Reklama

Połączenie "Rancza" z "House of cards" w Głuchołazach

Nowiny Nyskie
30/04/2021 09:31

W ostatnim czasie w mieście zawrzało! Zaczęło się od donosu na dyrektora Centrum Kultury im. Kawalerów Orderu Uśmiechu rozpatrywanego przez komisję budżetu, której przewodniczył radny Adam Łabaza. Komisja postawiła ciężkie zarzuty na podstawie donosu, dotyczącego rzekomych nieprawidłowości w bibliotece. Do tych zarzutów odniósł się sam projektant nowej biblioteki uznając je za absurdalne! Nie przeszkodziło to radnym nie tylko dokonać publicznego przesłuchania ani kontynuować serii ataków na dyrektora, które trwają do dziś.

Rozmowa z Jakubem Ćwiekiem - popularnym pisarzem, publicystą, działaczem kulturalnym, a także mieszkańcem Głuchołaz.

"Nowiny" - Zacznijmy od pytania zawodowego - czy Głuchołazy to dobre miejsce dla pisarza?
Jakub Ćwiek - Zazwyczaj tak, bo jest to miasto spokojne, dające możliwości by się skupić, ale i miejsce na spacery, by przemyśleć fabuły. Jest też inspirujące, czego dowodem moja książka o powodzi w 1997 r. To, co się obecnie dzieje wokół kultury w Głuchołazach, to też materiał na książkę. Gorzkie połączenie "Rancza" z "House of cards".

- Mówisz o sytuacji swojego taty, Jana Ćwieka, dyrektora Centrum Kultury?
- Tak, właśnie o tym mówię. Ale pomińmy na razie wątek osobisty, bo moje zainteresowanie tematem kultury w Głuchołazach byłoby takie samo, gdyby chodziło o kogoś innego. Jestem z tym miastem i jego kulturą związany od bardzo dawna, w różnym charakterze i mogę to stwierdzić śmiało, mając na to dowody - od momentu, kiedy dyrektorem jest Jan Ćwiek. Placówka wreszcie wygląda i działa jak placówka kulturalna. Są pomieszczenia, inicjatywy, jest aktywny zespół pracowniczy. Wystarczy przyjść, zobaczyć! Sala ceramiczna, kino studyjne, sala taneczna, galeria z prawdziwego zdarzenia, remontowany hol, biblioteka, studio nagrań, sala plastyczna - rzeczy, których nie było! Teraz tylko czekają, aż zakończy się pandemia. Po prostu widać, że wreszcie kultura w Głuchołazach ma gospodarza, który jej dogląda i o nią dba. 
I to dba nawet po godzinach! Wymyśla funkcjonalność pomieszczeń i angażuje się fizycznie w prace remontowe. Wspólnie z jednym pracownikiem dokonał renowacji foteli zdobytych z likwidowanego kina. Wcześniej sam je wynalazł w sieci i przywiózł. Mocował lampki, gdy placówka była zamknięta w czasie pandemicznym. Do tego poszerzana jest oferta kulturalna dla miasta, od festynów, festiwali kultury kresowej po stand-up. Dyrektor jest otwarty na nowe pomysły, ludzi. Byle się działo.

Moje zainteresowanie tym co dzieje się wokół Centrum Kultury w Głuchołazach byłoby takie samo, gdyby chodziło o kogoś innego niż obecny dyrektor - mówi Jakub Ćwiek 

- A jakie, twoim zdaniem, są największe jego osiągnięcia?
- Po pierwsze skuteczne działanie na rzecz uzyskania dla miasta oficjalnego tytułu Miasta Orderu Uśmiechu oraz stworzenia pamiątkowej alejki kawalerów tej nagrody. Dyrektor został zresztą za swoje stosowne działania odznaczony odznaką honorową za zasługi dla praw dziecka przez kanclerza Kapituły Orderu - pana Marka Michalaka.
Drugim wielkim osiągnięciem taty jest pozyskanie dla gminy funduszy - 2 milionów złotych! Zrealizowano dzięki temu projekt budowy biblioteki obiecywanej w mieście od sześćdziesięciu lat!
Dziś budynek jest nominowany do prestiżowej nagrody architektonicznej im. Miesa van der Rohe - jako jeden z dwudziestu budynków w Polsce!

- A co z jego zespołem - pracownikami tej instytucji?
- Wystarczy ich zapytać. Dość powiedzieć, że w tej sytuacji większość załogi stoi za dyrektorem przeciwko wypowiedziom przewodniczącej związków.

- No dobrze, ale skąd to się wszystko wzięło, całe to zamieszanie. Bo przecież był jakiś powód?
- Na pewno był pretekst. W styczniu tego roku, Jan Ćwiek po godzinach pracy wprowadził swój samochód osobowy do foyer budynku biblioteki, by wymienić przepaloną żarówkę. Był wieczór, osiemnastostopniowy mróz, a foyer jest oświetlone do późnych godzin nocnych. I co najważniejsze w pełni przystosowane do wprowadzania doń samochodów!

- Czy było to wykorzystanie publicznego miejsca do celu prywatnego? 
- Tak. Myślę jednak, że zważywszy na to, że przez ostatnie dwa lata dyrektor władował w ten budynek i to miejsce nie tylko całe serce, ale i setki godzin nadliczbowych, zaangażowania i pasji - za co nie został w żaden sposób nagrodzony - jest to w moim przekonaniu kwestia drobna i nie zasługująca na skandal jaki się w związku z nią wydarzył. Świadkiem sytuacji była przewodnicząca związków będąca z dyrektorem w konflikcie. Na podstawie zrobionego przez nią zdjęcia i donosu skierowanego do jednego z radnych, ów radny sformułował pismo do burmistrza. W piśmie tym - opierając się wyłącznie na niewyraźnym zdjęciu i donosie - oskarża dyrektora o szereg poważnych wykroczeń: naruszenie przepisów ruchu drogowego, naruszenie przepisów ppoż., przepisów BHP, przepisów budowlanych oraz narażenie pracowników na utratę życia i zdrowia! Pismo skierowane było do burmistrza. Ten, po otrzymaniu wyjaśnień stwierdził, że zarzuty są na tyle poważne, że powinny zostać rozpatrzone... przez radę miejską! Dlaczego oni. W jakim trybie. Nie wiem. Dyrektor poprosił o pytania od radnych na piśmie, by móc się przygotować.

- I co się stało?
- Jego wniosek został odrzucony, a burmistrz zobligował go do obecności i publicznego odpowiadania nawet na absurdalne pytania. Bo pomijając już brak kompetencji rady do prowadzenia jakichkolwiek przesłuchań, całe to przesłuchanie było zbiorem niekompetencji i złośliwości. Dodam na marginesie, że zapis z tej sesji jest teraz uważnie analizowany przez sieci obywatelskie, dziennikarzy i działaczy społecznych. I wszyscy stwierdzają jednogłośnie, że tam nic nie wydarzyło się jak powinno!
 
- Ale to nie koniec, prawda?
- To dopiero początek! Od stycznia do marca trwają kontrole na niespotykaną dotąd skalę! Audyt, który właśnie się zakończył - choć w jego trakcie zakres był poszerzany w oparciu o donosy - nie wykazał jednak poważniejszych uchybień czy naruszeń.
To, w jakiej odbywa się to atmosferze fatalnie odbija się na pracownikach. Słyszałem liczne głosy, że to co się dzieje, to szukanie na dyrektora czegokolwiek i do skutku. Tyle, że ta placówka jest zarządzana naprawdę dobrze!
W pewnym momencie przewodnicząca związków spróbowała czegoś innego. Zgłosiła się do komisji kultury o zgodę na udział w komisji podsumowującej rok 2020 w Centrum Kultury. I komisja na to przystała, a ona została poproszona o głos w tej sprawie i... zaczęła wypowiadać się na zupełnie inny temat! Jej zarzuty dotyczą nie roku, a sześciu lat! Zawierają mnóstwo przekłamań, manipulacji i insynuacji, których celem było w moim mniemaniu, zbudowanie negatywnego obrazu dyrektora w oczach radnych i nakręcenie spirali niechęci. Co więcej, zarzuty są zwyczajnie głupie! W wielu z nich związki atakują dyrektora za to, że ten respektuje prawa pracownicze i stara się im pomagać i iść na rękę. Czyli przewodnicząca swymi postulatami zaprzecza temu, czym powinny być związki i ich misja.

- Czy jeden z "zarzutów" nie dotyczył czasem twojej osoby?
- Tak. I on również zawiera przynajmniej jedną nieprawdziwą informację. Według tego zarzutu przez ponad rok wynajmowałem w Centrum Kultury pomieszczenie na biuro. W rzeczywistości było to pięć miesięcy. Wynajmowałem je na zasadach komercyjnych, za konkretną stawkę, na podstawie konkretnej, podpisanej umowy. Wszystko jest do wglądu, zresztą było to przedmiotem kontroli i audytorka nie dopatrzyła się uchybień w tej sprawie.

- A jak się odnosisz do postawy związków i ich zarzutów?
- Tu nawet nie powinno się liczyć jak ja się odnoszę, tylko jak odnosi się załoga pracownicza. Okazało się, że o fakcie powstawania postulatów nie została poinformowana nawet część związkowców. O reszcie pracowników już nie mówię.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, obecnie związek to osiem osób. Na trzydzieści dwie osoby zatrudnione. 
Osiem osób! - i nawet ich nie zapytano o zdanie. To czyje to są postulaty?! Tymczasem radni zachowali się wtedy fatalnie. Zamiast przerwać przewodniczącej, która zadaje pytania nie na temat, zażądali od dyrektora natychmiastowych odpowiedzi! Na dwanaście złożonych zarzutów z okresu sześciu lat dyrektor miał zdaniem niektórych odpowiadać z miejsca i z pamięci!
Dyrektor poprosił o pytania na piśmie, do skonsultowania z prawnikami i powiedział, że potrzebuje czasu na rzetelne odpowiedzi na każde z pytań. W odpowiedzi dano mu cztery dni robocze. Takie terminy reguluje prawo, ale radni najwyraźniej go nie znają, bo gdy okazało się, że odpowiedzi pisemnej nie było przed sesją, radny - ten sam, który swego czasu złożył pismo o szeregu wykroczeń, złożył wniosek o... zawieszenie dyrektora Centrum Kultury!

- To bardzo poważny wniosek - zawieszenie dyrektora w czynnościach - ale z jakiego powodu?
- Tu od dłuższego czasu nie ma mowy o jakichkolwiek działaniach w granicach prawa czy procedur. Złożył, bo uznał, że może! Gdy okazało się, że jednak nie, radni zagłosowali, żeby dyrektor złożył odpowiedzi dwa dni później - w Wielki Piątek. Łącznie cały czas jaki mu dano, to pięć dni roboczych - wciąż daleko od czternastu dni jakie mu przysługują. No i teraz była to już czysta złośliwość, bo nie zakładam, że ktokolwiek z radnych miał zamiar czytać to przez święta!

- A co na to pracownicy Centrum Kultury?
- Na trzydzieści dwie osoby, dwadzieścia cztery napisały i podpisały petycję przeciwko temu, co zawarte jest w zarzutach związkowych. I to nie tak, że pozostała ósemka jest oficjalnie przeciw! Po prostu do części pracowników pracujących na wioskach nie udało się z petycją dotrzeć. Warto też podkreślić, że wynikiem trwającej sytuacji już trzy osoby opuściły szeregi związków, nie zgadzając się z tym, co i jak się dzieje!

- A co z inicjatywą mieszkańców w tej sprawie, o której jest głośno w naszym mieście?
- Dzieje się. Akcja #JestemzJankiem trwa w internecie, ludzie podpisują się pod petycją pracowniczą, wyrażając dla niej poparcie. Pomagają w tym zaangażowane społecznie lokalne media społecznościowe, które podjęły temat, informując mieszkańców na bieżąco, co dzieje się w tej sprawie. Sprawa wciąż się toczy, więc to na pewno nie koniec. Będziemy działać w obronie kultury!

- Dziękuję za rozmowę. Myślę, że do sprawy jeszcze wrócimy, ponieważ podejmowane są dalsze działania w tej sprawie łącznie z powiadomieniem odpowiednich organów przez burmistrza i radę.

Rozmawiał Leszek Indyk


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    stefek albo wandzia - niezalogowany 2021-04-30 10:53:03

    DOM KULTURY czyli rodzina na swoim Mąż Żona Syn

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    cosinus phi - niezalogowany 2021-04-30 14:28:21

    Dajcie spokój z tymi "tasiemcowymi" artykułami. Przecież to nie jest ekologiczne. Czytam, bateria padła , włączam do gniazdka, a tam w elektrowni komin dymi...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    możezjankiem - niezalogowany 2021-05-01 20:32:04

    Animator kultury. Wielki mentor głuchołaski

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Glucholazianin - niezalogowany 2021-06-02 19:15:44

    Bardzo zmienił się Dom Kultury na lepsze za zarządzania obecnego dyrektora Ale w obecnym czasie jest tak że jak ktoś za dobrze pracuje trzeba go zniszczyc

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do