Reklama

Mateusz przeszedł operację w Chicago 

Nowiny Nyskie
02/11/2020 14:08

Mateusz Zawadzki z Kępnicy wrócił niedawno z Chicago, gdzie przeszedł operację kręgosłupa. Początkowo jego pobyt za oceanem miał trwać cztery miesiące jednak komplikacje medyczne sprawiły, że przedłużył się do… roku. 

Mateusz urodził się z rozszczepem kręgosłupa. Dzięki heroicznej walce o zdrowie syna, jaką podjęli jego rodzice chłopiec miał dużą szansę na to, że będzie samodzielny ruchowo. Niestety jedna zbędna operacja zaprzepaściła to wszystko.

Walka od zawsze
Nie sposób opisać jak wiele już wycierpiał w życiu. To wie tylko on sam. 
Już w pierwszej dobie życia Mateusz przeszedł operację plastyki rozszczepu oraz wstawienia zastawki, aby zapobiec wodogłowiu. Kiedy miał rok przeszedł sepsę i wówczas wymieniono mu zastawkę. Sepsa była związana ze schorzeniem Mateusza, prawdopodobnie od ciągłej infekcji i związanej z nią antybiotykoterapii. Mateusz bowiem najczęściej przez siedem dni brał antybiotyki, miał trzy dni przerwy i znowu musiał do nich wrócić – i tak cały czas.
Oczywiście nieodzownym elementem życia Mateusza jest bardzo intensywna rehabilitacja, która trwa od jego narodzin do dzisiaj. Efekty były świetne. Kiedy skończył trzy lata był na pierwszym turnusie rehabilitacyjnym. W rehabilitacji doskonale „szedł do przodu” do czwartego roku życia. Niestety potem postępów nie było. Problem tkwił w jego stopach, które się wykrzywiały – nie można było ich pionizować.
Cały czas rodzice wozili chłopca na niezliczoną ilość konsultacji lekarskich w różnych częściach Polski. Wreszcie trafili do profesora ortopedii. Udało się zoperować stopy Mateusza kiedy miał pięć lat. Po tym zabiegu progres był ogromny. Chłopiec uwielbiał ćwiczenia, traktował je jak zabawę i dodatkowy sport, który dawał większą możliwość poruszania, usprawniania całego ciała. Typowe efekty wynikające z ciągłej pozycji siedząco -leżącej omijały Mateusza. Nieustannie pionizowany nie odczuwał typowych skutków dla osób zmagających się z rozszczepem kręgosłupa.
Po 2 latach ten sam lekarz stwierdził jednak, że coś niepokojącego dzieje się z biodrami Mateusza. Padły także słowa o potrzebie kolejnej operacji. Mimo że Mateusz nie był podopiecznym fundacji TVN jego mama napisałam do nich prośbę o sfinansowanie zabiegu i za sprawą kampanii tak też się stało.
Niestety Mateusz zapłacił za tę operację bardzo wysoką cenę. Po kilku miesiącach od zabiegu okazało się, że chłopczyk ma zblokowane biodro, a w związku z tym wycofał się z roweru, a chodzenie odbywało się kosztem kręgosłupa. Rodzice chłopca jeździli z nim od lekarza do lekarza na kolejne konsultacje, bo nie wyobrażali sobie, aby zaprzepaścić postępy jakich syn dokonał przez lata. 
Okazało się, że w zoperowanym biodrze powstały ogromne zrosty. Tylko sam Mateusz wie jak bardzo wówczas cierpiał. Jeszcze w tym samym roku doszło do operacji usunięcia wspomnianych zrostów. I znowu pojawiły się cierpienia Mateusza, które zakończyły się blokadą psychiczną.
Intensywne ćwiczenia nie przyniosły żadnych rezultatów. Od tego czasu Mateusz został skazany na niezwykle bolesną pozycję półsiedzącą. A wraz z nią dodatkowe problemy – bardzo silnie postępujące skrzywienie kręgosłupa, niedrożność przewodu pokarmowego, przykurcze w kolanach oraz nieustający ból - nasilający się wieczorami.
W poszukiwaniu nadziei i ratunku dla syna rodzice trafili na niemiecką klinikę oraz profesora, który nie mógł nadziwić się krzywdzie jaka została wyrządzona chłopakowi, który pomimo choroby ma tak ogromne możliwości i potencjał do tego, żeby żyć normalnie.
Przeszkodą była kwota – całość leczenia w Niemczech miała wynieść 55 tys. euro, a więc w zależności od kursu tej waluty – ok. 250 tys. zł. – Pieniądze zbierano przez cztery lata. Zabiegi zostały wykonane, mimo że nie uzbierano całej kwoty. 
Najważniejsze jednak, że operacje na nogę i biodro przyniosły poprawę życia Mateusza.

„Pisz, Beata, pisz…”
Przy takim schorzeniu leczenie nie kończy się nigdy. W przypadku Mateusza dwa lata temu pojawiła się szansa na operację na kręgosłup (korygującą skoliozę). – Operacja ta – chociaż może zabrzmieć dziwnie – miała mieć charakter profilaktyczny, aby uniknąć pogorszenia stanu Mateusza np. za pięć lat – mówi Beata Zawadzka, mama Mateusza. – Wszystko zadziało się dzięki fundacji „Dar serca”. Założyła ją Polka, która z synem przyleciała do Ameryki na leczenie i po prostu została tutaj pomagając teraz innym rodzicom. O fundacji usłyszała w amerykańskim radiu moja kuzynka mieszkająca za oceanem. Zadzwoniła i mówi: „Pisz Beata, pisz…”.
Beata Zawadzka wypełniła specjalną aplikację nie nastawiając się jednak na możliwość skorzystania z tej formy pomocy, tym bardziej że przez rok nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Latem ubiegłego roku ta jednak nadeszła - Mateusz został zakwalifikowany na bezpłatną operację, mimo że już ukończył 18 lat.

Długie oczekiwanie na operację
Mateusz wyleciał wraz z mamą do USA w październiku ubiegłego roku. Pobyt w szpitalu w Chicago miał trwać ok. 4 miesiące. Czas pokazał, że przedłużył się trzykrotnie. – Leczenie Mateusza było bezpłatne, a fundacja pomagała nam w utrzymaniu na miejscu – mówi dalej Beata Zawadzka. - Przede wszystkim otrzymaliśmy zakwaterowanie w domu fundacyjnym. Pierwotny termin operacji wyznaczony był na luty 2020 roku. Lekarze chcieli wcześniej poznać Mateusza, odbyło się szereg konsultacji - pierwszą wizytę konsultacyjną mieliśmy wkrótce po przylocie, potem sukcesywnie przychodził czas na kolejne. Niestety na przeszkodzie operacji zaplanowanej na luty stanęła odleżyna, której nabawił się Mateusz. Sytuacja była tak dramatyczna, że musiał być trzykrotnie poddawany zabiegom chirurgicznym, a całość bardzo powoli się goiła. U nas w aptece można kupić bez recepty dużo skuteczniejsze środki niż u nich w warunkach szpitalnych – stwierdza mama.
Przy fundacji pracują jednak wolontariusze, którzy wypełniali czas mamie i jej synowi. - Zwiedziliśmy w Chicago wszystko, albo prawie wszystko co było do zwiedzenia. Braliśmy też udział w kursie językowym, na którym – mówiąc nieskromnie byliśmy najlepsi – dodaje pani Beata.
Do operacji Mateusza doszło dopiero w czerwcu. - Pierwszy etap miał polegać na założenie Mateuszowi tzw. korony, która podczas siedzenia na wózku wyciągałaby go ku górze, a jednocześnie prostowała kręgosłup. Podczas konsultacji lekarz stwierdził jednak, że Mateusz jak na swój wiek ma dość elastyczny kręgosłup. Stwierdzono, że operacja będzie mogła być jednoetapowa. I tak też się stało. W efekcie Mateuszowi wstawiono implant.
Operacja trwała 12 godzin. - Dzień przed Mateuszem była operowana dziewczynka z Kostaryki i ona po dwóch tygodniach już zaczynała chodzić. W tym samym czasie po operacji Mateusz nie mógł usiąść. Czułam, że coś jest nie tak. Okazało się, że odnowiły się skostnienia w biodrach, co dla Mateusza oznaczało pozycję prawie leżącą, a do tego nie mogliśmy dopuścić. W innym szpitalu usunięto skostnienia i wykonano naświetlenia. Z tygodnia na tydzień było lepiej. W całej sytuacji nie zostawiono nas samym sobie - nie powiedziano, że „naszym zadaniem było przeprowadzenie operacji na skoliozę, a reszta nas nie obchodzi”. Leczenie dokończono. Dzięki tej operacji jest mniejsze prawdopodobieństwo, że za kilka lat stan kręgosłupa Mateusza pogorszy się – dodaje mama 20-latka.
Dodajmy, że Mateusz najprawdopodobniej za pół roku wróci do chicagowskiego szpitala na kontrolę pooperacyjną.


