Reklama

"Kompania Szklary". Ojciec i syn założyli muzeum militariów

Nowiny Nyskie
18/09/2022 09:57

Panowie Henryk i Jan Kosakiewiczowie pracują nad stworzeniem „Muzeum Militariów i Techniki Wojskowej Kompania Szklary”. Zabytkowe pojazdy wojskowe, mundury, skrzynie na amunicje i wiele jeszcze innych wojskowych eksponatów będzie wystawione w ich stodole zaadoptowanej na potrzeby placówki. Szklary w gminie Kamiennik, gdzie mieszkają pasjonaci od lat odwiedzają miłośnicy militariów z całego kraju.

 

Zaczęło się od „Czterech pancernych”
- Zaczęliśmy to robić razem – mówi Jan o wspólnej pasji jaką ma on i jego tato – Henryk. – Zawsze chciałem zbierać takie pojazdy wojskowe. Wychowałem się na „Czterech pancernych” i do dzisiaj ich oglądam i to też miało wpływ na to co teraz robimy. Kiedy miałem już jeden pojazd to zaczęła działać zasada, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Największe pojazdy wojskowe, które są w posiadaniu panów Kosakiewiczów znajdują się w ogromnej stodole. - Jak zdobyli pierwszy pojazd? - Kupiliśmy go od Agencji Mienia Wojskowego. To BRDM 2 w wersji rozpoznania chemicznego. Jest to transporter zwiadowczy, który ma też funkcje pływania. Był produkowany w latach 70. Dzisiaj są jeszcze używane, ale oczywiście po przeprowadzonej modernizacji – wykonano w nim usprawnienia jak wycięcie drzwi z boku dla łatwiejszego wchodzenia i oczywiście dużo elektroniki niezbędnej w dzisiejszych czasach – opowiada Jan.
Kiedy panowie Kosakiewiczowie oprowadzają nas po kolejnych militarnych eksponatach widać jak wielką pasją jest to dla nich i jak wielką wiedzę na ten temat posiadają. - Ten pojazd przyjechał do nas na kołach z Wrocławia około pięć lat temu – kontynuuje Jan. – Pozyskali go nasi przyjaciele z grupy rekonstrukcyjnej, która zajmuje się militariami, a my od nich go odkupiliśmy. Ten pojazd jest formalnie zarejestrowany jako zabytkowy i ma żółte tablice - wszystko sprawne. Kiedy go kupowaliśmy nie był jeszcze drogi, ale dzisiaj za sprzęt w tym stanie trzeba byłoby zapłacić 50 tys. zł.


Załóżmy muzeum!
Ojciec i syn stali się w ten sposób szczęśliwymi (bardzo szczęśliwymi) posiadaczami jednego pojazdu, ale to zaczęło być dla nich niewystarczające. Żeby pozyskiwać kolejne pojazdy i kupować je od kolekcjonerów trzeba było - a przynajmniej łatwiej było - to osiągnąć po formalnym zarejestrowaniu działalności. Panowie zdecydowali, że założą… muzeum. - Trzeba było stworzyć statut muzeum, opracować jego regulamin i uzyskać zatwierdzenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Mamy kilka lat na realizację zadania. Kiedy wykonany wszystkie remonty i zorganizujemy wystawę stałą przyjadą do nas na wizytację – mówi pan Jan, który został dyrektorem prywatnego muzeum.
Panowie dodają, że są dumni ze swego stanu militarnego posiadania, bo dzisiaj od wojska coraz trudniej pozyskać zabytkowe „okazy”. Po prostu sprzęt jest modernizowany – dodawana jest do nich ogromna ilość elektroniki, usprawnienia, lepsze silniki – dodaje pan Henryk, a my dodajmy, że wszystkie pojazdy w kolekcji panów Kosakiewiczów są sprawne, są „na chodzie”. 

Potem pasjonaci militariów ze Szklar kupili Ułaza z tzw. szczekaczką zamontowaną na dachu pojazdu. Samochód był wykorzystywany jako narzędzie propagandy komunistycznej. – Oczywiście wszystko w nim działa. Mamy też – pozyskany niedawno oryginalny magnetofon szpulowy do nagrań, które można odtwarzać za jego pośrednictwem. Ten samochód jest w stanie bardzo dobrym, ma przejechane zaledwie 18 tys. km! Z wierzchu farba nie jest najlepsza, bo stał cały czas na zewnątrz, ale w środku wszystko jest w świetnym stanie. Pojazd należał do zapasu nienaruszalnego na wypadek wojny i tak naprawdę cały czas stał. Musiał być tylko czasami przepalany i stąd ten niski przebieg. Tu jest zamontowane radio, które prawdopodobnie było wykorzystywane do podsłuchu radiostacji. Jak na tamte czasy to pojazd napakowany techniką - cały rząd gniazd elektrycznych, z tyłu agregat wytwarzający prąd… Ten pojazd jest z 1973 roku. Jego typ to 452, a popularna nazwa „buchanka” czyli z rosyjskiego „bochenek”, bo jego przód tak właśnie wygląda – dodaje pan Jan.


Mundury, hełmy i nie tylko
Jednym z większych okazów w zbiorach miłośników pojazdów militarnych ze Szklar jest wojskowy Star. – Kupiliśmy go dwa lata temu, był w jednostce w Tarnowskich Górach – dodają. - Przy tych pojazdach nie da się zrobić tak, że przeprowadzi się ich kapitalny remont i będzie wszystko w porządku na lata. Naprawdę cały czas coś jest do zrobienia. Na szczęście części są dostępne, a nawet można sprowadzić z zagranicy – tłumaczy Jan Kosakiewicz. 
Przy ścianie stoją motocykle wojskowe i budka wartownicza, która będzie elementem wystawy. Wykonali ją wspólnie, ojciec i syn mówiąc, że to ich „produkcja własna”, ale wymiary są oryginalne. – To motocykle Dniepr o pojemności 650 cm sześciennych - pokazują. - Mają bieg wsteczny, a jeden jeszcze napęd na wózek. Jedzie się nimi bardzo fajnie - jak samochodem. Były używane w latach 60, bo kiedy weszły Ułazy i różnego rodzaju łaziki to przestały być tak potrzebne. Były używane przez gońców, czy sporadycznie na lotniskach – mówią dalej założyciele muzeum.
Pod ściana stoją oryginalne skrzynie po amunicji. - Mamy też sporo mundurów, hełmów, oryginalne części samolotów z czasów II wojny światowej, ale one są spakowane, zabezpieczone ze względu na remont, który wykonujemy tutaj, by godnie zaprezentować ekspozycję. Najstarszym z naszych okazów jest chyba mundur z 1943 roku I Armii Wojska Polskiego. Wszystkie tego typu eksponaty będą prezentowane w pokoju wystawowym, który właśnie tworzymy. Wszystko będzie podświetlone i opisane – dodają.
- Oczywiście nie będziemy wymieniać wszystkich pojazdów, które znajdują się w kolekcji, ale jeszcze o dwóch trzeba wspomnieć. - To jest stary wóz pożarniczy z lat pięćdziesiątych. Można go ciągnąć zarówno koniem jak i ciągnikiem – pokazuje pokaźny eksponat pan Jan. On też wiąże się z wojskiem, bo straż zawsze była w wojsku. Jego zakup to była prawdziwa gratka, zresztą podchodzę do tego tak, że jak zobaczę coś co mi się podoba to muszę to kupić – śmieje się pan Jan. 

