego wniosku, że nasza młodzież, która tak prężnie rozwija się w Hattricku musi pozostać w naszym mieście i powinna mieć możliwość dalszego rozwoju w seniorskiej piłce. Właśnie w tym celu powstał drugi zespół, będący takim pomostem pomiędzy drużyną młodzieżową, a pierwszym zespołem. Oczywiście drużyna ta wzmacniona została kilkoma bardzo doświadczonymi zawodnikami naszej Gieksy, głównie po to, żeby nasza młodzież przy ich boku nabierała tak potrzebnego na boiskach seniorskich doświadczenia.
- Jedyny mecz, który w tym sezonie przegraliście to starcie z zespołem LZS Stary Ujazd. Czy rywal był taki mocny, czy też był to Wasz słabszy dzień?
- Bardzo nie lubię się tłumaczyć z porażek. Po prostu rywal tego dnia był od nas lepszy. Co prawda w tym dniu wyleciało mi z pierwszego składu aż sześciu zawodników, ale zawsze można było zrobić więcej. I tego się będę trzymał.
- Przed Wami teraz bardzo ciężki rywal - LZS Lisięcice. Drużyna co prawda siódma w ligowej tabeli, ale za to bardzo niebezpieczna zwłaszcza na swoim boisku. Obawiacie się tego spotkania?
- Do każdego rywala podchodzimy z respektem, ale z wiarą, że to my będziemy górą. I tak też będzie w Lisięcicach. Bez wątpienia zespół z Lisięcic będzie dla nas trudnym rywalem, zwłaszcza na swoim boisku, ale ja wierzę, że to my cieszyć się będziemy kompletem punktów w tym meczu. Na ostatnim treningu dużą uwagę poświęciliśmy stałym fragmentom gry, bowiem na tak małym i specyficznym boisku jakie jest w Lisięcicach zapewne zadecydują o losach spotkania.
- Przejdźmy teraz do Football Academy, której jesteś nie tylko menadżerem, ale także trenerem. Za Wami rok działalności. Czy jesteś zadowolony z tego co udało Wam się osiągnąć?
- Nie ukrywam, że zawsze chciałoby się więcej, ale pandemia pokrzyżowała nam nieco szyki. Mimo to mamy w naszej akademii ponad 50 zawodniczek i zawodników i to musi cieszyć.
- Rocznicę powstania akademii świętowaliście hucznie?
- Zgadza się. Bawiliśmy się świetnie i co najważniejsze wspólnie - zawodniczki, zawodnicy, rodzice i my trenerzy. Już nie mogę doczekać się kolejnej rocznicy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
wybitne wywiady