
Ponad 300 osób wzięło udział w spotkaniu z europosłem Danielem Obajtkiem, które odbyło się w Nyskim Domu Kultury. Były prezes PKN Orlen mówił m.in. o tym, że nie wierzy w biznes bez polityki i to, że kapitał nie ma narodowości. Do Nysy przybył na zaproszenie Pawła Stępkowskiego, byłego prezesa firm z grupy Orlen.
Daniel Obajtek dzielił się swoimi doświadczeniami z pracy w największym polskim koncernie, ale też pracy w Europarlamencie i kontaktami z przedstawicielami państw zachodnich.
- Moim planem było najpierw stworzenie największego koncernu energetyczno–paliwowego w Polsce, co mi się udało, a następnie w Europie Wschodniej w krajach tzw. Międzymorza. W biznesie cenniejszy od pieniędzy jest czas, a Polska i Orlen pod obecnymi rządami go traci – nie krył. Przekonywał, że to, co mu się zarzuca, a więc fuzja Orlenu z Lotosem była największym sukcesem. - Odsprzedaż części rafinerii Gdańskiej nie była naszym wymysłem, tylko wynikała z przepisów unijnych, dotyczących ochrony konkurencji – zaznaczył. Jego zdaniem bez konsolidacji ani Orlen ani Lotos nie przetrwałyby na rynku. - Te dwie polskie firmy konkurowały ze sobą i wycinały się nawzajem. Zagraniczna konkurencja tylko zacierała ręce! Zamiast razem kupować ropę taniej, to robili to przez pośredników, przepłacając za to. Trzeba kupować dużo, żeby mieć niższą cenę. Dwie małe firmy nigdy nie kupią taniej niż jedna duża – podkreślił.
Zdradził, że takie działania były podyktowane interesami mafii paliwowej, interesami pośredników, a także ludzi handlujących biododatkami do paliw. - Mnie nie dlatego atakowano, że nazywam się, jak się nazywam, czy jestem z Pcimia. Mnie atakowano dlatego, że przerwałem te interesy, na których Orlen tracił. - To były potężne siły służb, które nigdy nie chciały doprowadzić do tego, żeby polska firma mogła być uniezależniona od pewnych dostawców, którzy byli przez 30 lat ci sami. Rosjanie po prostu mnie nienawidzili za to, że uniezależniliśmy się od dostaw ich surowców. Dlatego gnojono mnie, mimo iż wyniki firmy były genialne! - mówił na spotkaniu w Nysie były prezes Orlenu, za którego rządów częścią koncernu stał się PGNiG. - Ta spółka była praktycznie bankrutem i gdybyśmy jej nie przejęli, to już by jej nie było – przekonywał. Stało się tak dlatego, że Orlen miał nadpłynność finansową, dzięki której uratował spółkę gazowniczą.
Mówiąc o tym, jak zarządzał spółką zdradził, że kierował się zasadami ekonomii. - Ja nie wymyśliłem koła, bo wiedziałem, że czym większa spółka, tym taniej będziemy kupować surowiec. Na zakup gazu i ropy dla Polski wydajemy 100 miliardów złotych rocznie! Jesteśmy czwartym odbiorcą ropy w Europie - zdradził. Przypomniał, że na rynku trwa wojna, czego przykładem jest fuzja Shella z BP, które robią to, żeby móc konkurować z globalnymi gigantami Exxonem i Chevronem. - Właśnie dlatego my też doprowadziliśmy do fuzji najpierw z Lotosem, potem z PGNiG. Naszym kolejnym krokiem była fuzja na rynku nawozów sztucznych. Spółka Orlenu Anwil miała się połączyć z Azotami. Bez tego żadna z tych firm nie przetrwa na rynku, który zalewa w 30% nawóz z Turcji – poinformował.
Przypominał, że Unia Europejska to tak naprawdę organizacja, której głównym celem jest dbanie o gospodarkę Niemiec i Francji. - Oni doskonale wiedzą, co to jest interes narodowy i jak się o niego dba. Oni się nie wstydzą tego kim są, swojej kultury a nawet języka. To tylko nasi posłowie z PO i ich koalicjanci nie chcą mówić po polsku w Europarlamencie – wytykał.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie