
85–letnia mieszkanka Nysy boi się, że dom sąsiadów w segmencie przy ul. Kwiatowej zwali się jej na głowę. Od 20 lat stoi pusty i popada w ruinę. Gmina od lat nie potrafi go przejąć, choć jego właściciele umarli nie pozostawiając spadkobierców. - Dach się wali, do środka leje się woda po deszczu, a mi odpadło pół sufitu przez tę ruinę – nie kryje zdenerwowania.
- Ich to nie obchodzi! Minęło 20 lat odkąd zmarli sąsiedzi, a w gminie mówią mi, że nie wiedzieli – irytuje się pani Elwira, która od lat prosi miasto, żeby przejęło budynek i zrobiło z nim porządek. - Mówią mi, że nie wiedzieli, ale przecież od 20 lat nikt nie płaci podatku od nieruchomości! Nie zauważyli tego? To przecież musi być niemała kwota! - dodaje. Nadzór budowlany już w 2008 r. stwierdził, że z budynku na chodnik spadają dachówki, co może doprowadzić do nieszczęśliwego wypadku. Z pisma, które pokazuje nam nysanka, wynika też, że już wtedy budynek był zawilgocony, a jego stan techniczny będzie się tylko pogarszał. - Tam jest wilgoć, grzyb i robactwo – dodaje.
W ubiegłym roku po raz kolejny zwróciła się do władz miasta, żeby w końcu przejęły budynek. Burmistrz Kordian Kolbiarz w grudniu 2020 r. poinformował ją, że gmina zwróciła się do sądu o nabycie spadku po zmarłych właścicielach. - W przypadku, gdy Gmina Nysa nabędzie prawo do spadku, podjęte zostaną działania w zakresie zagospodarowania nieruchomości – odpisał burmistrz.
- To już trwa 20 lat! Minęło kolejne pół roku i nic się nie zmieniło, a budynek jak niszczał, tak niszczeje. Jestem chora na serce, mam wszczepiony rozrusznik i cały czas myślę, co będzie jak się to zawali lub zapali?! Spłoniemy, a w najlepszym wypadku zostaniemy bez niczego! - boi się pani Elwira.
Nie kryje też żalu do władz miasta. - Napisałam do burmistrza Kolbiarza, on poinformował mnie, że przekazał sprawę do nadzoru budowlanego. Nie mogła zrozumieć, co się dzieje, kiedy zawiadomiono mnie o planowanej kontroli, ale mojego domu! Sprawdzali mój dach, który niedawno wymieniłam, a nie ruinę sąsiadów. Jakąś listwę kazali mi wymieniać! A kiedy zapytałam, co z domem obok, to mi powiedzieli, że to ich nie obchodzi. Potem dostałam pismo, że jak tego nie zrobię to mogę nawet trafić do aresztu! - płacze 85–latka.
Nysanka chce tylko spać spokojnie, nie obawiając się, że dom sąsiadów się zawali lub wybuchnie w nim pożar. - Żyję w strachu, już raz o mało co nie doszło do katastrofy budowlanej, czy naprawdę nikt nie potrafi mi pomóc – nie kryje pretensji pod adresem władz miasta.
Gmina czeka na decyzję sądu
Jak poinformowały nas władze Nysy, dopiero w grudniu 2020 r. złożyły wniosek o nabycie spadku.
- Gmina Nysa w grudniu 2020 r. wystąpiła do sądu w Nysie o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłych, dotychczasowych właścicielach nieruchomości przy ul. Kwiatowej. Sąd nie wydał jeszcze postanowienia stwierdzającego nabycie spadku – poinformował nas wiceburmistrz Marek Rymarz.
Interweniująca u nas nysanka prosiła też burmistrza o sprawdzenie stanu technicznego sąsiadującego z nią budynku. W zamian powiatowy inspektor nadzoru budowlanego skontrolował jej budynek. Wiceburmistrz przyznaje, że Gmina złożyła taki wniosek, ale dotyczył on nieruchomości sąsiedniej, a nie domu interweniującej u nas starszej mieszkanki Nysy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie