Reklama

Maestro wnosiłeś radość do naszego życia

Nowiny Nyskie
22/03/2020 16:01

W styczniu bieżącego roku nagle odszedł śp. Janusz Toczek wybitny muzyk, nauczyciel, multiinstrumentalista. Przez wiele lat związany był z Państwową Szkołą Muzyczną w Nysie, Liceum Diecezjalnym, a od niedawna z Nyskim Domem Kultury. Był wybitnym artystą i serdecznym człowiekiem, który zarażał ludzi swoim optymizmem, uśmiechem i humorem - tak zapamiętali go ci, którzy z nim współpracowali. - Maestro był nie tylko naszym nauczycielem, ale przede wszystkim przyjacielem - mówi o Januszu Toczku młodzież w swoich wspomnieniach.

Wielka osobowość
Janusz Toczek ukończył Państwową Szkołę Muzyczną I i II st. w Nysie, w klasie fletu. Studiował na Akademii Muzycznej we Wrocławiu na wydziale teoretyczno-pedagogicznym. W latach 90. wyjechał do Włoch. Tam spędził prawie 10 lat. Współpracował z wieloma zespołami muzycznymi. Koncertował podróżując po Polsce i całym świecie. Uczestniczył w wielu spotkaniach z muzykami światowej klasy. Owocem jego pracy we Włoszech było wydanie dziewięciu płyt z różnymi gatunkami muzyki, od klasycznej, jazzowej, reggae, po żydowską, jugosłowiańską, neapolitańską i etniczną. Był wybitnym artystą i multiinstrumentalistą. Grał m.in. na fortepianie, saksofonie, czy gitarze. Komponował i aranżował utwory. Po powrocie do Polski założył zespół i Agencję Artystyczną "Maestro". Niedawno został kierownikiem artystycznym w Nyskim Domu Kultury. Zagrał w spektaklu "Ania z Zielonego Wzgórza", którego prapremiera odbyła się w grudniu ubiegłego roku. 
Janusz Toczek miał wspaniały kontakt z młodzieżą, którą zarażał swoją pasją i miłością do muzyki. Przygotowywał swoich podopiecznych do konkursów i występów, podczas których im akompaniował. Uczniowie go kochali i szanowali. Był wspaniałym, serdecznym człowiekiem, przyjacielem młodzieży. 

Bardzo nam Go brakuje - Tomasz Wojdyła
Maestro był nie tylko moim nauczycielem muzyki, ale przede wszystkim życiowym mentorem i przyjacielem. Wybrałem Liceum Diecezjalne tylko dlatego, że w nim uczył. Wskazał mi drogę i muzykę jako kierunek życia. Myślałem, że będę pianistą klasycznym. Dzięki niemu studiuję jazz. Był wybitnym muzykiem. Wystarczyło, aby ktoś podsunął mu jakiś utwór, a on błyskawicznie tworzył akompaniament. Myślę, że mnie tego nauczył. Nigdy nie zwracał się do mnie Tomek, czy Tomasz. Zawsze z tym samym akcentem mówił do mnie Tomuś. Janusz z każdym człowiekiem umiał nawiązać kontakt. Uświadomił mi, że życie nie jest takie, jak je sobie wyobrażamy. Jest znacznie trudniejsze i że trzeba nauczyć się sobie w nim radzić. Obecnie pracuję jako nauczyciel muzyki w Liceum Diecezjalnym. Staram się kontynuować jego dzieło. Nie jest to łatwe, bo uważam, że Janusz jest niezastąpiony. Bardzo nam Go brakuje. Szkoła bez niego jest pusta. Maestro mimo tego, że był bardzo zapracowany zawsze starał się znaleźć dla nas czas. Można było do niego zwrócić się z każdym problemem. Chciałbym móc jeszcze do niego zadzwonić i z nim porozmawiać.

Jest naszym Aniołem Stróżem - Wiktoria Czerpak
Janusz Toczek był dla mnie jak drugi tato. Zawsze mogłam liczyć na jego dobre rady nie tylko w kwestii muzyki, ale też na płaszczyźnie życia. Myślę, że nam wszystkim wskazywał drogę i otwierał oczy na możliwości jakie daje świat. Maestro zarażał nas swoją radością. Podziwiałam Jego podejście do życia i otwartość na ludzi. Zawsze będzie dla mnie autorytetem, wyznacznikiem dobrego człowieka i wzorem do naśladowania. Jego motto życiowe brzmiało: "aby z każdej sytuacji wyciągać tylko to co jest dobre, godne zachwytu i to co daje radość". Podkreślał, że w życiu ważne jest to, aby posiadać "kompetencje miękkie". Chodziło mu o umiejętność dialogu. Dbał o celebrację stołu. Po każdym koncercie spotykaliśmy się przy stole, aby wspólnie świętować. Maestro był muzykiem cenionym na całym świecie. Dla nas był człowiekiem wielkiej klasy. Podziwialiśmy Jego pasję i sposób życia, a on to widział i doceniał. Myślę, że wzajemnie się wspieraliśmy. Maestro potrafił stworzyć muzykę do tekstów o różnej tematyce. Miał w sobie wielką wrażliwość. Już czytając wiersz słyszał melodię. Na zawsze zapamiętam nasz ostatni wspólny koncert kolęd w Piotrowicach Nyskich. Wtedy zobaczyłam dumę w jego oczach. Powiedział do nas "Jesteście gotowi". Dzisiaj brzmi to jak pożegnanie. Ale dla nas Janusz Toczek nie umarł, jest naszym Aniołem Stróżem, który będzie teraz z nami pomiędzy dźwiękami. Chciałabym móc jeszcze raz się do niego przytulić.

Czuliśmy się przy nim bezpiecznie - Kasia Serafin
Maestro... żadne inne określenie nie pasowałoby bardziej. Do nikogo innego nie potrafiłabym tak powiedzieć. Janusz Toczek był wyjątkowym człowiekiem, charyzmatycznym, radosnym, dobrym. Spędziliśmy razem ponad siedem lat na koncertach, konkursach, weselach, ale przede wszystkim na cudownej relacji. Maestro był i pozostanie moim najlepszym przyjacielem, autorytetem i po części tatą. Mogłam z nim porozmawiać na każdy temat. Wiedziałam, że mnie wysłucha, zrozumie i coś mi doradzi. Wszystkich zarażał dobrym humorem i darzył dobrym słowem. Uczył nas wrażliwości, cieszenia się każdą chwilą, pokonywania problemów z uśmiechem na twarzy i wiarą, że to co złe jest tylko chwilowe. Sprawiał, że czuliśmy się przy nim bezpiecznie, swobodnie, szczęśliwie. Maestro zawsze miał czas dla tych, którzy go potrzebowali. Można było na niego liczyć. Podziwiałam i będę Go podziwiała za to, że był wybitnym muzykiem i wartościowym człowiekiem. Zawsze będzie ze mną, z nami wszystkimi w swojej muzyce, nauce i pięknie, którym nas obdarzał. Nie sądziłam, że przyjdzie nam pożegnać się tak szybko. Mieliśmy mnóstwo projektów i planów. Mam nadzieję, że uda nam się, pod jego czujnym okiem z góry, zrealizować choć część z nich, aby uczcić jego twórczość i pracę. Jestem przekonana, że pamięć o nim nigdy nie minie, ponieważ o takich ludziach nie da się zapomnieć.

Jego rady były dla nas bezcenne - Julia Sieniawska
Ja od niedawna miałam przyjemność współpracować z panem Januszem. Graliśmy razem w przedstawieniu "Ania z Zielonego Wzgórza". Dzięki niemu scena nabierała kolorów. Janusz Toczek był ciepłym, serdecznym i otwartym na ludzi człowiekiem. Z każdym umiał nawiązać kontakt. Był przepełniony radością i miał duże poczucie humoru. Był dla nas cierpliwy i wyrozumiały. Starał się każdemu pomagać i wspierał nas. Jego rady były dla nas bezcenne. Pokazał nam jak należy traktować drugiego człowieka. Dzielił się z nami swoją miłością do muzyki. Chciałabym jeszcze raz poczuć Jego energię i zobaczyć Jego radość.

Był naszą inspiracją muzyczną - Emilia Golec
Pamiętam jak jakieś sześć lat temu po Konkursie Kolęd i Pastorałek, w Nyskim Domu Kultury Janusz Toczek, mimo że nie był moim nauczycielem podszedł do mnie i dał mi bezcenne wskazówki. Nigdy nie należałam do zespołu Lupus, który Maestro prowadził i nie chodzę do Liceum Diecezjalnego, ale kiedyś przyszłam z Wiktorią moją przyjaciółką na próbę przed Festiwalem Pieśni Patriotycznej i razem zaśpiewałyśmy. Wtedy powiedział: "Emilka przyjdź jutro zaśpiewasz z nami". Dla niego wszystko było takie proste. Zrobiło mi się miło. Przyszłam, zaśpiewałam i zagrałam na skrzypcach. Janusz był naszą inspiracją muzyczną i wielkim autorytetem życiowym. Udzielała nam się Jego pasja i zapał do pracy. Był wulkanem energii. Mówiliśmy do niego po imieniu, bo tak sobie życzył. Nauczył nas podejścia do ludzi, zapału do pracy, szukania pasji i robienia tego co się kocha. We wszystko co robił wkładał sto procent siebie. Chciałabym móc znów zobaczyć jego uśmiech. Jeszcze raz pójść z nim i naszą grupą do Bella Napoli.

Uczył nas poczucia swojej wartości - Kinga Janczar
Znałam Janusza ze szkoły muzycznej. Potem poszłam do Liceum Diecezjalnego, w którym uczył. Maestro dzielił się z nami swoim doświadczeniem. Zawsze mogliśmy na nim polegać. Miał w sobie wielką wrażliwość nie tylko muzyczną. Wspólnie tworzyliśmy piosenki, poezję śpiewaną na rozmaite konkursy. Dla nas to jest wielki zaszczyt, że mogliśmy z nim współpracować. Dodawał nam pewności siebie i odwagi na scenie. Z każdej, nawet bardzo trudnej sytuacji potrafił wyjść obronną ręką i z uśmiechem na twarzy. To co nam zostawił, to jego muzyka i filozofia życia, która głównie opierała się na radości. Myślę, że to powinno być naszym mottem i powinniśmy kontynuować jego dzieło. Maestro nigdy nie mówił, że się stresuje czy ma tremę, ale widać było, że mu bardzo zależy na tym co robi. Żartował, że musimy się "lansić". Dawał nam poczucie, że jesteśmy ważni i że to co robimy jest dobre. Mnie urzekało w nim to, że miał wielki szacunek do kobiet. Pomagał nam osiągać to o czym marzyliśmy. Dzięki niemu wystąpiliśmy w radiu i telewizji. Janusz doceniał każdego człowieka i jego pracę. Mnie nauczył odpuszczania sobie, bo często miałam z tym problem. Mówił, że trzeba znać swoją wartość i robić to co się kocha bez względu na to, co mówią inni. Wyrażać to co się czuje poprzez muzykę. Pozwalał sobie odczuwać muzykę na swój własny sposób. Chciałbym móc jeszcze raz z nim porozmawiać i żeby był na moim dyplomie i powiedział mi "Jestem z ciebie dumny".
Mieliśmy dużo planów na ten rok i kolejne lata. Maestro chciał, aby muzykę, którą wspólnie stworzyliśmy na konkursy przekazać szerszej publiczności w formie płyty. Będziemy chcieli wydać tę płytę jako memoriał dla Janusza.

Wnosił radość do naszego życia - Szymon Hajduk
Często mijaliśmy się na korytarzu w szkole muzycznej. Lepiej Janusza poznałem rok temu, kiedy zaczęliśmy pracować przy różnych projektach. Każda próba z nim była przyjemnością. Maestro w moim życiu był promykiem szczęścia, nadziei, radości, który pojawiał się zawsze, kiedy go potrzebowałem. Można było przyjść do niego z różnymi problemami. Zawsze miał czas. Niczego nam nie odmawiał. Wszystko co robił, robił dla nas. Kiedy świętowaliśmy z nim przy wspólnym stole zawsze powtarzał, żebyśmy nie traktowali go jak belfra tylko jak przyjaciela. Mieliśmy do niego ogromny szacunek. Wnosił radość do naszego życia. W ostatnim czasie bardzo skupił się na pracy z młodzieżą. Zaszczepił w nas dużą część siebie. Najlepsze co teraz możemy zrobić nie tylko dla niego, ale też dla nas samych to kontynuować jego dzieło. Był niesamowitym człowiekiem. Nauczył mnie patrzeć na innych pod kątem ich pozytywnych cech. Pokazał mi jak bezcenne są relacje z ludźmi i że niczego w życiu nie warto przedkładać ponad przyjaźń. Mamy Janusza w sercach. Jest z nami i będzie już na zawsze. Chciałbym mu powiedzieć: dziękuję, że w tak krótkim czasie tak dużo mi dałeś.

Dostrzegał piękno w każdym człowieku - Wojciech Janczar
Dla mnie Maestro był osobą, która pokazywała, że jak się chce, to wszystko da się zrobić. Był otwartym i szczerym człowiekiem. Miał ogromne poczucie humoru. Niczego nam nie narzucał. Proponował i wskazywał drogi, które będą dla nas najlepsze. Udowadniał, że robiąc to co się kocha można żyć pięknie. Dużo się od niego nauczyłem. Kochał muzykę i dzielił się z nami tą miłością. Przekazywał nam swoje doświadczenie. Nauczył mnie jak radzić sobie ze stresem. Patrzył na świat z optymizmem i radością. Potrafił dostrzec piękno w każdym człowieku. Podkreślał, że jeśli się w życiu robi to co się kocha, to żyje się na sto procent. Przybliżał nam kuchnię z różnych stron świata. Uczył łączenia smaków. Po koncertach siadaliśmy wszyscy przy stole w pizzerii i omawialiśmy co zrobiliśmy dobrze, a co musimy jeszcze dopracować. Kochałem z nim grać. Chciałbym jeszcze raz wyjść z nim na scenę i zagrać koncert, a potem pójść na pizzę i oranżadę. 

Nie dzielił ludzi na gorszych i lepszych - Jakub Bernat
Z panem Januszem Toczkiem współpracowałem krótko. W sierpniu ubiegłego roku wraz całą grupą zagraliśmy koncert poezji śpiewanej. Chętnie wracam do niego wspomnieniami. Od razu poprawia mi się nastrój. Najbardziej podobało mi się w nim to, że, mimo iż miał ogromny talent, a na swoim koncie liczne sukcesy to do każdej nowo poznanej osoby niezależnie od wieku podchodził jak do równego sobie. Nie dzielił ludzi na gorszych i lepszych. Bardzo w nim to ceniłem. Większość moich koleżanek i kolegów mówiła do niego po imieniu. Ja ze względu na szacunek jaki do niego czułem nie potrafiłem się przełamać. Zawsze zwracał mi na to uwagę. Pan Janusz nauczył mnie podejścia do ludzi, muzyki i życia. Chciałbym, aby wszystkie utwory poezji śpiewanej, które prezentowaliśmy podczas koncertów udało się nagrać na płytę, aby wszyscy mogli je usłyszeć. 

Był naszym przyjacielem - Maryla Kłosowska
Towarzyszyły nam silne i piękne emocje, którymi się dzieliliśmy podczas przygotowań do różnych konkursów i występów przez ponad sześć lat. Śmiało mogę powiedzieć, że Maestro w bardzo dużym stopniu miał wpływ na to, jaka teraz jestem. Pamiętam kiedy przyszłam do gimnazjum, byłam wystraszona przed każdym występem. Nie panowałam nad głosem i tremą. Małymi krokami, dzięki próbom i rozmowom z Maestro poznawałam siebie. Stawałam się dojrzalsza i bardziej pewna siebie, otwarta na różne doświadczenia i ludzi. Nauczył mnie jak czerpać radość ze wszystkiego. Zawsze powtarzał nam, że jesteśmy młodzi, mamy prawo popełniać błędy i szukać siebie na różne sposoby. "Stół jest ważny" to było hasło Maestro, którego bardzo się trzymaliśmy. Każdy wspólny występ musiał być uczczony. Chodziło o to, aby zatrzymać się na ten jeden wieczór, spędzić ze sobą czas, rozmawiać, jeść, ale przede wszystkim się śmiać. Czas spędzony w towarzystwie Maestro to są najwspanialsze wspomnienia jakie będę miała z okresu gimnazjum i liceum. Był naszym przyjacielem i w moim sercu nadal nim jest. Napisał dla nas wiele pięknych piosenek, które zebraliśmy w jeden koncert. Bardzo za Nim tęsknię i za wszystkimi pięknymi chwilami i emocjami jakie wspólnie przeżyliśmy. Mam nadzieję, że czuwa tam z góry nad nami wszystkimi, którzy go kochają i że będzie z nas dumny.
Dominika Wolak

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do