
Wolność w oczywisty sposób polegać musi na tym, że każdy ma prawo głosu. Ludzie polecieli w kosmos, Ziemię okrążają satelity, a Stowarzyszenie Płaskiej Ziemi (The Flat Earth Society), które głosi, że ziemia jest płaskim dyskiem otoczonym lodem, ma w USA ponad 3 tys. członków.
Podobnych przykładów odporności na fakty jest w wolnym świecie wiele.
Jednak oczywiście ludzkość by zwariowała gdyby szerzenie głupot nie napotykało na bariery. W dzisiejszej technice komputerowej każdy film da się zrobić więc wyobraźmy sobie, że członkowie Stowarzyszenia Płaskiej Ziemi mają swój program w telewizji i co tydzień pokazują widzom, różne filmowe materiały przekonująca, że żadnych tam lotów w kosmos nie było, wszystko było gigantyczną manipulacją, a Ziemia – o sami widzicie na filmie – jest płaska jak naleśnik. Po pół roku takiego prania mózgu połowa widzów miałaby poważne wątpliwości jak to z tą nasza planetą na prawdę jest.
Jednak oczywistość kwestii kształtu ziemi, jest tak narzucająca się, że owszem zwolennicy płaskości mogą sobie głosić swoje poglądy, ale nikt ich nie nagłaśnia, nikt nie propaguje oczywistego odlotu rozumu.
W naszym nieszczęśliwym kraju jest inaczej. Właśnie czytam na popularnym portalu internetowym wypowiedź niejakiego Kutza (Kuca?), który pluje na „prawicę, która oskarża Wałęsę o to, ze współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa”. „Nie ma ani jednego oryginalnego dokumentu, potwierdzającego taką współpracę” – twierdzi Kuc, a popularny portal nagłaśnia jego wypowiedź nadając jej i samemu Kucowi wymiar pewnej powagi.
W całej sprawie pewne jest jedno: Kuc żadnych dokumentów na temat Wałęsy nie czytał – ani oryginalnych, ani nieoryginalnych. Nie czytał też – założę się – solidnie udokumentowanych książek Cenckiewicza, Gontarczyka, Zyzaka. Zresztą niejeden Kuc nie czytał, czytać nie zamierza, ale ma na temat Wałęsy swoje zdanie, które nagłaśnia popularny portal i różne inne media. Cały tzw. „salon” skupiony wokół Gazety Wyborczej i postkomunistów – czyli „ojców założycieli III RP”, broni Wałęsy całkowicie pomijając prawdziwe ustalenia historyków. Im bardziej bowiem fakty są tu oczywiste, tym gorzej dla faktów.
Wałęsa – bez wątpienia w świetle licznych świadectw ludzi tworzących w latach 70. Wolne Związki Zawodowe , w świetle licznych dokumentów, współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 1970-76. Dokumenty zgromadzone w książce Cenckiewicza i Gontarczyka nie pozostawiają co do tego złudzeń. To jednak nie wszystko. Wg Cenckiewicza - SB w czasie legalnego działania „Solidarności”, pomagała Wałęsie „działaniami operacyjnymi”, poprzez swoich agentów, rozprawić się z wewnątrzzwiązkową opozycją w Solidarności, do której należała m.in. śp. Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda. I Wałęsa miał o tym wiedzieć.
W latach 90. Kiedy Wałęsa był prezydentem, zażądał dostarczenia do jego kancelarii dokumentów SB na temat agenta „Bolka” i jakoś dziwnie część tych papierów zaginęła.
Wszystkie te fakty są oczywistą prawdą i żaden historyk ich nie kwestionuje. Atakują je publicznie ci, którzy zakładali III RP i którzy zajęli w niej uprzywilejowane pozycje.
Dlaczego to czynią? To proste! Jeśli rzeczywiście Wałęsa był agentem prowadzonym i kontrolowanym przez SB , to cała „transformacja”, rzekomy „upadek komunizmu” jest sztuczką, teatrzykiem odegranym dla naiwnych.
Agent kontrolowany przez komunistyczne służby mógł bowiem robić tylko to, na co oficer prowadzący się zgodził, a co w oczywisty sposób leżało w interesie reżimu i żadnego tam „obalenia komunizmu” nie było.
Jeśli żaden upadek komunizmu nie nastąpił, to znaczy że III RP jest przemeblowaną tylko starą bolszewicką PRL.
Fakty agenturalnej przeszłości Wałęsy obalają zatem mit założycielski III RP i podważają prawomocność tego państwa. Dlatego są tak wściekle atakowane przez różnych Kuców, starających się wmówić Polakom, że ziemia jest płaska. Intensywnie potarzanie tego poglądu, zapewne sprawi że wielu w to uwierzy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie