
Wywiad z Czesławem Biłobranem, radnym powiatu, przewodniczącym komisji zdrowia i byłym starostą nyskim. Rozmawiamy o tym, czy powiaty są potrzebne, reformie nyskiej służby zdrowia i o tym, czy będzie kandydował w zbliżających się wyborach parlamentarnych.
- Na ostatnich sesjach rady powiatu nyskiego, proponował Pan gruntowną reformę samorządu. Co się takiego stało?
- Zauważyłem, że nastąpiła straszna zmiana, jeśli chodzi o jakość radnych i co za tym idzie ich aktywność. Kiedyś radnymi byli ludzie, którzy zabierali głos, dyskutowali, spierali się. O coś im chodziło i z tych dialogów rodziło się coś dobrego. Teraz jest głównie cisza, bo przedstawiciele społeczeństwa milczą, bo nie mają swojego zdania, choć biorą za to 3000 zł diety. To mnie boli, bo samorządność w ten sposób upada.
Policzyłem też ilu jest radnych - we wszystkich gminach, powiecie i województwie. To 155 osób, których średnia dieta to 2000 zł. Mnożąc to przez 5 lat kadencji, to jest wydatek prawie 20 mln zł! Czy za tym idzie jakość? Większości tych radnych, jakby zrobić zdjęcie, to można byłoby im zakleić usta, jako tym milczącym i zostawić czterech, którzy się odzywają. Po co nam tylu radnych, skoro nic nie radzą? Proszę pomyśleć, ile za te pieniądze można zrobić inwestycji
- Tylko jak to zmienić?
- Moim zdaniem konieczna jest głęboka reforma, którą roboczo nazwałem „tańsze państwo, tańszy samorząd”. W skrócie zakłada ona mniej gmin, mniej powiatów, a w konsekwencji tego mniej radnych. Czy na dłuższą metę takie gminy jak Pakosławice, Skoroszyce i Kamiennik mają rację bytu? One tylko egzystują i nic więcej. Powinny być przyłączone do większych gmin, co byłoby z korzyścią dla ich mieszkańców. Wydatki zamiast na administrację, poszłyby na inwestycje na tych terenach. To jest konieczność, bo to co jest teraz, jest bez sensu.
- A co z reformą powiatów?
- Powiat to taki pan bez ziemi i bez chłopów, bo nie ma własnych terenów, a jego ludność to mieszkańcy gmin. Prawdziwym panem jest burmistrz, który ma i ziemię i chłopów. Dlatego najważniejsza jest gmina, bo to fundament samorządu. Jestem zwolennikiem powiatów, ale w zmienionej formie. Zacząłbym od tego, żeby radnych powiatu wybierały rady miast i gmin spośród własnego grona. Podobnie radnych województwa powinny wybierać rady powiatów. Po co mnożyć te byty? To odpolityczni te gremia, a także zapewni reprezentację społeczną a nie polityczną. Myślę, że wybrano by kogoś, kto potrafi zabrać głos i upominać się o nasze interesy, a nie milczącego radnego. Przy tym, jeśli radny byłby reprezentantem dwóch samorządów, to pobierałby tylko jedną dietę lub pół na pół – część z gminy, część z powiatu. W gminach natomiast widziałbym to tak, żeby liczba radnych z sołectw odpowiadała liczbie ich mieszkańców. Uważam też, że sołtysi powinni być radnymi gminy z automatu, bo przecież są przedstawicielami mieszkańców.
- A starosta jak powinien być wybierany?
- Starosta powinien być wybierany w wyborach bezpośrednich lub nominowany przez wojewodę, jak kiedyś kierownik urzędu rejonowego. To powinien być fachowiec znający się na administracji, który powinien mieć możliwość samodzielnego doboru zastępców, niezależnie od politycznych układów. To powinni być fachowcy – od inwestycji, oświaty i administracji. Nie chcę być źle zrozumiany, ale czy to dobrze, że starostą zostaje osoba bez przygotowania merytorycznego? Ktoś, kto przez całe życie był nauczycielem, nie zna się na administracji. Tym bardziej że urzędnicy mają taką złą tendencję do tego, żeby przekonywać władze, że nic się nie da się zrobić. Kiedy mi naczelnik wydziału mówił, że czegoś nie da się zrobić, to słyszał ode mnie, że to jego zdanie, ale ja uważam, że się da.
