
Mężczyzna w kominiarce, z nożem w ręku zbliżył się do pracownicy salonu gier i zażądał wydania pieniędzy. Dziewczyna przytomnie włączyła alarm. Sprawca kilka godzin później został zatrzymany przez policję. Prokurator nie wystąpił jednak o areszt, a nawet przewiduje uniewinnienie napastnika.
Scena jak z kryminału
Do rozboju doszło w środę 15 lutego między godz. 10 a 12, w Głuchołazach. Do znajdującego się w centrum miasta salonu gier wszedł młody mężczyzna. Na głowę miał naciągnięty kaptur bluzy tak mocno, że nie widać było twarzy. Skierował się do toalety.
Młoda pracownica salonu zerknęła mimochodem na niego, ale zaraz wróciła do swoich zajęć. To, co się rozegrało kilka minut później, zmroziło jej krew w żyłach. Przy niej pojawił się nagle ten sam człowiek, z kominiarką na twarzy. W ręku trzymał nóż. Zażądał wydania pieniędzy.
Młoda kobieta zachowała się bardzo przytomnie. Ostrzegła napastnika, że wezwie ochronę i szybko nacisnęła alarm. Spłoszony mężczyzna uciekł.
Policja po przesłuchaniu świadków i sprawdzeniu monitoringu ustaliła przypuszczalnego sprawcę. Został zatrzymany w miejscu zamieszkania. Funkcjonariusze znaleźli w jego mieszkaniu nóż i kominiarkę.
Wydawać by się mogło, że wobec tych dowodów napastnik zostanie aresztowany do czasu wyjaśnienia sprawy, głównie ze względu na bezpieczeństwo pracownicy salonu gier. Tak się jednak nie stało. Prokuratura Rejonowa w Prudniku nie wystąpiła o areszt. Sprawca jest na wolności.
Wyszedł dobrowolnie?
W głuchołaskim salonie o zdarzeniu nie chciano z nami rozmawiać. Zwróciliśmy się po informacje do Prokuratury Rejonowej w Prudniku.
Paweł Pasieka - zastępca prokuratora rejonowego, poinformował nas, że nie widzi podstaw do zastosowania aresztu. Być może nawet dochodzenie w tej sprawie zostanie umorzone.
Wersja przebiegu zdarzenia według prokuratury prudnickiej jest odmienna od tej, którą mamy nieoficjalnie, ale z bardzo wiarygodnego źródła.
Według prokuratora Pawła Pasieki, młody mężczyzna przegrał w salonie pewną ilość pieniędzy i postanowił je odzyskać. Na wezwanie pracownicy jednak od razu opuścił salon gry.
- Mężczyznę działającego pod wpływem silnego wzburzenia ustalono i zatrzymano chwilę później - poinformował nas prokurator. Pytany, czy mężczyzna był w kominiarce i miał nóż w ręku Paweł Pasieka odmówił wyjaśnień, zasłaniając się dobrem postępowania.
- W chwili obecnej badamy, czy jego odstąpienie miało charakter dobrowolny oraz czy istnieją przesłanki do skierowania aktu oskarżenia przeciwko tej osobie - poinformował prokurator.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie