Reklama

Dyrektora wyznaczy starostwo

Nowiny Nyskie
15/11/2019 09:24

Konkurs na dyrektora Zespołu Szkół Ekonomicznych zakończył się fiaskiem, bo trzy osoby z komisji wstrzymały się od głosu. W szkole mówi się, że było to celowe działanie, bo teraz starosta z zastępcami mogą sami zdecydować, kto będzie rządził szkołą.

Konkurs na dyrektora "Ekonomika" odbył się 5 listopada. Przystąpiły do niego dwie osoby: Beata Stefanowicz-Ciecieląg, nauczycielka z Kamiennika i Alicja Gajek, była dyrektor szkoły. Kandydatki zaprezentowały swoje koncepcje prowadzenia placówki. Oceniała je komisja, w której skład weszło 12 osób: trzech przedstawicieli starostwa, trzech - kuratorium, dwóch - z rady pedagogicznej i dwóch z rady rodziców "Ekonomika" oraz dwóch reprezentantów nauczycielskich związków zawodowych. Procedurę zakończyło głosowanie. Do uzyskania stanowiska dyrektora potrzebne było co najmniej 7 głosów "za" (bezwzględna większość). Konkurs jednak nie został rozstrzygnięty: Alicja Gajek otrzymała pięć głosów, a Beata Stefanowicz-Ciecieląg cztery głosy.
W tej sytuacji, jak poinformował "Nowiny" Kazimierz Darowski - naczelnik powiatowego wydziału edukacji, to zarząd powiatu zdecyduje co będzie dalej z dyrektorskim stanowiskiem w ZSE. Władze starostwa prawdopodobnie wyznaczą osobę, której powierzą kierowanie szkołą przez kolejne 5 lat.
- Zdecydujemy o tym w czwartek na posiedzeniu zarządu - zapowiedział starosta Andrzej Kruczkiewicz.
Konkursowy pat sprawił, że w "Ekonomiku" znów zawrzało. Nieoficjalnie mówi się, że wstrzymanie się od głosu trzech osób z komisji było celowe, żeby ułatwić zarządowi powiatu wybór własnego kandydata.
Dyrektorką może zostać Alicja Gajek lub Beata Stefanowicz-Ciecieląg albo... osoba, która nie brała udziału w konkursie. Beata Stefanowicz-Ciecieląg ma wątpliwości, czy zdecydowałaby się na objęcie stanowiska dyrektora przez powierzenie. - Nie ukrywam, że wolałabym uzyskać je w wyniku konkursu - powiedziała "Nowinom".
Powodem jest przypisywanie jej pokrewieństwa z Jolantą Ciecieląg, wybraną we wrześniu br. wicedyrektorką "Rolnika" - siostrą Joanny Burskiej, będącej we władzach powiatu.
- Mam za sobą 25 lat pracy nauczycielskiej, byłam członkiem zarządu w gminie Kamiennik odpowiedzialną za oświatę, jestem radną w tej gminie. Ukończyłam kurs z zakresu zarządzania oświatą, a rok temu podyplomowe studia w tym zakresie. Zdecydowałam o przystąpieniu do konkursu, bo chcę realizować swoje ambicje zawodowe. Wiem, że mam predyspozycje do kierowania placówką oświatową i planowałam, że będzie to duża szkoła, np. w Nysie. Jest mi przykro, że wpadłam w jakiś wir politycznych zawirowań w Nysie przez drugi człon mojego nazwiska. Od 17 lat jestem wdową. Mój mąż i mąż Jolanty Ciecieląg byli kuzynami, ale nie utrzymujemy żadnych kontaktów. Z męża strony utrzymuję je tylko z moimi teściami - wyjaśniła Beata Stefanowicz-Ciecieląg. Nie ukrywała, że plotki o "karierze przez krewnych" bardzo ją dotknęły.
- Nigdy nie korzystałam z takiej drogi awansu i jestem przeciwniczką wszelkich przejawów nepotyzmu! - powiedziała zdecydowanie.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2019-11-18 10:08:03

    hehehe... i wyjdą na swoje pis...ory

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2019-11-18 10:09:05

    żenada

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do