
Z jachtu pływającego po jeziorze nyskim wypadł mężczyzna. Jego załoga była pod wpływem alkoholu. Pomimo szeroko zakrojonej akcji ratunkowej do dnia dzisiejszego nie udało się go odnaleźć.
Jak informuje Jarosław Białochławek, szef nyskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, zgłoszenie o wypadku dotarło do ratowników wczoraj ok. godz. 18.20. - WOPR Nysa otrzymał informację, że na wysokości Siestrzechowic z jachtu, którym płynęły 4 osoby z niewyjaśnionych przyczyn wypadł za burtę mężczyzna i prawdopodobnie utonął.
Z bazy wypłynęło 8 jednostek ratowniczych z 24 ratownikami, łódź policyjna i dwie łodzie straży pożarnej. Ratownicy WOPR szybko zlokalizowali jednostkę, na której były trzy osoby. - Wszyscy pod widocznym działaniem alkoholu. Potwierdzili, że z pokładu wypadł ich kolega, ale nie wiedzą w którym miejscu – dodaje Białochławek.
Ratownicy wyznaczali obszar poszukiwań o średnicy ok.1 km2. Do akcji przyłączyli się cywilni sternicy na łodziach i skuterach wodnych. Niestety poszukiwania zakończyły się wynikiem negatywnym. Negatywnie zakończyły się też poszukiwania przy użyciu sonarów. Również nurek straży pożarnej nie natrafia na nikogo we wskazanych miejscach.
Poszukiwania zostały przerwane o godz. 22.00. Zostały wznowione o poranku w niedzielę. - Dziękuję za udział w poszukiwaniach ratownikom i naszym kolegom sternikom i strażakom – mówi Jarosław Białochławek.
foto: WOPR Nysa
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie