
W hali sportowej PANS w Nysie siatkarki NTSK PANS Komunalnik Nysa zmierzyły się z najmocniejszym zespołem tej klasy rozgrywkowej - Netlandem MKS Kalisz.
NTSK PANS Komunalnik Nysa - Netland MKS Kalisz
1 : 3 (25 : 21, 15 : 25, 22 : 25, 27 : 29)
NTSK PANS KOMUNALNIK NYSA: Anna Bianka Trusiewicz, Oliwia Jaroń, Maja Kaczmarczyk, Anna Śmidowicz, Karolina Nadera, Nikola Witkowska - Zuzanna Michalik (libero) oraz Karolina Natanek, Emilia Solarewicz, Justyna Zych, Agnieszka Pietraszewska, Gabriela Werocy, I trener Andrzej Roziewicz, II trener Paweł Potoczak.
NETLAND MKS KALISZ: Veronica Allasia, Anna Lewandowska, Saana Lindgren, Zuzanna Kuligowska, Sonia Kubacka, Koleta Łyszkiewicz - Nadia Łuszyńska (libero) oraz Aleksandra Deptuch, Oliwia Nastawska, Natalia Pustelnik, I trener Sebastian Devash, II trener Radosław Szymczak.
Spotkanie sędziowały: Michał Broniszewski i Wojciech Targosz.
Protokulant: Tomasz Hrycaj.
Sędziowie liniowi: Hanna Froń i Kacper Topolnicki.
Ten mecz miał nam dać odpowiedź na pytanie jak daleko nam do zespołów mających aspiracje gry w Tauron Lidze i po tym meczu śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy naprawdę blisko najlepszych drużyn w naszym kraju. Meczu z Kaliszem nie udało się nam co prawda wygrać, ale przez długie momenty tego meczu byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla MKS-u.
Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia nyskiego zespołu 1:0. Chwilę później było już 3:1 dla drużyny z Kalisza. Odpowiedź naszej drużyny była jednak natychmiastowa. „Waleczne Serca” zdobyły cztery punkty pod rząd i wyszły na dwupunktowe prowadzenie. Widząc, że nasz zespół się nakręca trener drużyny Netland MKS Kalisz - Sebastian Devash poprosił o pierwszą w tym meczu regulaminową przerwę. Po powrocie na parkiet drużyna z Kalisza zaczęła odrabiać straty. Gdy przyjezdne wyszły na jednopunktowe prowadzenie (14:13) wydawało się, że może to być punkt zwrotny w tym meczu i faworytki zaczną odjeżdżać naszej drużynie. Nic bardziej złudnego. Podopieczne Andrzeja Roziewicza nie ulękły się rywalek i jeszcze raz zaatakowały, wywalczając trzypunktowe prowadzenie (17:14, 18:15 i 19:16). Kaliszanki, w którym to zespole pierwsze skrzypce grały Włoszka - Veronika Allasia i reprezentantka Finlandii - Saana Lindgren zdołały jeszcze w końcówce seta nie tylko odrobić stratę trzech punktów, ale i wyjść na prowadzenie 21:20. W tym momencie nasz szkoleniowiec poprosił o regulaminową przerwę. Krótka rozmowa nyskich zawodniczek z trenerem dała wymierny efekt, bowiem po powrocie na parkiet to nasz zespół zdobył pięć punktów z rzędu i wygrał pierwszego seta 25:21. Zapachniało ogromną niespodzianką. Czyżby wielki faworyt tych rozgrywek miał stracić punkty w Nysie?
W drugim secie Kaliszanki pokazały jednak klasę i rozbiły nasz zespół 25:15. Tylko do stanu 7:8 nyski zespół dotrzymywał kroku rywalkom. Nysanki miały później ogromne problemy ze sforsowaniem potężnego bloku rywalek. Po tak wysoko przegranym secie obawialiśmy się, że nasz zespół już się nie podniesie.
Na nasze szczęście NTSK PANS Komunalnik Nysa to wyjątkowy zespół. Zespół, który nigdy się nie poddaje. I tak też było w tym meczu. W trzecim secie bój rozgorzał na dobre. Do stanu 3:3 trwał wyrównany pojedynek. Później do głosu doszły grające jak w transie nyskie siatkarki. Gdy na tablicy wyników ukazał się rezultat 11:7 dla Komunalnika zapachniało dużą sensacją. Nadzieje miejscowych kibiców na zwycięstwo bardzo szybko zostały zgaszone. Rywalki broniły niemal każdą piłkę i bardzo szybko odrobiły wszystkie straty (11:11). Do stanu 18:18 nasz zespół dotrzymywał kroku rozpędzonej drużynie z Kalisza. Niestety, w samej końcówce trzeciego seta doświadczenie kaliszanek wzięło górę i to Netland MKS Kalisz wygrał trzeciego seta 25:22.
Z obawami czekaliśmy na czwartego seta. Czy nasz zespół nie załamie się pechową porażką w trzecim secie. Czy uwierzy, że może jeszcze odwrócić losy tego meczu. Czwarty set do stanu 2:2 wyrównany. Później jednak do głosu doszedł napędzony dobrą grą zespół z Kalisza. Przy stanie 6:10 trener NTSK PANS Komunalnik Nysa - Andrzej Roziewicz poprosił o regulaminową przerwę. Gdy po powrocie na parkiet przyjezdne zdobyły jedenasty punkt i ich przewaga wzrosła do pięciu punktów wydawało się, że emocji już w tym meczu nie będzie. I zapewne tak by było, gdyby nie to, że naprzeciw kaliszanek stanęły „Waleczne Serca”. Nysanki zaczęły grać jak w transie i rywalki zaczęły tracić rezon. Przewaga podopiecznych Sebastiana Devasha zaczęła niebezpiecznie topnieć. W efekcie nasz zespół odrobił wszystkie straty. Przy stanie 19:19 przyjezdne zdobyły dwa punkty z rzędu i ponownie widmo porażki zaglądnęło naszej drużynie w oczy. Ale i tym razem nasz zespół odrobił straty, doprowadzając do ekscytującej końcówki. Niestety, więcej szczęścia w decydującej fazie czwartego seta miał zespół z Kalisza i to podopieczne Sebastiana Devasha wywalczyły w tym spotkaniu komplet punktów.
Zdarzają się takie mecze, kiedy twój zespół przegrywa, a mimo to oczy ci się śmieją i to był właśnie taki mecz. Przegrać z tak mocnym zespołem jak Kalisz po zaciętej walce to powód do dumy. Jeżeli z Kaliszem nyski zespół potrafi walczyć jak równym z równym to nie ma dla tej drużyny zadań nie do wykonania.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie