Reklama

Aleksandra Krycka, przyjmującą NTSK AZS Nysa: Najbardziej lubię atakować

Nowiny Nyskie
06/10/2021 12:27

Wywiad z przyjmującą NTSK AZS Nysa - Aleksandrą Krycką.

Krzysztof Centner - Ola jak zaczęła się Twoja kariera siatkarska?
Aleksandra Krycka
- Tak naprawdę przygodę z siatkówką rozpoczęłam w szóstej klasie podstawówki. Bardzo szybko pokochałam tę dyscyplinę sportu i w 2012 roku rozpoczęłam regularne treningi w Uczniowskim Klubie Sportowym Kępa Dębica, czyli w moim rodzinnym mieście.

- Długo jednak w tym klubie miejsca nie zagrzałaś?
- To prawda w wieku 14 lat wyjechałam już z Dębicy do pobliskiego Mielca i tam kontynuowałam swoją siatkarską karierę. Tam spędziłam aż sześć lat, grając tak w młodzieżowych zespołach Szóstki, jak i później w II-ligowej, a następnie I-ligowej drużynie Stali Mielec.

- Bardzo szybko przeszłaś do rozgrywek seniorskich. Ja jednak chciałbym, żebyśmy wrócili do rozgrywek juniorskich, gdzie o mały włos nie zdobyłaś brązowego medalu mistrzostw Polski?
- To prawda. W 2017 roku awansowałyśmy do finałowego turnieju mistrzostw Polski juniorek, który odbył się w Malborku. Nasz zespół Szóstka Mielec nie należał do faworytów tego turnieju. My jednak bardzo chciałyśmy się w tym turnieju pokazać z bardzo dobrej strony. Grałyśmy niezwykle ambitnie awansując do półfinału. Okrzyknięto nasz zespół rewelacją tego turnieju. Ostatecznie nie udało się nam zdobyć medalu, ale wszystkie wspominamy ten turniej do dzisiaj.

- Jeżeli tak dobrze Ola pamiętasz ten turniej to pytanie z kim przegrałyście mecz o brązowy medal i kto z obecnych reprezentantek Polski grał wtedy w drużynie przeciwnej?
- Proste pytanie i nie powinnam mieć żadnych problemów z odpowiedzią. Mecz o brąz przegrałyśmy z Atomem Trefl Malbork, czyli z drużyną w której główne role odgrywały Martyna Łukasik i Monika Fedusio.

- Ze Stali Mielec trafiłaś do Olimpii Jawor. Dlaczego właśnie ten klub?
- Na to złożyło się wiele czynników, ale najważniejszy to podjęcie studiów we Wrocławiu. Szukałam więc klubu blisko tego miasta i tak trafiłam do Jawora. W Jaworze grałam dwa lata. W pierwszym sezonie wywalczyłyśmy awans do I ligi. W drugim nie było już tak dobrze i spadłyśmy z powrotem do II ligi.

- I dlatego pożegnałaś się z Jaworem i trafiłaś do Nysy?
- Nie miałam wyjścia klub z Jawora po spadku praktycznie się rozpadł i szukałam swojego nowego miejsca w świecie siatkarskim.

- My oczywiście się bardzo cieszymy, że tym nowym miejscem jest Nysa, ale zdradź nam wszystkim dlaczego wybór padł właśnie na nasze miasto?
- Przyczyny bardzo podobne jak i przy wyborze Jawora. Kończę studia we Wrocławiu, zaczynam w Nysie. Do Wrocławia niedaleko, a nyska uczelnia ma dobrą renomę. Ponadto dużo o Nysie opowiadała mi Pola Marcyjanik, bowiem tutaj grała jej o rok starsza siostra Julia. Słyszałam więc o tym klubie same dobre opinie i cieszę się, że jestem w Nysie.

- Grasz na pozycji zawodniczki przyjmującej, więc na tej najbardziej uniwersalnej. Powiedz nam co sprawia ci największą frajdę - przyjęcie, obrona w pole, zagrywka czy atak?
- Zdecydowanie atak. Przez pewien czas grałam na pozycji libero, więc z przyjęciem i obroną w polu miałam cały czas do czynienia. Teraz gdy mogę atakować czuję się pełnowartościową zawodniczką.

- Przed Wami pierwszy ligowy mecz. Z jakim nastawieniem pojedziecie do Kalisza?
- Pozytywnym. Ja zawsze staram się walczyć o zwycięstwo i tak też będzie w Kaliszu. Mogę zapewnić nyskich kibiców, że do Kalisza jedziemy po trzy punkty, a jak będzie zobaczymy.

- Jesteś już w Nysie ponad miesiąc. Jak odbierasz więc nyski zespół?
- Muszę przyznać, że dziewczęta są bardzo zaangażowane na treningach i miło się z nimi współpracuje. Widać, że są zmotywowane, żeby grać o jak najwyższe cele. A to są wartości, które bardzo mi odpowiadają.

- Grałaś przez kilka lat na parkietach tak II-ligowych, jak i I-ligowych. Powiedz więc jaka tak naprawdę jest różnica między pierwszą, a drugą ligą?
- Nie jestem autorytetem jeżeli chodzi o profesjonalne porównanie II ligi z I ligą. Jako zawodniczka mogę tylko powiedzieć, że jest różnica i to ogromna. Żeby z powodzeniem grać w I lidze trzeba mieć w swoim składzie kilka bardzo doświadczonych zawodniczek, bowiem doświadczenie ma na parkietach I ligowych bardzo duże znaczenie.

- Przed rozgrywkami ligowymi rozgrywaliście turniej towarzyski w Jarosławiu, gdzie mierzyliście się z drużynami I ligowymi i trzeba przyznać, że spisywałyście się na tym turnieju znakomicie?
- To prawda. Zagrałyśmy tam dobre spotkania, chociaż zawsze może być lepiej. I tak było w Jarosławiu, gdzie po niezłych meczach przegrałyśmy wszystkie mecze. Zabrakło doświadczenia, o którym wcześniej mówiłam.

- Przed sezonem rozegrałyście turniej w Nysie, przegrywając po zaciętym meczu z drużyną IgnerHome Volley Świdnica, czyli zespołem, z którym zapewne bić się będziecie o I ligę. Czy jest to przeciwnik poza Waszym zasięgiem?
- Bez wątpienia jest to bardzo dobry zespół, ale my mamy jeszcze lepszy zespół i bardzo w to wierzę. Jesteśmy nastawieni na walkę o awans i nie będziemy się obawiali żadnego przeciwnika, chociaż do każdego rywala podejdziemy z respektem i szacunkiem.

- Które jeszcze zespoły będą trudne do pokonania?
- Nikt przed nami się zapewne nie położy i w każdym meczu trzeba będzie dać z siebie jak nawięcej. Szczególnie jednak trzeba będzie uważać na drużyny z Panek i Wałbrzycha.

- Czy Ty masz swój wzór siatkarski na którym się starasz wzorować?
- Bardzo mi się podoba gra i charakter Michała Kubiaka.

- A ty jesteś na boisku impulsywną zawodniczką, czy też oazą spokoju?
- Z reguły jestem oazą spokoju, ale są też takie momenty na parkiecie, kiedy potrafię wybuchnąć. Nie zadarza się to często, ale jednak się zdarza.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do