Reklama

Bomba w Nysie

Nowiny Nyskie
12/09/2017 11:59

Podczas prac ziemnych na ulicy Kordeckiego w Nysie, kilka metrów od dziesięciopiętrowego wieżowca mieszkalnego wykopano bombę lotniczą pochodzącą z II wojny światowej. Jeden z pracowników zauważył ją, kiedy operator koparki wsypał wybraną ziemię na przyczepę. O wykopaniu bomby kierownik robót powiadomił natychmiast policję.

„Wredne” znalezisko
Było to w miniony wtorek, kilka minut po 16.00. Tylko cudem nie doszło do tragedii. Patrol policyjny potwierdził, że wykopano najprawdopodobniej bombę lotniczą. Ulica Kordeckiego i pobliskie ulice na osiedlu Podzamcze zostały natychmiast zamknięte. O znalezisku błyskawicznie powiadomiono patrol saperski z jednostki wojskowej w Brzegu.
Ze względu na możliwość niekontrolowanej eksplozji niewybuchu, powiatowy sztab kryzysowy zarządził ewakuację mieszkańców w promieniu 300 metrów od miejsca znalezienia bomby. Po przybyciu saperów, na ich wniosek poszerzono strefę ewakuacji do 500 metrów. Według nich ok. 100 kilogramowa bomba była bardzo niebezpieczna. Dlatego saperzy podjęli szczególne środki ostrożności.
- Ta bomba została oceniona przez saperów jako szczególnie „wredna” - potwierdził w rozmowie z „Nowinami” Daniel Palimąka, członek Zarządu Powiatu odpowiedzialny za drogownictwo.

45 minut strachu
Do mieszkań przy ulicy Kordeckiego, Łąkowej, Franciszkańskiej i części alei Wojska Polskiego dotarli policjanci, którzy przekazali mieszkańcom informację o ewakuacji. W sumie wyprowadzono z mieszkań i domów blisko 1000 osób.
Na miejsce przyjechały służby ratownicze, wozy strażackie, przybyły też władze miasta i powiatu, powołano sztaby kryzysowe.
- Czekaliśmy na saperów, którzy mieli określić czas usunięcia bomby. Zdecydowaliśmy, że jeśli akcja będzie krótka, to podstawimy autobusy dla mieszkańców, żeby nie stali na ulicach. Jeżeli się przedłuży, to przygotujemy dla nich miejsca w pobliskich placówkach, dostarczymy ciepłe napoje i pożywienie - mówi Daniel Palimąka. - Po oględzinach saperzy powiedzieli nam, że usunięcie potrwa około 45 minut.
Starostwo podstawiło cztery autobusy PKS, gmina dwa MZK, jako tymczasowe schronienie dla osób ewakuowanych. Otwarto też dla nich szkołę specjalną na ul. Grodkowskiej. Znaczna część ewakuowanych jednak nie skorzystała z tych propozycji i poszła do znajomych albo do swoich rodzin. Natomiast do „małej” szkoły sportowej karetki przewiozły osoby niepełnosprawne ewakuowane z mieszkań. Na czas załadunku i przewożenia bomby została także zamknięta dla ruchu ulica Grodkowska, od przejazdu kolejowego do ronda na obwodnicy.

Koordynacja nie zawiodła
Saperzy z bombą lotniczą wyjechali z Nysy około 20.00. Akcja trwała prawie 4 godziny i skończyła się pomyślnie. Nikt nie ucierpiał, ani pracownicy firmy, ani mieszkańcy, którzy bezpiecznie powrócili do swoich mieszkań. Przyniosła efekty dobra współpraca wszystkich służb: policji, strażaków, straży miejskiej, saperów i pracowników szpitala. Spisali się również mieszkańcy Nysy, którzy ewakuację przyjęli spokojnie, ze zrozumieniem.
- Takie akcje zawsze są ryzykowne, a ten niewybuch, jak mówili saperzy, był szczególnie groźny, ponieważ zdecydowano o ewakuacji aż w promieniu pół kilometra, podczas gdy standardem jest trzysta metrów. To już świadczy o skali niebezpieczeństwa - dodaje Daniel Palimąka.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do