
W Hali Nysa rozegrany został mecz piłki siatkowej mężczyzn o mistrzostwo PlusLigi, w którym miejscowa Stal zmierzyła się z GKS-em Katowice.
Stal Nysa - GKS Katowice 2 : 3 (22 : 25, 21 : 25, 25 : 20, 25 : 17, 10 : 15)
STAL NYSA: Marcin Komenda, Mitchell Stahl, Wassim Ben Tara, Moustapha MBaye, Kamil Kwasowski, Nikolay Penchev - Michał Ruciak (libero) i Kamil Dembiec (libero) oraz Patryk Szwaradzki, Maciej Zajder, Kamil Dębski, I trener Daniel Pliński, II trener Paweł Potoczak.
GKS KATOWICE: Jakub Szymański, Jakub Jarosz, Marcin Kania, Micah Ma’a, Tomas Rousseaux, Piotr Hain - Bartosz Mariański (libero) i Dawid Ogórek (libero) oraz Kamil Drzazga, Jakub Nowosielski, Damian Domagała, Gonzalo Quiroga, I trener Grzegorz Słaby, II trener Damian Musiak.
Spotkanie sędziowali: Maciej Maciejewski i Zbigniew Wolski.
Komisarz: Janusz Kapka.
Miał to być mecz na przełamanie. Niestety mimo dobrej gry Stali tego przełamania nie było. Co prawda udało się zdobyć jeden punkt, ale z takimi zespołami jak GKS Katowice powinno się sięgać po trzy punkty, zwłaszcza jak się gra we własnej hali.
W pierwszym secie po asie serwisowym Mitchella Stahla na pierwsze dwupunktowe prowadzenie wyszli gracze Stali. Kiedy Moustapha M`Baye ustawił szczelny blok ich przewaga wzrosła, ale kilka akcji później Jakub Szymański wykorzystał kontratak i różnica zmalała do punktu. Obie drużyny dobrze grały w ataku i akcje zazwyczaj kończyły się w pierwszym uderzeniu. Widoczny był zwłaszcza Nikołaj Penczew i to jego zagranie blok-aut sprawiło, że było 14:11. Po czasie wziętym przez Grzegorza Słabego ponownie trafił Bułgar, a chwilę później dołożył jeszcze skuteczny blok, dzięki czemu gospodarze mieli pięć ,,oczek” więcej. Jednak od tego momentu ich gra się zacięła i w jednym ustawieniu stracili cztery punkty. Stało się to głównie za sprawą błędów własnych naszych siatkarzy. Stalowcy przejście zrobili dopiero po zagraniu z lewej flanki Penczewa (18:16). Dodatkowo Wassim Ben Tara wykorzystał kontratak oraz zaserwował asa serwisowego, dzięki czemu miejscowi odzyskali czteropunktowe prowadzenie. Zagrywkami przyjezdni odrobili część strat (20:21), a następnie wyszli na prowadzenie (23:22). Po przerwie wziętej przez Daniela Plińskiego kolejnego asa dołożył Szymański, a całego seta zakończył Jakub Jarosz.
Od początku drugiej partii trwała wyrównana walka i wynik oscylował wokół remisu. Prowadzący zmieniał się, ale żadna z drużyn nie potrafiła uciec swoim rywalom. Dopiero dobry blok Marcina Kani oraz przekroczenie linii trzeciego metra przez Wassima Ben Tarę sprawiło, że było 6:9. Czas wzięty przez trenera Plińskiego przyniósł spodziewany efekt, gdyż jego podopieczni zablokowali Jakuba Jarosza, a dodatkowo świetny fragment gry miał Kamil Kwasowski i zrobiło się po 10. Remis nie utrzymał się długo ponieważ przestrzelił Ben Tara. Gospodarze cały czas byli krok za swoimi rywalami i po wykorzystaniu kontrataku przez Jarosza oraz posłaniu asa przez atakującego katowiczan to goście mieli cztery ,,oczka” przewagi. W końcowym fragmencie po raz kolejny w ekipie GKS-u zafunkcjonowała dobra zagrywka, którą rozstrzygnęli losy pierwszej partii. Przyjezdni nie oddali już przewagi do końca i po trafieniu do skosu Jarosza zakończyli drugiego seta wynikiem 25:21.
Miejscowi nie zamierzali się jednak poddawać tym bardziej, że grali dobry mecz. Po asie serwisowym Wassima Ben Tary prowadzili 5:3, a gdy skuteczny blok dołożył Mitchell Stahl było już 10:7. Amerykanin nie grał najlepszego spotkania, ale w tym fragmencie to jego atak oraz zagrywka pozwalała powiększyć prowadzenie siatkarzom z Nysy. Katowiczanie zaczęli popełniać coraz więcej błędów. Po zagraniu blok-aut Nikołaja Penczewa było 13:8, ale trzy kolejne punkty zapisali na swoim koncie gracze Gieksy i przewaga zmalała do dwóch ,,oczek”. Niemniej gra przyjezdnych nieco się załamywała w każdym elemencie i od razu miało to przełożenie na wynik. Po wykorzystaniu kontrataku przez Kamila Kwasowskiego miejscowi uciekli swoim rywalom na pięć punktów i wszystko wskazywało na to, że przedłużą oni losy tej rywalizacji. Grali dobrze i zdecydowanie dominowali w tej partii. Gra toczyła się punkt za punkt, a seta zakończyła krótka grana z Moustaphą M`Baye.
Czwartego seta siatkarze Stali rozpoczęli seta od trzypunktowego prowadzenia, w czym duża zasługa Micaha Ma`a, w którego rozegraniu pojawiło się sporo niedokładności. Goście szybko doprowadzili do wyrównania. Po zablokowaniu Jakuba Jarosza oraz wykorzystaniu kontrataku przez Nikołaja Penczewa na tablicy wyników było 10:7. Liderem miejscowych był Wassim Ben Tara, który w decydujących momentach brał na swoje barki ciężar ataku. Niemniej w środkowym fragmencie seta większość piłek kierowana była do Kamila Kwasowskiego, który kończył co tylko dostał (17:12). Na boisku pojawił się Jakub Nowosielski, ale przewaga miejscowych była już wyraźna i ciężka do odrobienia. Kolejny w tym meczu as serwisowy Mitchella Stahla zdawał się przesądzać losy tej partii, gdyż zawodnicy z Nysy mieli aż sześć ,,oczek” więcej. Ich gra z każdą akcją coraz bardziej się nakręcała, a zawodniczy GKS-u wyraźnie gaśli. Końcówkę podopieczni Plińskiego zagrali znakomicie. Kiwka Kwasowskiego za blok oraz dobry blok Moustapha M`Baye zakończyły tą partię doprowadzając tym samym do tie-breaka.
W tie-breaku Gonzalo Quiroga posłał asa serwisowego i był to sygnał, że przyjezdni wrócili do gry. Nikt się jednak nie spodziewał, za chwilę będzie 0:6 i praktycznie po meczu. Stalowcy co prawda zaczęli odrabiać straty dzięki dobremu blokowi. Przy zmianie stron było już 8:4 dla gości, a po zerwaniu ataku przez Wassima Ben Tarę 9:4. Po zagraniu do skosu Jakuba Jarosza katowiczanie mieli pięć meczboli. Wykorzystali drugi i po interesującym spotkaniu wygrali 3:2. Z GKS-em Katowice trzeba było wygrać, a to się niestety nie udało.
LUK Politechnika Lublin - Cuprum Lubin 3 : 2 (19 : 25, 25 : 17, 25 : 17, 28 : 30, 19 : 17)
Cerrad Enea Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn 0 : 3 (23 : 25, 23 : 25, 23 : 25)
Stal Nysa - GKS Katowice 2 : 3 (22 : 25, 21 : 25, 25 : 20, 25 : 17, 10 : 15)
Jastrzębski Węgiel - Aluron CMC Warta Zawiercie 2 : 3 (18 : 25, 25 : 17, 25 : 27, 25 : 16, 13 : 15)
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Ślepsk Malow Suwałki 3 : 0 (25 : 17, 25 : 22, 25 : 18)
Projekt Warszawa - Trefl Gdańsk 3 : 0 (25 : 21, 25 : 20, 25 : 20)
1. G.A. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 9 | 25 | 27:5
2. Jastrzębski Węgiel 9 | 20 | 22:11
3. Aluron CMC Warta Zawiercie 8 | 19 | 21:10
4. Indykpol AZS Olsztyn 8 | 18 | 20:8
5. Projekt Warszawa 9 | 18 | 20:14
6. PGE Skra Bełchatów 7 | 12 | 17:14
7. Asseco Resovia Rzeszów 7 | 12 | 13:10
8. GKS Katowice 8 | 10 | 14:17
9. LUK Politechnika Lublin 8 | 8 | 13:19
10. Cuprum Lubin 8 | 8 | 12:19
11. Trefl Gdańsk 8 | 7 | 10:18
12. Ślepsk Malow Suwałki 8 | 6 | 8:19
13. Cerrad Enea Czarni Radom 8 | 6 | 7:20
14. Stal Nysa 9 | 2 | 7:27
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W głowie zostały wcześniejsze porażki i brak wiary w wygranie tie breaka, spuścizna z zeszłego sezonu i to jest problem teraz, muszą się mentalnie odblokować. Jak się popatrzy na statystyki w Plus Lidze to Mitchell Stahl, Wassim Ben Tara, Moustapha MBaye plasują się w pierwszych piątkach wszystkich zawodników w Plus Lidze na swoich pozycjach a to oznacza że połowa drużyny jest wysoko oceniana w statystykach. Chłopaki muszą w końcu odpalić.
Trochę cierpliwości! - coś mi się wydaje, że "odpalą" ale w I Lidze choć, to też nie jest takie pewne!