W Nysie wraca cenzura 

Burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz zablokował na swoim profilu na Facebooku mieszkańców miasta – członków grupy referendalnej. Taki los spotkał Patryka Cichego, Roberta Adamczyka i Jacka Krzysztonia. Dlaczego? Bo mieli odwagę pisać prawdę i zadawać niewygodne pytania. Wcześniej zablokowani zostali inni „przeciwnicy” burmistrza, jak np. Mariusz Nasiborski. 

Konto burmistrza na Facebooku, choć prywatne jak twierdzi, jest ważnym źródłem informacji dla mieszkańców. Dość powiedzieć, że było podstawowym kanałem informacyjnym w trakcie powodzi. To tam ogłaszał np. alarmy powodziowe, ewakuację „za rzekę”, i to tam przekonywał, że Nysie „na pewno” nic nie grozi. Kolbiarz nie tylko ustawił swój profil jako publiczny, ale w nazwie używa określenia „Burmistrz Nysy”, co sugeruje, że jest to oficjalna strona a nie prywatna. W dodatku publikuje tam posty i komentarze w godzinach pracy urzędu, czego nie powinien robić gdyby był to prywatny profil. 

Kiedy pojawiają się tam ludzie mający odmienne zdanie, to usuwa niewygodne komentarze i blokuje użytkowników, którzy je piszą. Tak było w ubiegłym tygodniu, kiedy zablokował trzech członków grupy referendalnej. - Czy to jest demokracja? Czy tak wygląda wolność słowa? - pyta Jacek Krzysztoń, jeden z zablokowanych. - Czy burmistrz jest burmistrzem wszystkich mieszkańców, czy tylko tych, którzy mu przyklaskują? Czy możemy liczyć na równe traktowanie, skoro nie tylko na sesjach miejskich odmawia się głosu mieszkańcom Nysy, ale teraz także na Facebooku odbiera się prawo głosu w sprawach dotyczących nas wszystkich? - zastanawia się. 

Patryk Cichy uważa, że burmistrz próbuje zamknąć usta zwykłym mieszkańcom. - Powinniśmy ze sobą rozmawiać, a nie stosować metody z czasów, o których już dawno zapomnieliśmy! Nasi przodkowie nie walczyli o taką wolność, w której włodarz miasta knebluje usta mieszkańcom, wszystkich nas państwo nie zablokujecie! Dziękuję za to, bo to pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku, że referendum w Nysie powinno się odbyć i że jest potrzebna szeroka debata nad tym w jakim kierunku zmierza Nysa. Dlatego zaangażował się w grupę referendalną. 

- Referendum to ruch oddolny, niezwiązany z żadną opcją polityczną, to są ludzie rozczarowani postawą burmistrza w czasie powodzi. Jak wyglądało zarządzanie miastem w jej trakcie widzieliśmy wszyscy. Można teraz zakłamywać tę rzeczywistość i tworzyć dokumenty, ale ludzie pamiętają. Władza na Kolejowej nie wyciąga wniosków, straciła kontakt z rzeczywistością, bo już zaraz po powodzi ogłosiła, że wracamy do normalności. Nie wracamy i długo nie wrócimy! Burmistrz zamiast walczyć ze skutkami powodzi walczy z mieszkańcami, czy to na sesji nie dopuszczając ich do głosu, czy na Facebooku kneblując im usta. Skupił się na jakiejś wojence ze społeczeństwem - uważa Patryk Cichy. 

Robert Adamczyk, kolejny z zablokowanych mówi, że Kordian Kolbiarz to burmistrz Nysy, ale tylko tej, która wyłącznie pochlebnie wyraża się na jego temat. - Ilu lizusów stoi za nim każdy widzi. Urząd obsadzony swoimi, spółki miejskie podobnie. Kiedy na burmistrza spadła krytyka za działania w trakcie powodzi, to szybko pozbył się ludzi, którzy wyrazili swoje zdanie na jego temat. Dobrze, że nie ma innych narzędzi, bo być może byłbym w miejscu odosobnienia lub jeszcze gorzej – mówi. 

Okazuje się, że w Nysie pod rządami Kordiana Kolbiarza trzeba walczyć o wolność słowa. Tego nie było za czasów żadnego z jego poprzedników.#