
- Jestem w sytuacji bez wyjścia - nie mogę dostać od gminy innego mieszkania, a w tym, w którym mieszkam obecnie każdego dnia i każdej nocy przeżywam gehennę. I jeszcze to ciągłe niszczenie roweru, bez którego nie wyobrażam sobie życia - mówi Sylwia Sobek.
Kobieta ma pierwsza grupę inwalidzką. Jako nastolatka została napadnięta. W efekcie tego brutalnego ataku dostała wylewu i częściowego paraliżu. Lata rehabilitacji przyniosły poprawę jednak kobieta nadal odczuwa wiele dolegliwości - także neurologicznych. Nawet fakt, że słyszy kroki na korytarzu wywołuje u niej lęk, ma napady padaczki.
Kobieta od pięciu lat mieszka w budynku gminnym przy ul. Grodkowskiej.
Jej łącznikiem ze światem jest trzykołowy rower stworzony specjalnie dla inwalidów - najpierw przez piętnaście lat był to rower napędzany siłą mięśni, a obecnie rower elektryczny. - On jest mi niezbędny, bo ja niczego nie mogę nieść, a rowerem wszystko sobie dowiozę. Na początku miałam spokój, chowałam go w schowku za blokiem, tam gdzie inni lokatorzy chowają np. wózki. Każdy z korzystających miał do tego schowka klucze i nic złego się nie działo. Od jakiegoś czasu lokatorzy, którzy lubią zakrapiane spotkania urządzili sobie w tym miejscu miejsce libacji. Zaczęło im najwidoczniej przeszkadzać, że codziennie tam przychodzę, że oni muszą się odsuwać.
Kobieta mówi dalej, że zgłaszała sprawę do gminy. - Rzeczywiście przyjechali, kazali to wysprzątać, ale potem wróciło wszystko do starej wersji.
Twierdzi też, że po jej interwencji pada ofiarą zemsty. - Dwa lata temu kupiłam nowy rower, tym razem elektryczny. I wtedy to się zaczęło! Regularnie ktoś przebija mi opony i nie tylko. Ktoś bowiem przeciął mi kabel od akumulatora. W przypadku naprawy takiego roweru wchodzi w grę wysyłka do serwisu do Inowrocławia. Rower wysyłałam już dwa razy, a naprawa kosztowała mnie tysiąc złotych! Ja się oczywiście domyślam kto to zrobił, ale skoro nie złapałam nikogo za rękę, nie mam świadków to i nie mogę tego udowodnić. Pozostaje mi tylko prosić, żeby ludzie byli ludźmi... - stwierdza.
Dodaje zaraz, że na czas zimy schowała swój pojazd u znajomej na działce. Wystarczył jednak krótki czas, gdy zostawiła trójkołowca przed budynkiem na ul. Grodkowskiej, by znowu zostały przecięte opony. - Wezwałam policję, ale to nic nie zmieniło, bo przecież winny nie jest wykryty - mówi dalej z żalem skarżąc się przy tym na niemal nieustanny (także nocny) hałas panujący w bloku. - Radzono mi, żebym zmieniła mieszkanie, ale jak?! Pisałam w tej sprawie podanie do gminy. Gmina kiedyś nawet zaproponowała mi zmianę mieszkania, ale potem orzekli, że mój dochód przekracza wymagany próg, bo ja mam pierwszą grupę inwalidzką i go nie dostanę. Nie mam też wkładu własnego nawet na kawalerkę. Zresztą żaden bank nie da mi kredytu na 30 lat, bo w moim wieku... A z drugiej strony ja się tutaj wykończę!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
walczenie z ta patologia jest bardzo proste jeżeli się chce i tutaj jest problem bo niby komu by się chciało , policja = smiechu warte , władze gminy =maja to w powazaniu itd. tylko jakies inne ciało stowarzyszenie czy cos takiego