
Po cichu liczyliśmy, że drużyna Polonii Nysa przywiezie z Zielonej Góry komplet punktów, a to dlatego, że z powodu licznych urazów sztab zielonogórskiego zespołu na mecz z Polonią powołał nieco zmieniony, odmłodzony skład, w którym znalazło się miejsce dla kilku debiutantów.
Lechia Zielona Góra - Polonia Nysa 1 : 1 (0 : 1)
0 : 1 Konrad Sitko 13. min (samobójcza)
1 : 1 Jakub Kołodenny 90+2. min
LECHIA ZIELONA GÓRA: Wojciech Fabisiak, Aron Athenstadt (od 46. min Przemysław Mycan), Rafał Dzidek (od 65. min Dawid Dębski), Kacper Lechowicz, Mykyta Łoboda, Jussuf Mwinyi (od 46. min Jakub Kołodenny), Rafał Ostrowski, Aleksander Sadowski (od 46. min Szymon Osiński), Konrad Sitko (od 86. min Maciej Adamiak), Mateusz Surożyński, Mateusz Zientarski, trener Andrzej Sawicki.
POLONIA NYSA: Ignacy Marciniak, Denis Dudek (od 46. min Dominik Sikora), Stanislav Hreben (od 75. min Seung Seong Kwon), Mikołaj Kudra, Jan Leończyk, Patryk Perkowski (od 90. min Danylo Demianenko), Maciej Pisula, Maciej Rakoczy, Luka Redek, Paweł Sasin, Julian Trochanowski (od 75. min Michał Zimon), trener Marek Byrski.
Żółtą kartkę otrzymał: Patryk Perkowski (PN) - 69. min.
Spotkanie sędziowali: Daniel Kwiecień (główny) oraz Radosław Zbaracki (asystent 1) i Michał Maćkowski (asystent 2).
W wyjściowej jedenastce po raz pierwszy wystąpił 17-letni Aleksander Sadowski, a na ławce rezerwowych zasiedli między innymi Szymon Osiński, Igor Bambecki, Maciej Adamiak czy najmłodszy z całej stawki Dawid Dębski rocznik 2007.
W pierwszych minutach meczu piłka niemalże nie wychodziła z połowy zielonogórzan. Co prawda momentami to Lechiści potrafili nieco dłużej utrzymywać się w jej posiadaniu, ale nic z tego nie wynikało. Ich ataki można było policzyć na palcach jednej ręki, a i tak nie sprawiały one dużego zagrożenia pod bramką nyskiej Polonii. Co innego akcje nyskich piłkarzy, którzy kilka razy wychodzili z niebezpiecznymi kontrami. W 13 minucie jedna z nich zakończyła się otwierającym golem - Maciej Pisula wykonał rajd lewą stroną, który zwieńczył podaniem w kierunku Denisa Dudka, a ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.
Do przerwy zielonogórzanie nie byli w stanie jakkolwiek odpowiedzieć przyjezdnym. W reakcji na to trener Andrzej Sawicki zdecydował się wykonać na półmetku spotkania potrójną zmianę, wprowadzając na boisko m.in. napastników: Przemysława Mycana i Jakuba Kołodennego. Roszada ta przyniosła efekt w postaci wzmożonych ataków Lechistów. W dalszym ciągu jednak nie byli oni w stanie przełamać defensywy dobrze ustawionej Polonii.
Akcje zielonogórskiej drużyny napędzali głównie zawodnicy, którzy w trakcie spotkania pojawili się na boisku. W 87 minucie Dawid Dębski wykonał tzw. centrostrzał z prawej flanki i zawiesił piłkę na górnej siatce bramki, zaledwie kilka centymetrów od spojenia. Niestety dla nas, okazało się, że starania Lechii przyniosły efekt. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Jakub Kołodenny zdecydował się na kąśliwy strzał z dystansu. Młody napastnik „zawinął” piłkę w kierunku dalszego słupka i w widowiskowy sposób zaskoczył bramkarza Polonii.
Doprowadzenie do remisu mocno przybiło piłkarzy z Nysy, a jednocześnie uskrzydliło zielonogórzan. Chwilę po wyrównującym trafieniu fantastyczną okazję do strzału na 2:1 miał Dawid Dębski, który niespodziewanie znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem nyskiej Polonii. Mając jednak na plecach dwóch rywali nie był w stanie oddać dobrego strzału i minimalnie spudłował.
W przekroju całego meczu drużyna Polonii Nysa była zdecydowanie lepsza i w pełni zasłużyła na komplet punktów. Niestety, za dobrą grę trzech punktów się nie otrzymuje.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Miała być walka o II ligę a tu ciężko będzie się utrzymać w III.