Wywiad z Dariuszem Grzybem, właścicielem Agencji Sportowej DeGie, czyli człowiekiem, który bez wątpienia jest jednym z budowniczych potęgi żeńskiej siatkówki w Nysie.
„Nowiny Nyskie” - Czy siatkówka to jeszcze sport, czy już wyłącznie pieniądze?
Dariusz Grzyb - Sport to biznes. Bez pieniędzy nie da się funkcjonować żadnemu klubowi. Przejazdy na mecze, stypendia, mieszkania dla sportowców, opłaty organizacyjne ligowych spotkań wszystko to kosztuje. Szanuję każdego sponsora, który w dzisiejszych ciężkich czasach chce wspierać sport. Zawsze powtarzam: każda złotówka wydana na sport zwraca się wielokrotnie. Chyba lepiej, aby dzieci biegały, skakały, niż wysiadywały z nudów przed blokiem. Dla mnie najlepsza reklama to ta przez sport.
- Czy to normalne, że zawodnicy w połowie sezonu wiedzą gdzie zagrają w przyszłym sezonie. Czy nie zabija to siatkówki?
- Chyba nie zdradzę tajemnicy, że zaraz po rozpoczęciu jednego sezonu menadżerowie drużyn, dyrektorzy i agenci, zaczynają myśleć o nowym sezonie. Sam w DeGie Agencji mam 80 siatkarek, jeżeli dodam najbliższych dwóch zagranicznych partnerów to nasza grupa liczy ponad 120 siatkarek. Każdą traktujemy indywidualnie, dla każdej staramy się znaleźć pracodawcę (klub). Chcę, aby każda z dziewczyn rozwijała się, grała w lepszych klubach, wyższych ligach. To normalny proces. Kluby też nie chcą czekać do kwietnia, czy maja i wtedy rozpaczliwie poruszać się po transferowym rynku, kiedy większość zawodniczek ma już od dawna podpisane kontrakty. Te wcześniejsze ruchy transferowe dyktuje konkurencja. A i same zawodniczki wolą na początku roku rozważać propozycje niż dajmy na to w czerwcu czy lipcu nerwowo liczyć na jakąkolwiek ofertę.
- Co sądzisz o drużynie NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa. Czy Twoim zdaniem ma szansę na awans do I ligi?
- Z Nyskim Towarzystwem Siatkowki Kobiecej współpraca układa się znakomicie. Dwa lata temu nawiązaliśmy pierwsze rozmowy, i pierwsze zawodniczki z naszej grupy trafiły do Nysy. Tą pierwszą była Julka Marcyjanik, obecnie zawodniczka I-ligowego Sokoła Mogilno. W pierwszym sezonie z trenerem Andrzejem Roziewiczem założyliśmy sobie spokojną walkę w środku tabeli. W tym zespół miał powalczyć o pierwszą czwórkę, a jest liderem z wielkimi szansami na historyczny sukces jakim byłaby gra w półfinałach o pierwsza ligę. Nie zapominajmy, że to właśnie na tym zespole opierał się team, który zdobył medal w Akademickich Mistrzostwach Polski. Mocno wierzę w dziewczyny, ale też realnie oceniam sytuację. Przed rokiem Sokół Mogilno wygrywał wszystkie mecze w swojej grupie. Na dwa tygodnie przed półfinałami został bez dwóch rozgrywających. Wówczas zwrócono się do nas o pomoc. Dzięki fair postawie działaczy ze Świdnicy, rozwiązaliśmy za porozumieniem stron kontrakt Martyny Piszcz i pomogła ona Sokołowi wejść do pierwszej ligi. Ja nie mówię, że to samo może spotkać nyski klub, ale chcę pokazać jak nieobliczalny może być sport. Wracając do NTSK. W tym sezonie za Imielinem i Piłą przemawiają duże środki finansowe. Budżety tych klubów moim zdaniem są najwyższe w drugiej lidze. I te ekipy stawiam w gronie faworytów do awansu. Ale dziewczyny z Nysy to niesamowicie waleczny, zgrany zespół, który do sukcesu prowadzi liderka Magdalena Bagniak. Do tego NTSK ma, co jest bardzo ważne, wspaniałych kibiców.
- Odnośnie Magdaleny, gdzie zagra w nowym sezonie?
- Rozpocznę odpowiedź na to pytanie od podziękowań. Przede wszystkim chciałbym podziękować trenerowi Andrzejowi Roziewiczowi. Magda w Nysie wypromowała się. Nabrała doświadczenia, ogrania. To już jest siatkarka, która może sporo „namieszać” w pierwszej lidze. Nie chciałbym w tym momencie zdradzać, z którymi klubami prowadzę rozmowy reprezentując Magdę. Od początku naszej współpracy, która trwa już cztery lata bardzo wierzę w jej talent. Dużo rozmawiamy, analizujemy. Chciałbym, aby w nowym sezonie trafiła do jednego z najlepszych klubów w pierwszej lidze, bo na to w pełni zasługuje. NTSK to nie tylko Magdalena Bagniak. Widząc bardzo dobrą pracę w klubie, zaangażowanie trenera, do NTSK trafiają kolejne nasze zawodniczki, z którymi wiążemy nadzieje. Nie miałem wątpliwości, ze do Nysy powinna przejść środkowa Urszula Kowalczyk, aby tutaj się rozwijać. Inne siatkarki jak Maja Kaczmarczyk, Natalia Budnik, Ania Śmidowicz, Julia Wałek, Anastazja Demeshyna - to dziewczyny, które znalazłyby spokojnie miejsce w każdej drużynie z tej ligi.
- Czy fakt, że pomagasz nyskiej drużynie w doborze odpowiedniego składu to jakaś sympatia do naszego miasta, czy po prostu Twoja praca
- Nysa. Pierwsze skojarzenie z tą nazwą wiąże się z przyjemnymi wspomnieniami z dzieciństwa. W pobliskich Broniszowicach mieszka rodzina Kasperskich po stronie taty. To tutaj z rodzicami spędzałem wiele czasu. Kuzyn Darek pracuje w nyskim szpitalu. Drugi kuzyn Irek mieszka w Bukowie. Obu serdecznie za waszym pośrednictwem pozdrawiam. Do Nysy wracam zawsze z sentymentem. I chciałbym przyjeżdżać tutaj na pierwszoligowe mecze. Ten klub po prostu na to zasługuje.
- A możesz nam zdradzić, czy prowadzisz już jakieś rozmowy w celu wzmocnienia naszej drużyny.
- Trenerowi Andrzejowi przedstawiłem propozycję zawodniczek, które w nowym sezonie mogą wzmocnić zespół. Oczywiście jest to tylko nasza propozycja. Ostateczna decyzja należy do trenera.
- Może uchylmy rąbka tajemnicy o jakie zawodniczki chodzi?
- Nie byłoby to fair wobec tych siatkarek, które grają obecnie w zespole i walczą o pierwszą ligę. Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę, że w każdym zespole, po każdym sezonie dokonywane są roszady. Wynikają one z różnych powodów, ktoś kończy grę, ktoś kończy studia i wybiera inne miejsce do życia, ktoś nie pasuje do nowej koncepcji klubu. Powiem tylko, że wszystkie zaproponowane siatkarki do NTSK mają za sobą grę w pierwszej lidze.
- Czy w gronie Twoich podopiecznych znajdują się też zawodniczki z egzotycznych dla nas krajów i czy ewentualnie mogłyby zagrać w nyskim klubie?
- Przez ostatnie lata podpisałem kontrakty do 24 krajów. Współpracujemy i owszem z kadrowiczkami tzw. egzotycznych dla nas krajów. To ja sprowadzałem do Polski pierwszą Albankę, czy Gruzinkę. Podpisałem do naszego kraju również Afrykankę. Środkowa z Beninu grała w klubie ze Świdnicy. Więc gdyby tylko trener Roziewicz chciał w swoich szeregach mieć reprezentantkę na przykład Kamerunu to chętnie polecę mu taką.
- Bardzo dziękujemy za rozmowę i prosimy o dalszą owocną współpracę z nyskim klubem.
- Ja również dziękuję za rozmowę i cieszę się na dalszą współpracę z trenerem Roziewiczem i nyskim zespołem.
Z Dariuszem Grzybem
rozmawiał Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie