Reklama

Mikołaj Basza, młody nysanin na liście "Forbsa"

Nowiny Nyskie
06/12/2020 14:41

Mikołaj Basza - 21-letni absolwent nyskiego "Carolinum" pochodzący z Nysy studiuje Medycynę na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. Ostatnie 3 lata spędził na Śląsku w Gliwicach, ale ze względu na pandemię i możliwość nauki zdalnej od marca przebywa w Nysie. Poza studiami prowadzi firmę produkującą modele anatomiczne, których wysyłka obejmuje cały świat. Tworzy też aplikacje mobilne związane z medycyną. Dodatkowo jest także doradcą zarządu do spraw nowych technologii spółki akcyjnej oraz uczestniczy we wdrażaniu usługi spirometrii w formie telemedycznej.

"Nowiny Nyskie" - Dlaczego wybrałeś ten kierunek? 

Mikołaj Basza - Przez całe liceum nie byłem do końca przekonany do tego kierunku i traktowałem go trochę jak plan B. Miałem w planach zrobić rok przerwy, pojeździć po świecie, a później wyjechać za granicę na studia. Myślałem o fizyce, biotechnologii, czymś bardziej ścisłym. Ale gdy dowiedziałem się, że się dostałem na medycynę uznałem, że może warto spróbować i po tych kilku latach nie żałuję swojej decyzji. 

- Dlaczego w liceum byłeś w dwóch klasach naraz?

- Głównie, dlatego że bardzo nie lubiłem chodzić do szkoły. Można powiedzieć, że był to trochę rodzaj buntu. Chodząc do szkoły czułem, że marnuję czas. Nie wierzyłem, że system edukacji jest w stanie przygotować mnie do dorosłego życia, pracy. Bardzo dużo uczyłem się sam, a szkołę omijałem. Rodziło to sporo problemów z nieobecnościami i nauczycielami, więc w końcu postanowiłem, że chciałbym skończyć szkołę wcześniej. Nie wiedziałem do końca jak to zrobić i czy jest to możliwe, ale trafiłem na wspaniałą osobę - psycholog Martę Sudoł-Malisz, która początkowo, chyba jako jedyna uwierzyła, że nie jestem szalony i pomogła mi w tym wszystkim. W planach jest fundacja wspierająca osoby podobne do mnie. W tej chwili w szkołach jest cała masa osób sto razy bardziej inteligentnych i zdolnych ode mnie, osób, które przy odpowiednim wsparciu mogłyby zmieniać świat. Niestety, te osoby często nie mają odpowiedniej siły przebicia, wiary w siebie i zostają pożarte przez system.

- Czy lubiłeś się uczyć? Nauka zawsze przychodziła Ci łatwo? Który przedmiot najbardziej Cię interesował?

- Uwielbiałem i dalej lubię. Książki to najlepsza możliwa inwestycja. W XXI wieku wiedza, informacja i umiejętności do jej wykorzystania dają potężną siłę i wolność wyrażania siebie. Interesowały mnie zawsze przedmioty ścisłe, ale zawsze największą sympatią darzyłem biologię. Potężny udział w tym miały dwie wspaniałe nauczycielki Pani Irena Sosulska i Pani Monika Banajska, które szybko zauważyły moją ciekawość. 

- Czy opowiesz coś o projekcie, który stworzyliście drukując modele anatomiczne technologią 3D? 

- "Sculo", bo tak nazywa się ten projekt, powstało w odpowiedzi na problem, z którym spotkaliśmy się na 1 roku studiów, na zajęciach z anatomii. Studenci medycyny uczą się anatomii na preparatach przygotowanych z ludzkich zwłok. Niestety w Polsce w związku z niskim odsetkiem donacji zwłok na cele naukowe, preparatów jest mało, a niektóre z nich są czasami eksploatowane przez 30-40 lat. Poza tym student ma tylko kilka godzin w tygodniu w prosektorium, a później musi uczyć się trójwymiarowych struktur z dwuwymiarowego atlasu. Postanowiliśmy, że idealnym rozwiązaniem jest druk 3D, który pozwala odtworzyć wszystkie szczegóły anatomiczne warstwa po warstwie przy niskiej cenie, w porównaniu do dostępnych na rynku modeli anatomicznych wykonywanych ręcznie lub metodami odlewowymi. Naszym pierwszym modelem była czaszka, która ze względu na poziom skomplikowania przysparza studentom najwięcej problemów. W tej chwili przygotowujemy dowolne modele anatomiczne na zamówienie, zarówno medyczne jak i weterynaryjne. 

- Czy ktoś Ci w tym pomógł?

- Na ten pomysł wpadliśmy z moim przyjacielem z grupy, Wojtkiem Bojanowiczem.

- Czy prowadzicie firmę i sprzedajecie swój projekt?

- Tak, od 2 lat prowadzimy szybko rozwijającą się firmę i sprzedajemy nasze modele na cały świat. Aktualnie czaszki stanowią jedynie ułamek naszej działalności, ponieważ przygotowujemy całą masę różnych modeli, od modeli zwierzęcych po zaawansowane modele anatomiczne do celów przedoperacyjnych, na podstawie skanów z tomografii komputerowej oraz narzędzia ułatwiające operacje i zwiększające bezpieczeństwo pacjenta. 

- Jak zareagowali na ten fakt profesorowie? Czy używają waszych modeli anatomicznych na zajęciach?

- Jest to dosyć zabawna historia. Kiedyś, gdy na zajęcia na studiach przygotowaliśmy z Wojtkiem prezentację dotyczącą druku 3D w medycynie, profesor prowadzący zajęcia zaczął opowiadać całej sali, że istnieje taki projekt wywodzący się z naszej uczelni, zrobiony przez studentów ze starszych lat i zapytał nas stojących na scenie, czy go kojarzymy i co o nim sądzimy, na co cała sala wybuchła śmiechem. Nasze modele cieszą się uznaniem środowiska akademickiego i wśród naszych klientów mamy sporo uniwersytetów, których studenci uczą się z naszych modeli. 

- Czy wasz projekt pomaga w pracy lekarzom?
     
- Współpracujemy na bieżąco ze szpitalami i lekarzami. To co robimy, jednak wiąże się z bardzo dużą odpowiedzialnością i koniecznością certyfikacji medycznej zanim zostanie wprowadzone na szeroką skalę. Na tę chwilę wykorzystanie druku 3D i innych technologii 3D w medycynie jest w fazie badawczo-rozwojowej i w takich projektach uczestniczymy rozwijając całą tę dziedzinę. 

- Czym zajmujesz się poza drukami 3D i studiami?

- Poza drukiem 3D pracuję przy dużej ilości projektów związanych z wprowadzaniem nowych technologii w medycynie. Tworzę rozwiązania telemedyczne oparte na urządzeniach wearables, uczestniczę we wdrażaniu usługi spirometrii w formie telemedycznej, jestem doradcą zarządu do spraw nowych technologii spółki akcyjnej, staram się studiować i ostatnio zapisałem się na tajski boks. 

- Czy mógłbyś opowiedzieć coś o tworzeniu aplikacji mobilnych? Jakie to aplikacje?

- Wszystko zaczęło się od pomysłu aplikacji mobilnej, która miała całodobowo zbierać podstawowe parametry życiowe z ogólnodostępnych smartwatchów i analizować je z użyciem sztucznej inteligencji w celu wykrywania nagłego zatrzymania krążenia. Razem z moimi przyjaciółmi Kacprem Rączym i Karolem Drewniakiem, bez których nic by nie powstało, udało nam się stworzyć prototyp. Pomysł został w 2018 roku uznany przez Polski Fundusz Rozwoju za jeden z najbardziej innowacyjnych pomysłów w Polsce w programie "Dobry Pomysł". Niestety ze względu na poziom zaawansowania projektu pod kątem kosztów badań klinicznych i certyfikacji medycznej był on niemożliwy dla nas do wprowadzenia. Kilka dużych funduszy inwestycyjnych było gotowych wyłożyć pieniądze na jego realizację, jednak nie doszło między nami do porozumienia, co do ostatecznej formy i komercjalizacji naszego rozwiązania. Duża część rozwiązań, które tam wypracowaliśmy była jednak możliwa do wykorzystania jako osobne aplikacje i korzystamy z nich teraz. W tej chwili pracujemy nad dwoma aplikacjami. Jedna związana jest z optymalizacją i kontrolą terapii sercowo-naczyniowej, ponieważ mimo dużej powszechności leków sercowo naczyniowych jedynie 30% ma odpowiednio kontrolowaną terapię, co oznacza, że pozostałe 70% narażone jest na poważne komplikacje. Druga nasza aplikacja umożliwia szybkie przesłanie i uzyskanie opisu EKG z urządzeń przenośnych, takich jak Apple Watch czy Kardia, bez konieczności wizyty w przychodni i kontaktu pacjent-lekarz co jest szczególnie istotne w dobie pandemii.

- Jak takie aplikacje mają usprawnić funkcjonowanie punktów medycznych?
 
- Wszystkie projekty, którymi się zajmujemy mają wspólny cel. Prowadzą one do Patient Centered Approach czyli sytuacji, w której to pacjent jest centralną częścią świadczenia usług medycznych. W XXI wieku musimy zdawać sobie sprawę z dwóch wyzwań przed jakimi staje medycyna. Pomiędzy 2015 a 2050 rokiem populacja ludzi powyżej 60 roku życia się podwoi, a w związku z tym, że wiek jest niemodyfikowalnym czynnikiem rozwoju ryzyka chorób cywilizacyjnych oznacza to dwukrotnie więcej pacjentów. Jest to tym bardziej niepokojące, ponieważ deficyt pracowników sektora ochrony zdrowia wynosi 7,2 miliona pracowników a do 2035 roku deficyt ten będzie wynosił około 35 milionów brakujących lekarzy, pielęgniarek, opiekunów. Jedynym możliwym rozwiązaniem tego problemu jest przeniesienie jak największej części opieki nad pacjentem do jego domu, co dobitnie pokazała ostatnia pandemia. Wszystkie rozwiązania, które tworzymy mają to umożliwić i zapewnić jak najwyższą jakość obsługi pacjenta na odległość, ponieważ obecna pozostawia wiele do życzenia. 
 
- Jak czujesz się z faktem, że twoje nazwisko widnieje na liście "Forbesa" jako najbardziej przedsiębiorczego młodego Polaka?
 
- Bardzo się z tego cieszę, że znalazłem się na liście 25 najbardziej przedsiębiorczych ludzi poniżej 25 roku życia, jednak nie przywiązuję do tego szczególnej wagi. Przede wszystkim cieszy mnie moja praca i to, że może się komuś przydać. Na liście nie ma konkretnych miejsc. "Forbes" wyróżnił po 5 osób w 5 kategoriach. Ja znalazłem się w kategorii Nowe Technologie. 

- Czy wiedziałeś o tym, że twoje nazwisko pojawi się na tej liście?

- Tak, "Forbes" i firma McKinsey, która odpowiadała za wybór kandydatów skontaktowali się wcześniej ze mną na rozmowę. 

- Jakie masz plany na przyszłość?

- Myślę, że to dopiero początek mojej drogi. Każdego dnia pojawia się tyle nowych możliwości, że sam jestem tym zaskoczony. W polskim systemie ochrony zdrowia jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia i na pewno będę chciał być jakąś częścią tej zmiany. W międzyczasie muszę skończyć studia, zdać egzamin lekarski. Na pewno będę chciał kontynuować to co robię teraz, czyli tworzyć rozwiązania problemów medycznych z wykorzystaniem nowych technologii. Myślę, że praca jako lekarz pozwoli mi również na lepsze poznanie i zrozumienie codziennych problemów w ochronie zdrowia, dlatego na pewno nie odpuszczę specjalizacji i pracy jako klinicysta.

- Czy to co robisz teraz jest tym, co zawsze chciałeś robić?

- Tak, nie żałuję żadnego ze swoich wyborów. Jestem w bardzo fajnym miejscu w życiu. Często słyszę, że powinienem znaleźć sobie jakieś hobby, odskocznię od pracy, jednak mam tę przyjemność, że to co robię jest moją pasją i uwielbiam to robić. 

- Czy na twojej liście sukcesów pojawił się jeszcze jakiś cel zawodowy?

- Nie mam konkretnych celów, nauczyłem się już, że życie jakoś tak dziwnie prowadzi nas swoimi ścieżkami i ciężko planować. Chcę dalej robić to co robię jak najlepiej potrafię, a jeżeli przy okazji pojawi się jakiś sukces to niech i tak będzie. 

- Czy po skończeniu studiów chciałbyś wrócić do Nysy?

- Ciężko mi powiedzieć gdzie się ustatkuję, jeszcze rzadko o tym myślę. Ostatnie 3 lata spędziłem w trasie po całej Polsce i najbliżej mi do Warszawy, jednak muszę przyznać, że od początku pandemii mieszkam w Nysie i na nowo odkryłem moje rodzinne miasto.# 

-Dziękuję za rozmowę.
-Dziękuję.

Rozmawiała Joanna Kania

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do