- Irytowała Pana sprawa windy w muzeum, o którą upominał się jeden z radnych?
- Ile można słuchać o windzie?! Winda i winda, jakby powiat nie miał ważniejszych problemów! Dlaczego nie mówimy o depopulacji, o starzeniu się społeczeństwa czy o rozwoju gospodarczym, ani nawet bezpieczeństwie. To są problemy o charakterze strategicznym dla przyszłości powiatu. Co nam po windzie i innych inwestycjach, jak chodniczki, lampy itp. skoro nie będzie miał kto z nich korzystać? Oczywiście one powinny być robione, ale nie trzeba o tym mówić na sesji. Mamy ważniejsze problemy, dotyczące powiatu jako całości.
- To czym powinna się zajmować rada powiatu?
- Problemów do rozwiązania mamy mnóstwo, a ja czuję się na sesjach rady jak na zebraniu rady budowy – tu chodnik, tam droga. Radni nie rozumieją, że rada powiatu ma nie tylko stanowić prawo, ale też rozwiązywać poważne problemy, o których wspominałem. Ja czasem staram się prowokować kolegów radnych do dyskusji, żeby się odezwali. Nawet to nie pomaga, bo niektórzy są jakby wyłączeni tak jak na zdalnych sesjach.
- Jak na radach budowy?
- Tak, bo np. nie mówi się o problemach oświaty, jako systemu i jako sposobu wychowywania młodzieży. Najważniejsze są tylko remonty. My jako powiat staliśmy się firmą budowlaną, gdzie najważniejsze są drogi, chodniki, itp. tak jakby inne problemy nie istniały.
- Na jednej z sesji przekonywał Pan, że powiat powinien wycofać się ze wszystkich inwestycji, bo brakuje mu pieniędzy na wydatki bieżące?
- W chwili obecnej sytuacja finansowa powiatu jest bardzo zła, a będzie jeszcze gorsza. Moim zdaniem w poważne kłopoty wpadł nyski szpital, które spowodowały podwyżki dla personelu, na które ci ludzie zasłużyli, ale szpitala nie było na nie stać. Szpital miał zawsze na koncie pieniądze i zawsze była płynność finansowa, ale teraz ze wstępnych informacji wynika, że miesięcznie strata wynosi ok. 1,5 mln zł, a za ubiegły rok może wynieść 15 mln zł.
- Czy to ma związek z tym, że odchodzi dyrektor Krajczy?
- Trochę tak, bo to on podjął decyzję o podwyżkach, ale z drugiej strony nie miał wyjścia.
Moim zdaniem tu też jest potrzebna reforma. Szpital nie powinien być szpitalem powiatowym, bo my jako powiat nie mamy wpływu na jego działalność. Co więcej, nie możemy nawet finansować leczenia, tylko remonty, zakup sprzętu, itp., więc jaki to jest szpital powiatowy? To powinna być jednostka finansowana w całości przez rząd lub samorząd województwa. Już dziś leczymy u nas pacjentów z dwóch województw! Powinna powstać sieć szpitali rządowych lub wojewódzkich, a powiat co najwyżej powinien mieć wysokospecjalistyczne przychodnie dla swoich mieszkańców.
- Nowy dyrektor nie będzie miał łatwo?
- Boję się, że nowy dyrektor nie poradzi sobie z tymi wszystkimi problemami. Tym bardziej że będzie miał na karku starego dyrektora, który ma zostać konsultantem medycznym, choć w szpitalu jest dyrektor ds. medycznych. Dyrektor Krajczy miał zalety, szczególnie w kontaktach z NFZ, z którym trzeba było twardo negocjować np. zapłatę za nadwykonania. Obawiam się, że jego następca nie będzie miał takich umiejętności.
- Przeciwnicy centralizacji szpitali krzyczą, że jak się zabierze szpitale, to powiaty nie będą miały racji bytu?
- To nieprawda. Powiaty mają czym się zajmować. To cała administracja – PCPR, urząd pracy, budownictwo, geodezja, dowody rejestracyjne i prawa jazdy, a do tego sprawy bezpieczeństwa. Dzisiaj największym problemem szpitali są kadry i to widać w naszej służbie zdrowia. Mamy starych lekarzy i nie możemy tylko liczyć na to, że zastąpią ich medycy z Ukrainy czy Białorusi. To jest kłopot, a nie winda, droga czy ścieżka rowerowa.
- Finanse powiatu naprawdę są w tak złym stanie?
- Byłem starostą w dobrych czasach, teraz dochody spadają i powiat zaczyna mieć poważne kłopoty. Po pierwsze obniżono podatek od osób fizycznych i zwolniono z niego młodych ludzi przed 26 rokiem życia, a powiat na tym stracił. Z wyliczeń wynika, że rocznie dostaliśmy mniej o 11 mln zł a rekompensata wyniosła 6 mln zł! Kiedy byłem starostą, to oświata się samofinansowała. Dzisiaj ma stratę... 9 mln zł. Do tego doszły podwyżki dla nauczycieli i pracowników oświaty, choć subwencja państwowa tego nie uwzględniała. Nie mamy na bieżące utrzymanie szkół. Dzisiaj starosta musi pożyczać pieniądze nie na inwestycje, tylko właśnie na bieżące funkcjonowanie. Już jest bieda, która bez kolejnej reformy terytorialnej będzie się pogłębiać. Z pustego nikt nie naleje, a nowa władza nic innego nie wymyśli, bo nie ma pieniędzy.
- Był Pan pomysłodawcą okrągłego stołu w sprawie reformy powiatowej służby zdrowia. Czy dwa szpitale – w Nysie i Głuchołazach mają rację bytu?
- Z naszej pracy powstał raport końcowy i on gdzieś leży. Zakładał on dwie koncepcje. Po pierwsze, oddłużenie szpitala w Głuchołazach i połączenie go z ZOZ Nysa. W tym pierwszym mieście powinien pozostać tylko szpital na dole, jako potężne centrum zdrowia z przychodnią i gabinetami specjalistycznymi. Drugim korkiem powinno być pozbycie się rehabilitacji na rzecz Polsko Amerykańskiej Kliniki Serca, która chciała utworzyć tam sanatorium dla swoich pacjentów. W końcu powinniśmy przekazać pulmonologię szpitalowi MSWiA, który prowadzi podobną działalność. Do tego Głuchołazy to idealne miejsce na oddział geriatryczny, który powinien zostać stworzony z powodu ogromnego tempa starzenia się społeczeństwa. Funkcjonowanie szpitala w Głuchołazach w obecnej formie nie jest do utrzymania na dłużej, choć upiera się przy tym lobby zarządzająco – leczące. Jednak trzeba z nimi rozmawiać, tak jak z potencjalnymi pacjentami, którzy w zamian powinni otrzymać opiekę medyczną na najwyższym poziomie.
- Ostatnio został Pan nazwany szóstym członkiem zarządu, a radni PSL popierają PiS.
- To przesada, ja tylko pomagam zarządowi w koncepcyjnym działaniu, ale to nie oznacza, że oni mnie słuchają. Staram się nie wtrącać, ale ja żyję sprawami powiatu nyskiego. Zajmuję się sprawami transportu publicznego i w imieniu powiatu zajmowałem się negocjacjami z opolskimi samorządami w sprawie ustalenia linii użyteczności publicznych. Ostatnie głosowanie nad absolutorium dla zarządu pokazało, że gdybyśmy jako PSL nie zagłosowali za, to zarząd nie otrzymałby absolutorium! PiS nie ma bez nas większości, a my w samorządach nie uprawiamy polityki.
- Będzie Pan starował w wyborach do parlamentu?
- Jako powiatowy PSL musimy zaproponować trzech kandydatów na listy w województwie opolskim. Będę jednym z kandydatów, podobnie jak Antoni Konopka. To bardzo ważne wybory dla kraju, dlatego mam nadzieję, że nasze doświadczenie zaprocentuje na liście wyborczej PSL na Opolszczyźnie. Nie ciągnie mnie do Warszawy, bo jestem samorządowcem z zamiłowania, ale mam nadzieję, że przyczynię się do dobrego wyniku PSL.
Rozmawiał: Piotr Wojtasik
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co ten pan wygaduje.radnych powiatu mają wybierać rady miasta i gminy?Czyli nic by się nie zmieniło.Swoj swojego kolesia by dał i by rządzili jak za PZPR.,W niektórych miastach i gminach taki styl panuje od nawet 40 lat.Czy to dobrze dla mieszkańców,miasta i gminy chyba -nie.Juz tak obrosło to towarzystwo w piórka że nic się nie zmienia bo kasa robi swoje i nikt z zewnątrz nie ma szans. Poza tym i szpital w Głuchołazach i w Nysie jest potrzebny.Juz zlikwidowali potrzebny w Paczkowie i to niewiem czy nie za panowania tego pana jako starosty czy wiecznego radnego powiatowego.
"stary" działacz zsl-u (68l) (wiecie, rozumiecie, musicie ...........) (czas na warszawskie konfitury)
Tylko kto na niego będzie głosował???
No cóż fakt czasami jest taki że samorządowcy zamiast zajmować się tym do czego zostali wybrani to zajmuje ich często polityka krajowa . Lub kilka etatów gdzie funkcja samorządowa dla niektórych to jedna z wielu źródeł dochodów i później ich rządy w miastach wyglądają jak wyglądają.
Czesiek bez kapelusza to jak port rzeczny bez patrona.
Nie ciągnie mnie do Warszawy Czesiek czy ty ludzi masz za idiotów?Jak cię nie ciągnie to nie startuj a nie kłam ludziom w oczy !
Panie Biłobran jak Pana nie ciągnie do Warszawy to masz to załatwione !!! My wyborcy o tym decydujemy i myślimy że twoje marzenia się spełniają !!!
Panie były Starosto karetka dla Armenii pamięta Pan ten szczyt błazenady i za jakie pieniądze bawiliście się na delegacji z naszych podatków ? Trochę Was Redaktor Miłkowski pogonił i szacun dla niego!
Piotrusia i żonę S....e z Ekonomika też Miłkowski pogonił?
Czy wy naprawdę musicie "bawić" się w politykę zamiast niańczyć wnuki????czy kieruje waszym postępowaniem mamona?
bilobran zgadza się z kamyszem czy kosiniakiem..........
Biłobran wyliże każdemu żeby tylko mieć jakieś korzyści .
"Powiat to taki pan bez ziemi i bez chłopów" - w tym jednym zdaniu p. Biłobran obnażył swój sposób postrzegania relacji samorząd mieszkańcy. Powiat to pan bez chłopów, mówi wieloletni samorządowiec zupełnie widać nie rozumiejąc, że jest, trzymając się tego porównania, dokładnie odwrotnie. Powiat to najęty parobek, a Panem i to pisanym z wielkiej litery, są mieszkańcy. Jak to dotrze do świadomości, to może były starosta znajdzie też chłopów i ziemię, którym parobek ma służyć.
WITAMY W NYSIE.UCIEKAJCIE JAK NAJDALEJ STĄD. BILOBRAN JAKO BYŁY STAROSTA ODPOWIADA ZA OKALECZANIE I USMIERCANIE W NYSKIM DNIE ZWANYM SZPITALEM.LATAMI OSZCZEDZALI RAZEM Z KRAJCZYM.SZKODA ŻE NIE NA SOBIE.BLEDY MEDYCZNE ZA KTÓRE NIE CHCE PLACIC ANI JEDEN ANI DRUGI.TYLKO KORYTO,NAJLEPIEJ DZIEDZICZNE.NYSA TO DNO DNA@!!!!WSZYSCY ,KTÓRZY WYJECHALI SĄ SZCZESLIWI .KTO TAKICH WYBIERA?
Ta cala komitywa z powiatu powinna wylecieć na zbity ryj.Przynajmniej podatnicy zaoszczędza. To jest już jakiś cyrk na kółkach. Ludzie nie szkoda Wam kasy na takich darmozjadów?