W hali sportowej PANS w Nysie drużyna NTSK PANS Komunalnik Nysa w meczu o mistrzostwo I ligi siatkarek zmierzyła się z Eneą KS Piła.
NTSK PANS KOMUNALNIK NYSA: Anna Bianka Trusiewicz, Oliwia Jaroń, Maja Kaczmarczyk, Anna Śmidowicz, Karolina Nadera, Nikola Witkowska - Zuzanna Michalik (libero) oraz Emilia Solarewicz, Karolina Natanek, Agnieszka Pietraszewska, Justyna Zych, I trener Andrzej Roziewicz, II trener Paweł Potoczak.
ENEA KS PIŁA: Emilia Szubert, Oliwia Urban, Wiktoria Pisarska, Agnieszka Bartkowska-Kluza, Julia Papszun, Joanna Szmelter - Magdalena Piekarz (libero) trener Damian Zemło.
Spotkanie sędziowali: Monika Szynczewska i Anna Nowicka.
Protokulant: Marek Dudek.
Mecze z drużyną z Piły to zawsze duże wyzwanie dla rywalek. Nie inaczej było i tym razem. Naprzeciw naszego zespołu stanął zespół, w którym mamy jedną reprezentantkę Polski i aż pięć zawodniczek, które mają już za sobą występy w Tauron Lidze. Ktoś może powiedzieć, że drużyna z Piły w tym sezonie jednak nie błyszczy, ale trzeba pamiętać, że plaga kontuzji spowodowała, że ten zespół pogubił bardzo dużo punktów na początku sezonu, ale powoli wraca do swojej optymalnej formy i pokazał to właśnie w Nysie.
Przyjezdne rozpoczęły ten mecz od prowadzenia 2:0, ale nasz zespół bardzo szybko tę stratę odrobił. Przy stanie 5:5 drużyna z Piły zaczęła nam odjeżdżać. Nysanki atakowały, ale wszystkie nasze ataki zostały podbijane i kończone skutecznymi kontrami. Przy stanie 5:10 trener nyskiego zespołu - Andrzej Roziewicz poprosił swoje zawodniczki do siebie. Nic to jednak nie dało. Zespół z Piły grał jak nakręcony i nasz zespół nie bardzo wiedział jak dobrać się do skóry nakręconej drużynie z Piły. Przy stanie 12:18 trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz po raz drugi wezwał swoje zawodniczki do siebie. Tym razem nie po to, żeby ratować tego seta, bo na to było już za późno, ale po to, żeby podbudować swój zespół przed drugim setem. Po powrocie na parkiet w dalszym ciągu dominował zespół z Piły, który mimo wysokiego prowadzenia wciąż grał podstawową szóstką. Przy stanie 15:23 nasz zespół zaczął grać coraz odważniej w ataku i to był dobry prognostyk przed drugim setem. Pierwszego seta nie udało się jednak uratować i Enea KS Piła wygrała pierwszą odsłonę tego pojedynku 25:18.
Drugi set zaczął się po myśli drużyny z Piły, chociaż to nasz zespół na sześć zdobytych punktów zdobył aż pięć. Niestety, na tablicy wyników widniał wynik 1:5, a nie 5:1. Trzy autowe ataki naszych zawodniczek, dwa nieudane odbiory zagrywki rywalek i trzeba było gonić wynik. Nysanki się jednak nie poddawały. Walczyły jak „tygrysice” i okazało się, że można dobrać się do skóry zespołowi, który nie ukrywa, że jego celem jest awans do Tauron Ligi. Przewaga przyjezdnych zaczęła niebezpiecznie topnieć. Przy stanie 8:9 trener drużyny z Piły - Damian Zemło zmuszony był poprosić o regulaminową przerwę. Widać było nerwowość po stronie rywalek. Miał być spacerek, a tu beniaminek I ligi zaczyna się stawiać. Zaczęła się twarda wymiana ciosów z obu stron. Nikt nie zamierzał odpuszczać. Przy stanie 13:13 drużyna z Piły zaczęła nam niebezpiecznie uciekać. Widząc to przy stanie 13:16 trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz poprosił swoje zawodniczki do siebie. Kilka cennych rad nyskiego trenera, zrobiło swoje. Po powrocie na parkiet nasz zespół zaczął odrabiać straty. Przy stanie 17:17 szkoleniowiec drużyny przyjezdnej - Damian Zemło zmuszony był poprosić o drugą regulaminową przerwę dla swojego zespołu. Widać było, że strach zaczyna zaglądać rywalkom w oczy. Tym bardziej że po powrocie na parkiet w dalszym ciągu nasze dziewczęta grały jak nakręcone i wyszły na prowadzenie 23:22. W tym momencie wszyscy uwierzyliśmy, że nasze „Waleczne Serca” wróciły do meczu. Niestety dla nas doświadczenie rywalek wzięło górę i to rywalki zdobyły trzy ostatnie punkty w tym secie, wygrywając drugą partię tego spotkania 25:23.
Set trzeci był dla naszej drużyny setem o być albo nie być w tym meczu. Liczyliśmy więc, że uda się naszej drużynie powrócić do meczu. Na czym budowaliśmy nasz optymizm? Liczyliśmy, na to, że przy prowadzeniu 2:0 trener drużyny z Piły dokona kilku roszad w swoim składzie. Nasze nadzieje bardzo szybko prysły jak bańka mydlana, bowiem okazało się, że trener drużyny z Piły, obawiając się naszego zespołu, postanowił rozegrać cały mecz pierwszą szóstką. Mimo to nasz zespół się nie poddawał i rozpoczął trzeciego seta bardzo odważnie. Rozpoczęła się twarda wymiana ciosów z obu stron. 5:5 i 11:11. Nikt nie zamierzał odpuszczać. Byliśmy dumni z naszego zespołu. „Waleczne Serca” grały jak równy z równym, z zespołem, który być może już za rok trafi na parkiety Tauron Ligi. Sił naszej drużynie wystarczyło jednak tylko do stanu 11:11. Później grał już wyłącznie jeden zespół - Enea KS Piła. Widać było, że nasz zespół opadł z sił. Nyski trener Andrzej Roziewicz dwukrotnie wzywał swój zespół do siebie, rotował składem, ale widać było przewagę fizyczną siatkarek z Piły nad naszym zespołem. Efektem tego co się działo na parkiecie była porażka w trzecim secie 15:25 i w całym meczu 0:3.
Przed naszym zespołem kolejne dwa trudne mecze, ale kto jak nie Wy. Dacie radę.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie