
70 osób niepełnosprawnych znalazło zatrudnienie w nyskim Zakładzie Aktywizacji Zawodowej. Przed jego powstaniem większość z nich nie pracowała. Dziś czują się potrzebni i zarabiają pieniądze. - To najwspanialsze miejsce na świecie – mówi Anna, zatrudniona w ZAZ.
Nowy budynek przy ul. Grodkowskiej tętni życiem. Na górze znajduje się szkoła, a na dole Zakład Aktywizacji Zawodowej. Wchodzących do niego witają przyjazne uśmiechy, a każdy kogo spotkasz z daleka mówi do ciebie - dzień dobry. W tym jednym miejscu skumulowano wiele dobroci i dobra.
ZAZ to taki zakład pracy, w którym zatrudnienie znalazły osoby dorosłe z różnego rodzaju niepełnosprawnością. Wykonują tu prace od rękodzielnictwa i krawiectwa po ogrodnictwo i stolarstwo, produkując np. domki dla owadów, a nawet z zakresu informatyki i opieki nad seniorami.
Rehabilitacja przez pracę
- Nasi podopieczni zatrudniani są na umowę o pracę. Najczęściej jest to pierwsza w ich życiu praca, za którą otrzymują normalne wynagrodzenie. Jest to też dla nich forma rehabilitacji i terapii, a także aktywizacji społecznej – mówi Aleksander Bugla, inicjator i dyrektor ZAZ Nysa. Dodaje, że dzięki zatrudnieniu podopieczni ZAZ mają poczucie własnej wartości i przydatności. - Ich rodziny mówią nam, jak bardzo się zmienili odkąd są u nas i zaczynają inaczej funkcjonować. Zarabiając pieniądze mogą planować swoje życie i są bardziej samodzielni – zaznacza. Doświadczenie zdobyte w ZAZ może im też ułatwić znalezienie pracy na wolnym rynku. - Pracodawcy na razie z dystansem podchodzą do takich pracowników ale są firmy, gdzie pracuje ich bardzo dużo - informuje.
W powiecie nyskim jest 14 tys. osób z orzeczeniami o niepełnosprawności, które mogą pracować. To niewykorzystany kapitał społeczny. W ZAZ pracuje ich 70.
Mieszkania wspomagane
Dyrektor zwraca uwagę, że kolejnym etapem usamodzielniania niepełnosprawnych powinny być własne mieszkania. - Dlatego myślimy o budowie mieszkań wspomagających, dostosowanych do potrzeb osób niepełnosprawnych. Propozycje partycypacji w ich budowie złożyliśmy władzom Korfantowa i Nysy, ale jak na razie nie spotkały się one z pozytywnym odbiorem. Mamy koncepcję budowy, potrzebujemy terenu, bo pieniądze na realizację znajdziemy sami – zdradza Aleksander Bugla. Mieszkania wspomagane mieściłyby się w jednym budynku, w którym byłoby wspólne zaplecze w postaci pielęgniarki, opiekunki, kuchni i pralni. - Dzisiaj niepełnosprawni trafiają do Domów Pomocy Społecznej, gdzie wszystko jest wspólne, a oni skazani są na jeden pokój. Nasz pomysł to jak najwięcej samodzielności, która oczywiście zależna jest od stopnia niepełnosprawności. Byłoby to odejście od modelu, gdzie niepełnosprawnych wyręcza się we wszystkim, na rzecz pomagania tylko wtedy, kiedy nie dają sobie rady. Pracując u nas udowadniają, że potrafią sobie radzić z wieloma przeciwnościami – podkreśla dyrektor ZAZ.
Skazani na DPS
Dodaje, że oni nie mogą być skazywani na Domy Pomocy Społecznej. Niestety, to ich czeka, kiedy rodziny nie będą już w stanie się nimi opiekować np. ze względu na wiek lub śmierć rodziców. Problem jest duży, bo dotyczy aż 80% podopiecznych ZAZ, którzy mieszkają teraz z rodzicami. Dyrektor Bugla przekonuje, że nie potrzeba budować dla nich kolejnych DPS–ów, tylko wybudować mieszkania wspomagane. - Dzięki nim zwolnią się miejsca w DPS–ach, które są teraz przepełnione. Będzie też taniej, bo koszty utrzymania mieszkań są mniejsze, a w ich utrzymaniu partycypowaliby sami niepełnosprawni, którzy pracują - przekonuje. ZAZ ma nie tylko doświadczenie w opiece nad osobami niepełnosprawnymi, ale ma też doświadczoną kadrę, która zna potrzeby niepełnosprawnych. Dlatego bez problemu poradziłaby sobie z prowadzeniem mieszkań wspomaganych.
Samorządy nie wspierają
Połączenie pracy w ZAZ z mieszkaniami wspomaganymi to system opieki nad niepełnosprawnymi, który niestety natrafiają na przeszkody. Nie tylko chodzi o budowę mieszkań. - Mamy problem z zamówieniami na nasze wyroby, których moglibyśmy produkować więcej. One są tej samej, a nawet lepszej jakości niż produkty dostępne na rynku. Panują jednak stereotypy na temat naszej pracy – nie kryje dyrektor ZAZ. Pytany o wsparcie ze strony samorządów z żalem przyznaje, że żadna gmina z powiatu nyskiego ani starostwo powiatowe nie kupuje u nich produktów. - Wykonujemy materiały promocyjne – kubki, torby, kartki świąteczne. Szyjemy pościel, poduszki, pufy, itp. rzeczy, które mogłyby być wykorzystywane przez nasze samorządy w promocji, jednocześnie wspierając swoich mieszkańców, którzy je wytwarzają. Niestety, nie jesteśmy w stanie przebić się z naszą ofertą – nie ukrywa Aleksander Bugla. Dzisiaj największym odbiorcą produktów z Nysy jest Urząd Marszałkowski w Opolu i związane z nim instytucje. - Tam jest bardzo duża wrażliwość, dzięki czemu mamy zamówienia – zaznacza dyrektor.
Ofertę ZAZ można znaleźć na stronie:
facebook.com/ZakladAktywnosciZawodowejNysa
Plany i pomysły
Kolejnym marzeniem nyskiego ZAZ jest własny punkt sprzedaży w centrum Nysy, gdzie można byłoby nabyć produkowane przez nich rękodzieło. W planach jest też otwarcie kawiarenki społecznej, a także domu dziennego pobytu dla seniorów, gdzie opiekowaliby się nimi niepełnosprawni, którzy mają ukończony kurs opiekuna osób starszych.
- Osoby niepełnosprawne nie są mniej człowiekiem, niż pełnosprawne. Jedyny problem to taki, że jest im trudniej realizować cele społeczne, bo mają pewne bariery i ograniczenia. My pokazujemy, że można je pokonać – komentuje Aleksander Bugla.
Piotr Wojtasik
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zakład Aktywności Zawodowej w Nysie, wspierający osoby niepełnosprawne, doświadcza trudności w sprzedaży swoich produktów, ponieważ lokalne instytucje, nie angażują się w zakup od nich. To nie tylko kwestia ekonomiczna, ale także społeczna. Osoby niepełnosprawne, które znalazły wsparcie w Zakładzie Aktywności Zawodowej, napotykają na dodatkowe trudności z powodu braku zainteresowania ze strony instytucji publicznych. Wierzę, że nasze lokalne władze powinny być liderami w wspieraniu inicjatyw społecznych, zwłaszcza tych, które mają na celu integrację i wsparcie osób z niepełnosprawnościami. Dlatego apeluję do Urzędu Miasta oraz innych instytucji lokalnych o zastanowienie się nad sposobem, w jaki mogą wesprzeć Zakład Aktywności Zawodowej w Nysie. Dzielcie się swoimi myślami, sugestiami i pomysłami dotyczącymi tego problemu. Razem możemy uczynić nasze miasto lepszym!
no ale iwonka hartwich chce tylko ryby..........
A Ci powiat obchodzi skazanie niepelnosprawnych na DPS,gdzie 1 opiekun przypada na 40 osób. Najważniejsze ,że się promują na budowie domów dziecka.Niepelnosprawni w tym powiecie to śmieci,którymi nie warto się zajmować. Co na to Czochara albo Woźniak. Nie przypominam sobie ,żeby cokolwiek zrobili.Miejsc w DPS nie ma ,jak uda się znaleźć na drugim końcu Polski to sukces i to po ostrej walce w sądzie. Takie są realia.Niech podadzą się do dymisji bo to jest SKANDAL.Porowska i Czochara to nieroby,które tylko lansowaly się w mediach.Na takie właśnie figury idą pieniądze podatnika.
zaz w Nysie co robi z pomocy dla niepelnosprawnych ,chce zrobić sekte opamiętajcie się trzeba pomagać .a nie zlo robić chorym niepełnosprawnym niech policja się zainteresuje i PEFRON W warszawie
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.