
Wracamy do sprawy młodej nysanki, której nie chciano przyjąć do nyskiego szpitala. Sprawą zajmie się Rzecznik Praw Pacjenta, którego poprosiliśmy o interwencję. ZOZ Nysa nadal nie zajął stanowiska w tej sprawie.
Kiedy po operacji w Opolu u Julii pojawiły się komplikacje, razem z matką udały się do szpitala. Z oddziału ratunkowego skierowano ich na izbę przyjęć, jednak tam odmówiono jej przyjęcia. Powodem miał być był brak aktualnego testu na koronawirusa, a także gronkowiec złocisty. Zrozpaczona matka zawiadomiła wtedy naszą redakcję. O oficjalne powody odmowy przyjęcia pacjentki w dniu 19.06.2020 roku skontaktowaliśmy się ze szpitalem. Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. O sprawie powiadomiliśmy Rzecznika Praw Pacjenta. Bartłomiej Chmielowiec podjął decyzję o wszczęciu postępowania wyjaśniającego w sprawie naruszenia prawa pacjentki do świadczeń zdrowotnych.
- W ramach postępowania rzecznik wystąpił do kierownictwa szpitala o dokumentację medyczną pacjentki oraz o odniesienie się do okoliczności odmowy jej przyjęcia - informuje Bartłomiej Chmielowiec.
W miniony czwartek Iwona Adamczyk skontaktowała się z nami i opowiedziała o nowych komplikacjach. Tym razem pojawiły się zaburzenia limfatyczne. - Nie mogę patrzeć jak cierpi moje dziecko. Moja córka przestała już ufać lekarzom. Obudziła się w nocy i mówiła mi "mamo ja chyba umrę". Chciałabym jej pomóc, ale sama nie wiem jak. Raz jest dobrze, raz źle. Ostatnie dni były dla niej ciężkie - mówi zrozpaczona matka.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie