
Tak twierdzą mieszkańcy ul. Tylnej w Głuchołazach, po tym jak spółdzielnia skosiła trawę przed ich blokiem. Mieszka tam 120 rodzin.
- Trawa została zmiętolona, pozostały jej zwoje, placki, które zgniły i zaczęły śmierdzieć, a teraz zalega gruba warstwa siana! Nikt nie zadbał o to, aby po skoszeniu ją zagrabić! - bulwersuje się pani Ewelina, mieszkanka osiedla i jej sąsiedzi. Podobną sytuację zgłaszają mieszkańcy z oś. Koszyka. - Sytuacja powtarza się co roku i nikomu z zarządu spółdzielni to nie przeszkadza! - dodaje.
Co na to prezes spółdzielni mieszkaniowej? Niestety nie udało się nam z nim połączyć. Sprawę wyjaśnia nam przedstawiciel spółdzielni Grzegorz Popowicz. Przekonuje, że od mieszkańców nie dotarły sygnały o konieczności zagrabienia trawy. - Jak będzie taka konieczność, to pograbimy. Od ponad dwóch lat trawy nie grabimy, tylko mulczujemy. Tę trawę się pozostawia i poprawia ona stan gleby. Ponadto trawniki wokół osiedla to nie są trawniki angielskie - podkreśla.
Jak wynika z rozmowy, nikt ze spółdzielni nie kontroluje utrzymania zieleni na terenach jej podległych! Trudno, aby trawę o wysokości ok. 40 cm poddać temu procesowi i uzyskać właściwy efekt. Być może specjaliści ze spółdzielni mają w tym temacie przygotowanie iście teoretyczne, a praktyka i rzeczywistość jest zgoła odmienna!#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie