Reklama

Wystartowałem, żeby wygrać. Rozmowa z nowym burmistrzem Głuchołaz Pawłem Szymkowiczem

Nowiny Nyskie
04/05/2024 12:36

Rozmowa z nowym burmistrzem Głuchołaz Pawłem Szymkowiczem. 

„Nowiny Nyskie” - Czy wynik wyborów i wygrana była dla Pana zaskoczeniem? 
Paweł Szymkowicz - Jako były sportowiec byłem na to przygotowany. W zawodach startuje się po to, aby je wygrać i robi się wszystko, żeby osiągnąć sukces. Przyznam się szczerze, że większe nerwy były przy pierwszej turze. Natomiast w drugiej emocje były nieco mniejsze. Pierwsza turę przegrałem z moim kontrkandydatem sześciuset głosami, a drugą wygrałem mniej więcej taką samą ilością głosów. Wiem, że była bardzo duża mobilizacja wyborców i dziękuję za to wszystkim, którzy oddali na mnie głos i poszli na wybory. 

- Na ile pomogło Panu poparcie kandydatów, którzy nie weszli do drugiej tury? Czy prowadziliście rozmowy na ten temat? 
- Tak, odbyły się one w drugim tygodniu przed drugą turą i było to naturalne. Wszystkie trzy komitety niepartyjne, czyli mój, komitet Przemka Konarskiego i Tak dla Głuchołaz, Szymona Bilińskiego, szły pod hasłem zmian. Mówiliśmy głośno, że po tych 22 latach rządów chcemy zmiany w Głuchołazach. Absolutnie nie chodzi tylko o zmiany na stanowiskach, ale chcemy zmiany w sposobie zarządzania gminą, w kontaktach między władzą a społeczeństwem, a także chcemy, żeby mieszkańcy byli słuchani przez władzę. Pomimo że startowaliśmy z różnych komitetów to wiele nas łączyło, dlatego otrzymałem poparcie od moich kontrkandydatów przed drugą turą. 

- Jakie będą pierwsze Pana decyzje?
- Czekam na rozstrzygnięcie sytuacji w radzie miejskiej i nowego przewodniczącego. Mogę zapewnić, że jestem gotów współpracować ze wszystkimi radnymi i że nie będzie niepotrzebnych zatargów. Nie ma dla mnie znaczenia spod jakiego kto jest szyldu partyjnego czy komitetu wyborczego. 

- Czy są już jakieś konkretne ustalenia? 
- Jeszcze nie było rozmów, jestem umówiony z przedstawicielami komitetów, które weszły do rady miejskiej po weekendzie majowym. Myślę, że jakiejś większej wojny tutaj nie będzie. Jestem też po rozmowie z burmistrzem Szupryczyńskim, który przekazał mi informację o sprawach, które siłą rzeczy trzeba kontynuować. Na pewno rządy chcę rozpocząć od audytu w urzędzie. Nie będzie to jednak komisja śledcza, tylko chcę wiedzieć w co wchodzę. 

- Jakie będą pierwsze decyzje burmistrza Szymkowicza? 
- Jest dużo rzeczy, które chciałbym wprowadzić w gminie, które widziałem przypatrując się czy to innym gminom czy to urzędowi marszałkowskiemu, gdzie pracowałem do tej pory. Będę chciał utworzyć coś na wzór Agencji Promocji i Sportu, która funkcjonuje w Prudniku. Wiązać się to będzie z połączeniem pewnych wydziałów urzędu miejskiego z GOSiR–em w jedną spółkę. Chodzi o to, żeby nie powielać pewnych zadań, mieć większe możliwości organizacji wydarzeń ale też o możliwość pozyskania funduszy. Na pewno będę chciał rozbudować Wydział Planowania Rozwoju i Pozyskiwania Funduszy, żeby urząd był bardziej przygotowany na możliwość pozyskiwania środków zewnętrznych. Mam tu na myśli zarówno środki unijne i krajowe. Tam są teraz 3 osoby i choć to są bardzo dobrzy pracownicy, to jest ich za mało. Po pierwsze, zaraz wchodzi KPO, a po drugie, jesteśmy jeszcze na początku nowej perspektywy finansowej UE. Tych pieniędzy jest tyle do pozyskania, że te trzy osoby, to za mało, żebyśmy mogli w pełni wykorzystać możliwości, które się zaraz pojawią. 

- Najważniejsze inwestycje? 
- Liczę na dobrą współpracę z władzami powiatu nyskiego i samorządem województwa w sprawie dróg, bez których nasza gmina nie będzie się rozwijać turystycznie. Potrzebne są nam nowe parkingi, nowe chodniki i ścieżki rowerowe. Najlepszy przykład zaniedbań, to Jarnołtówek i Pokrzywna, a także droga wojewódzka, która prowadzi do Głuchołaz. 

- Wracając do układanek w radzie miejskiej, czy jest już jakiś wstępny szkielet koalicji, która będzie Pana popierać? 
- Tak jak mówiłem, to że nie mam szyldu partyjnego powoduje, że rozmawiam z każdą stroną, zarówno z PiS, stroną Koalicji Obywatelskiej i radnymi bezpartyjnymi. Nie jest tajemnicą, że muszę brać pod uwagę wynik wyborów do rady miejskiej, a tu Koalicja Obywatelska odniosła olbrzymi sukces. Nikt jeszcze nie miał 10 mandatów w Radzie Miejskiej w Głuchołazach, nawet jak ta rada liczyła 25 osób. Także to jest siła, z którą trzeba się liczyć. Co nie znaczy, że nie widzę potrzeby rozmawiania z drugą stroną. Tym bardziej że są tam osoby, które mają dobre pomysły i chciałbym to wykorzystać. Z przykrością trzeba stwierdzić, że w tej kończącej się kadencji było tak, że zdanie opozycji w ogóle nie było brane pod uwagę. Nie wiem czym to było spowodowane, ale ja będę otwarty na głosy wszystkich radnych bez względu na to, czy będą w koalicji, czy też w opozycji. Mam nadzieję, że również taki będzie nowy przewodniczący rady. 

- Czyli liczy Pan na szerokie poparcie w radzie miejskiej? 
- Mam taką nadzieję, ale jestem świadomy tego, że nie wszyscy w to wejdą. Z doświadczenia w radzie powiatu wiem również, że pewne rzeczy wymagają czasu, a nawet najbardziej ortodoksyjne postawy potrafią się zmieniać. Radni dostrzegają, że bycie w samej opozycji dla opozycji nie ma sensu, bo jak chce się zrealizować swój program, to nie można być w kontrze do tego, który ma władzę wykonawczą. Liczę na szeroką współpracę z radnymi.

- A jakie planuje Pan zmiany personalne, bo pewnie o to - wszyscy pytają i zawsze budzi to największą ciekawość? 
Muszę się przyjrzeć temu, jak funkcjonuje urząd i zatrudnionym w nim ludziom. W tym momencie zrobiłbym komuś krzywdę, gdybym zaczął tutaj jakieś nazwiska wymieniać i mówić, kogo zwolnię, a kogo zatrudnię. To wszystko przede mną. 

- Czy będzie zmiana na stanowisku wiceburmistrza? Jest nim obecnie Pana konkurent w wyborach. Czy dopuszcza Pan pozostawienie go na stanowisku? 
- Domyślam się, że to gorący temat, ale za szybko na decyzję w tej sprawie. Na pewno muszę brać pod uwagę siłę jego komitetu wyborczego, czyli 10 radnych Koalicji Obywatelskiej. Biorąc też pod uwagę to, że z tej samej opcji są władze wojewódzkie i władze krajowe, to są bardzo poważne argumenty do rozważenia, których nie ma druga strona. 

- A co z sekretarzem miasta? 
- Nie podjąłem żadnej decyzji, bo jest na nią za wcześnie. Nie chce wymieniać ludzi tylko dlatego, że ktoś mi się nie podoba. Na dzień dzisiejszy nie mam nikogo, kto mógłby zastąpić obecnego sekretarza. 

- Jak zamierza Pan rozwiązać „aferę” ściekową, która zdominowała końcówkę kampanii wyborczej?
- Tutaj musi przede wszystkim dojść do rozmów, których nie było między naszą spółką a Akwą. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i interes mieszkańców gminy Głuchołazy. Jestem przekonany, ze uda się dojść do porozumienia. Grożenie, że się zakręci kurek na kolektorze, tych rozmów nie ułatwia, a poza tym ucierpieliby nie tylko mieszkańcy Głuchołaz, ale też Nysy, która z Białej Głuchołaskiej czerpie wodę pitną. Liczę, że obie strony, obie spółki gminne dojdą do porozumienia.# 

Rozmawiał Piotr Wojtasik
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Htop - niezalogowany 2024-05-04 13:30:47

    Dlaczego Głuchołazy są tak zaniedbane??? Coś się zmieni w tym mieście w najbliższych latach ??? Czy dalej będziecie uprawiać tą dziadownie???

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    MACIEJ - niezalogowany 2024-05-05 09:53:18

    Przebywanie na terenie urzędu miejskiego pod wpływem alkoholu jest przestępstwem. Podobnie jak jego spożywanie w urzędowych gabinetach. Bardzo jestem ciekawy, ile trzeba będzie w czekać na casus Kierwińskiego w Głuchołazach i czy głuchołaska policja będzie równie spolegliwa w wystawianiu właściwych wyników badań alkomatem?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do