Impreza na kilkaset osób
Co roku panowie organizują w Szklarach zlot pojazdów militarnych. W tym roku, pod koniec sierpnia odbyła się już czwarta edycja tej imprezy. O skali imprezy niech świadczą liczby - samych uczestników było 100, a odwiedzających ok. 500. - Przyjeżdża do nas wojsko i tacy pasjonaci jak my. Oczywiście wszyscy zabierają ze sobą sprzęt. Są tutaj ludzie z całej Polski - nawet z Pomorza i z Czech, którzy pokonują te kilometry pojazdami wojskowymi, którymi chcą się pochwalić, a pojazdy gąsienicowe jadą na lawetach – kontynuuje pan Jan. - Mamy do swojej dyspozycji 40 hektarów - nazwijmy to - poligonu. To obszar, po którym jeździmy. W rzeczywistości są to pola nasze i przychylnych nam sąsiadów, które po skoszeniu zboża pozwalają nam wykorzystywać do takich celów. Zlot trwa tydzień, w czasie którego wiele się dzieje. Nasi goście śpią w namiotach żołnierskich lub w swoich pojazdach. W żołnierskiej kuchni polowej panie z KGW w Kamienniku przygotowują dla nas pyszne posiłki… Sąsiadom nie tylko nie przeszkadza to militarne zamieszanie, ale także pomagają, bo przygotowanie takiej imprezy to duże zadanie logistyczne. 

Planów jest wiele
W czasie opowieści o zlocie zatrzymujemy się przed kolejnym pojazdem. - On otwiera się na dwie strony i „wychodzi z niego” 30 metrów kwadratowych sceny – tłumaczy Jan. - W tym roku przed zlotem zrobiliśmy jego pełną renowację, więc jest w środku jak w pokoiku - oświetlenie, można w nim spać – taki rodzaj kawalerki – śmieje się pan Jan. Ten samochód ma specjalne zadanie – staje się sceną muzyczną podczas naszego zlotu - dodaje. Występuje na niej m.in. pan Jan, który uczy w szkole muzycznej i jest członkiem orkiestry działającej na terenie gminy Kamiennik. Chociaż mocno protestuje, gdy nazywamy go multiinstrumentalistą, bez wątpienia nim jest. - Moim głównym instrumentem jest gitara basowa. Lubię mocne brzmienie, ale też jazz, blues. Gram jednak na różnych gitarach – akustycznej, elektrycznej, na akordeonie i trochę na perkusji – wylicza.
Na stronie internetowej „Kompani Szklary” można obejrzeć wszystkie filmy ze zlotu w Szklarach. - Nie wykluczamy, że będziemy rozszerzać działalność – mówi z kolei pan Henryk. – Na naszym terenie mamy coś w rodzaju małpiego gaju – żołnierski tor przeszkód, który pokonują dzieci, które przyjeżdżają do nas na jednodniowy pobyt kolonijny. Pomysłów mamy mnóstwo tylko doba jest za krótka, żeby wszystkie realizować – śmieje się, a syn mu potakuje.

To już niedługo
Pasja ojca i syna nie ogranicza się do Szklar. – Bierzemy udział w rekonstrukcjach historycznych, zlotach militarnych. Współpracujemy z różnymi muzeami na terenie Polski, które zajmują się podobną tematyką. A poza tym dużo czytamy na ten temat - dodają.
Pan Henryk mówi, że jego przygoda z wojskiem była długa – służył w Wojskach Ochrony Pogranicza, przy czołgach. – Zakończyłem służbę w stopniu kapitana, a syn jest porucznikiem. Współpracujemy z wojskiem i to jest stopień honorowy. 
Chociaż przed panami sporo pracy zapewniają, że mają nadzieję, że na początku grudnia będzie gotowa izba tradycji. – Chcemy zrobić dzieciom frajdę i urządzić przejażdżki samochodami razem z Mikołajem. Z pewnością takie mikołajki zapamiętają na długo – śmieją się.

Agnieszka Groń

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    koronawirus - niezalogowany 2022-09-19 12:31:10

    Niektórym to się wojna podoba.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    koronawirus - niezalogowany 2022-09-19 12:33:10

    Niektórym to się wojna podoba.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do