Amerykanie się boją
Zarówno Mateusz jak i jego mama nie mogą nachwalić się podejścia personelu medycznego do pacjenta. Mówią o empatii, uśmiechu, nieustannej pomocy, na którą mogli liczyć. - Najgorsze były miesiące covidowe, chociaż z drugiej strony covid nam służył, bo było mniej pacjentów w szpitalu, personel miał zawsze dla nas czas. 
Według relacji pani Beaty i Mateusza Amerykanie żyją w ogromnym strachu w związku z covidem i z niecierpliwością czekają na szczepionkę. - Po pięciu miesiącach czuwania przy Mateuszu – oczywiście w związku z koronawirusem - wyszłam kupić coś do sklepu. Byłam nieco oderwana od rzeczywistości - nie miałam ze sobą maseczki, więc dostałam ją w sklepie, do którego wpuszczano klientów rotacyjnie. Amerykanie nie kwestionują tych obostrzeń – oni się do nich stosują. Otwarte pozostają tylko szkoły katolickie i prywatne. Reszta szkół jest cały czas zdalna. Miało się to zmienić w listopadzie, ale już wiadomo, że będzie tak co najmniej do stycznia 2022 roku. W związku z covidem - tak jak wszędzie jest też sporo absurdów. Po operacji, kiedy Mateusz mógł się już poruszać na wózku, chciałam udać się do baru szpitalnego, żeby sam sobie wybrał coś do jedzenia. Zabroniono mu jednak ze względu na covid, gdyż personel baru nie miał przeprowadzonych testów. Ale jednocześnie w tym miejscu żywili się lekarze, pielęgniarki i ja – a więc wszyscy, z którymi na co dzień stykał się Mateusz.
Pani Beata opowiada także o innym problemie, o którym głośno było w mediach chicagowskich podczas ich pobytu w Ameryce. – Chodzi o ciemnoskórych, którzy cały czas czują się dyskryminowani, mimo że naszym zadaniem nie mają ku temu powodów. To był czas potwornych rozruchów – czarnoskórzy demolowali sklepy, wybijali szyby, kradli towar. Mieszkańcy Chicago mówili, że nigdy wcześniej tak źle nie było. Po pierwsze moje odczucia były takie, że aby nie pracować w Ameryce trzeba się mocno postarać, ale jednocześnie po miesiącu pracy można przez pół kolejnego miesiąca korzystać z opieki społecznej.
Według pani Beaty Amerykanie żyją wyjątkowo szybko. – Bez samochodu w Ameryce nie ma życia, bo tam żyje się w niesamowitym tempie. Jednocześnie przekonaliśmy się, że to kraj ogromnych skrajności – od potwornej nędzy – ludzi żyjących pod mostem, do bogactwa, które trudno opisać. Jedno jest jednak pewne – w Ameryce dolar nie leży na ulicy – trzeba na niego ciężko pracować, bo tylko tak można się dorobić.# 


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    BN - niezalogowany 2020-11-02 22:01:36

    Trzymajcie się mocno

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    z - niezalogowany 2020-11-03 04:10:57

    To może napiszcie kto wcześniej tą operację w Polsce spaprał. Przynajmniej placówka.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do