
W czerwcu Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Nysie będzie obchodzić dwudziestolecie swojego istnienia. Z tej okazji rozmawiamy z rektorem uczelni prof. Przemysławem Malinowskim.
- PWSZ to największy sukces we współczesnej historii miasta, który nie spadł nam z nieba. Jak to było z początkami szkolnictwa wyższego w Nysie?
- Trzeba podkreślić rolę ówczesnych władz miasta na czele ze śp. Januszem Sanockim, ówczesnym burmistrzem Nysy. To on, w odróżnieniu od innych burmistrzów miast Opolszczyzny podjął rękawicę rzuconą przez pana prof. Ryszarda Knosalę, pierwszego rektora, aby utworzyć w Nysie uczelnię wyższą. Dzięki tej odważnej decyzji, przy wsparciu samorządu gminnego, uczelnia mogła powstać. Zaangażowany był w to również kanclerz Zbigniew Szlempo, który ją budował od podstaw wspólnie z prof. Knosalą i władzami lokalnymi. To ojcowie założyciele PWSZ, a podjęte wtedy przez nich decyzje dzisiaj owocują, dzięki ich ciężkiej pracy możemy się nadal rozwijać.
- Jak wyglądały początki?
- Zaczęliśmy od 5 specjalności. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jaka wtedy została włożona praca w budowanie uczelni i uruchomienie pierwszych kierunków studiów. Były to architektura środowiskowa, język niemiecki, zarządzanie produkcją i usługami, finanse i zarządzanie organizacjami, a także informatyka stosowana. Po drodze uruchomialiśmy nowe kierunki, ale też zamykaliśmy takie, których formuła się wyczerpała, jak np. historia czy filologia czeska. Z powodów formalnych musieliśmy zrezygnować z kształcenia konserwatorów zabytków, których wykształciliśmy ponad 200. Obecnie prowadzimy studia na 12 kierunkach studiów licencjackich i inżynierskich plus na trzech magisterskich. Są to kierunki mocno zdywersyfikowane, bo obejmują praktycznie wszystkie dziedziny nauki od nauk technicznych, potrzebnych do rozwoju przemysłu i gospodarki, poprzez nauki medyczne, nauki ekonomiczne, nauki o bezpieczeństwie, języki i sztukę, czy nasz wydział jazzu, który jest naszą perełką i unikatem, jeśli chodzi o publiczne uczelnie zawodowe.
PWSZ w liczbach
data powstania - 2001 r.
roczny budżet - 40 mln zł
absolwenci - 13 747
zatrudnienie - 288 osób
budynki - 12 (20,081 m2)
umowy zagraniczne - 215
- Ilu obecnie studentów kształci się w Nysie?
- W swoim szczytowym okresie uczelnia miała 5000 studentów, ale ze względu na katastrofę demograficzną, z którą mamy do czynienia szczególnie w naszym województwie, ta liczba spadła do 2000. To jest stabilna liczba od kilku lat, dzięki czemu nie musimy obawiać się o swoją przyszłość. Ostatnio odnotowujemy delikatny wzrost liczby studentów, z czego bardzo się cieszymy.
- PWSZ to instytucja, bez której trudno sobie wyobrazić dzisiejszą Nysę i powiat nyski.
- Naszą działalność można rozpatrywać w sześciu aspektach. Pierwsza to walka z depopulację regionu, bo dzięki nam udało się zatrzymać emigrację wielu młodych ludzi z naszego terenu. Do tego udało się przyciągnąć ich do miasta. W naszej uczelni kształcą się studenci praktycznie z całego kraju. Drugi wymiar, to wymiar ekonomiczny, uczelnia ma 40 mln zł budżetu rocznie, który przypływa do Nysy i tu jest w znacznej mierze wydawany. To też pieniądze studentów, którzy wydają je w tym mieście. Studenci, to też pracownicy w sferze usług, pracujący w restauracjach, barach i handlu. Już jako absolwenci zasilają lokalnych pracodawców, którzy potrzebują nowych pracowników. Kolejnym ważnym aspektem jest to, że PWSZ przyciąga inwestorów. Tak było w przypadku Umicore, którego prezes podczas rozpoczęcia inwestycji podkreślił, że istnienie uczelni technicznej w Nysie było jednym z decydujących czynników lokalizacji ich inwestycji.
Jednym z ważniejszych czynników wpływu uczelni na region, to czynnik kulturowy, poprzez nasz wydział jazzu, który kształci muzyków, którzy swoimi występami uświetniają wiele wydarzeń w mieście. Nie bez znaczenia są takie inicjatywy, jak Nyskie Forum Bezpieczeństwa, organizowane przez nasz wydział bezpieczeństwa wewnętrznego, które porusza kwestie bezpieczeństwa w wymiarze lokalnym. To też nasze koła naukowe, jak np. koło ratowników medycznych COR, które szkoli młodzież i dzieci z zakresu pierwszej pomocy. Dzięki uczelni do Nysy zostali ściągnięci wysoko wykwalifikowani pracownicy naukowi, którzy oddziaływają na region. Prowadzimy też uniwersytet dla dzieci, uniwersytety trzeciego wieku, a także współpracujemy ze szkołami średnimi. Nie bez znaczenie jest też nasze zaangażowanie w nyski sport pod postacią AZS.
- Przez ostatnie lata z Nysy uciekali fachowcy i specjaliści, Wam udało się przyciągnąć wysokiej klasy specjalistów.
- PWSZ to uczelnia, która była budowana przez ludzi z różnych ośrodków akademickich – politechnik, uniwersytetów i akademii medycznych z całego kraju. Te osoby przekazywały nam najlepsze doświadczenia ze swoich uczelni. Ja, kiedy pracowałem na Politechnice Wrocławskiej, starałem się zaszczepić do Nysy najlepsze rozwiązania i doświadczenia z tamtej uczelni. Można powiedzieć, że jesteśmy taką sumą najlepszych składników polskich uczelni, skoncentrowaną w Nysie. Uczelnia zatrudnia dziś 288 pracowników, z tego 170 to pracownicy naukowo-dydaktyczni.
- Dzisiaj trudno znaleźć ratownika medycznego, który nie byłby absolwentem waszej uczelniami.
- W wielu kierunkach studiów byliśmy jednymi z pierwszych, jeśli nie pierwszymi w kraju. Tak było z ratownictwem medycznym. Mury uczelni opuściło do tej pory 1800 absolwentów i nie tylko w Nysie trudno znaleźć ratownika, który nie kończyłby naszej uczelni, bo ja zaryzykuję stwierdzenie, że w kraju trudno znaleźć ratownika, który nie miałby z nami styczności. W środowisku funkcjonuje takie pojęcie, jak „Nyska szkoła ratownictwa medycznego”, co pokazuje, że jesteśmy znaczącym ośrodkiem kształcenia ratowników w Polsce.
- Który kierunek opuściła największa liczba absolwentów?
- Liderem jest pielęgniarstwo, które ukończyło 1907 absolwentów studiów licencjackich i 185 absolwentów studiów magisterskich. Uzupełniamy braki kadrowe służby zdrowia, oceniane na kilkadziesiąt tysięcy etatów, stąd też wychodzimy naprzeciw tym potrzebom i rozwijamy kierunek. Nasza najnowsza inwestycja, to Monoprofilowe Centrum Symulacji Medycznych, czyli tak naprawdę wybudowaliśmy szpital, w którym studenci w warunkach symulacyjnych będą się uczyć zawodu. Dzięki niemu będzie można kształcić większą ilość studentów, bo naszą barierą są tylko zajęcia praktyczne.
- Który kierunek, cieszy się jeszcze dużą popularnością?
- Jeden z pierwszych, który uruchomiliśmy w kraju, czyli kosmetologia. Byliśmy drugą uczelnią państwową kształcącą kosmetologów. Do tej pory aż 1200 absolwentów tego kierunku opuściło nasze mury. Trzecim, najbardziej popularnym są finanse i rachunkowość, którego absolwenci znajdują pracę w przedsiębiorstwach, sektorze bankowym i różnego rodzaju instytucjach. Dumni jesteśmy z tysiąca absolwentów architektury, ponad tysiąca zarządzania i inżynierii produkcji, ośmiuset informatyki, sześciuset dietetyków, dziewięćset bezpieczeństwa wewnętrznego, a także ponad tysiąc filologów. Warto przypomnieć, że uczelnię opuściło 200 konserwatorów zabytków, bo taki kierunek kiedyś u nas funkcjonował, ale z powodów formalnych nie mógł być kontynuowany. Cały czas działa jednak Centrum Konserwacji Zabytków, które brało m.in. udział w renowacji napisu nad bramą muzeum Auschwitz.
- Śledzicie losy absolwentów, czy zostają przy zdobytym u was wykształceniu?
- Większość studentów w zależności od kierunku, tak. Absolwenci kierunków medycznych natychmiast trafiają do systemu służby zdrowia. Po egzaminie dyplomowym, badamy plany studentów i pytamy ich, co zamierzają dalej zrobić. Jeszcze kilka lat temu tylko 1/4 chciała zostać w Nysie, a większość chciała wyjechać. Teraz coraz więcej studentów deklaruje, że chciałaby zostać w Nysie, jeśli znajdzie dobrą pracę tutaj na miejscu. My staramy się w tym pomagać.
- Jak im pomagacie?
- Dydaktyczna inicjatywa doskonałości ministra edukacji i nauki promuje uczelnie, których absolwenci nie tylko znajdują pracę, ale jest to praca dobrze płatna. Od kilku lat udaje się nam otrzymywać nagrodę w tym konkursie w postaci 1 mln zł. To znaczy, że dobrze kształcimy naszych studentów.
- Jak to robicie?
- Mamy z ponad setką przedsiębiorstw podpisane umowy w sprawie staży, praktyk i zatrudniania studentów. Kształcimy praktyków. Nasi studenci są związani z przyszłymi pracodawcami, gdzie mają praktyki i na ich potrzeby piszą swoje prace dyplomowe. Na ostatnim roku studiów na kierunkach technicznych ciężko zastać studentów na wykładach, bo oni już pracują w firmach, które potrzebują profesjonalistów i zawodowców, jak o nich mówimy. I są to też firmy zagraniczne, np. w Czechach.
- Czy może Pan wskazać największe osiągnięcie PWSZ?
- Największe osiągniecie, to 20 lat pracy dla rozwoju regionu i to, że udało się nam wokół tego projektu skupić grupę ludzi zaangażowanych w rozwój uczelni, co pozwoliło jej istnieć w takiej formule. Jesteśmy jedną z większych publicznych uczelni zawodowych, położoną w jednym z najmniejszych miast, w których się one znajdują, To jest nasz sukces. Sukcesem jest też to, że jesteśmy dobrze postrzegani przez społeczeństwo a władze samorządowe zrozumiały to, jaką rolę pełni uczelnia w tym mieście. Cieszy to, że niezależnie kto rządzi, jest przychylnie do nas nastawiony i wyciąga do nas pomocną dłoń. Moi koledzy rektorzy tego mi zazdroszczą, że nikt nie kładzie nam kłód pod nogi.
- Kiedyś pojawił się pomysł połączenia PWSZ z Politechniką Opolską?
- W stronę uczelni kierowane są zachęty do konsolidacji, w związku ze spadkiem liczby studentów związanym z demografią. Ja jednak nie widzę możliwości połączenia z jakąkolwiek uczelnią. Uważam, że Opolszczyzna ma komplementarną ofertę, w którą się świetnie wpisujemy jako samodzielna uczelnia zawodowa.
- Jakie macie plany na przyszłość?
- W miarę rozwoju strefy ekonomicznej będziemy rozwijać nowe kierunki inżynierskie, dopasowane do potrzeb powstających tam przedsiębiorstw. Będziemy się tu opierać na kierunku zarządzanie i inżynieria produkcji. Myślimy o przywróceniu kształcenia w zakresie budowy pojazdów, czyli tego z czego Nysa kiedyś słynęła. Zapotrzebowanie na absolwentów tego kierunku może pojawić się w wyniku rewolucji przemysłowej, która dotyczy samochodów elektrycznych. Szacuje się, że pojawi się o wiele więcej producentów pojazdów opartych o ten prosty napęd, jakim jest silnik elektryczny. To nie będzie kierunek dotyczący też obsługi, tuningu i zmiany elektryków. Myślimy nawet o czymś takim jak konwersja samochodów spalinowych na elektryczne, a co za tym idzie o kształceniu fachowców w tym kierunku. Nadzieję wiążemy też z administracją, kierunkiem na otwarcie którego czekamy na zgodę, a także studiami 2 stopnia na jazzie i muzyce estradowej.
- A co planujecie przy ul. Otmuchowskiej?
- Powstaje koncepcja nowego budynku dydaktycznego przy ul. Otmuchowskiej, gdzie znajdą się laboratoria specjalistyczne dla wydziału nauk technicznych. Budowa ma się odbyć w latach 2022 – 23 i będzie kosztować 12 mln zł. Powstaną tam laboratoria, w tym centrum obróbcze, wytrzymałości materiałów, technologii przemysłowych, elektroniki i elektrotechniki, a także fizyki i chemii podstawowej. Ma to być budynek autonomiczny, jeśli chodzi o zasilanie i energię.
- Słyniecie też, ze współpracy międzynarodowej.
- Obecnie żadna uczelnia nie może się rozwijać bez współpracy zagranicznej. To otwarcie na świat, na nowe pomysły. Muszę się pochwalić, że ściągamy na współpracę zagraniczną podobną sumę pieniędzy, co uczelnie opolskie, dysponujące znacznie większa liczbą studentów. Nasze kontakty zagraniczne są naprawdę bardzo duże, dlatego chcemy się promować hasłem „PWSZ – miejsce dla ludzi z całego świata”. Przyjeżdżają do nas studenci i pracownicy naukowi z całego świata. To też wpływa na rozwój regionu, podnoszenie naszych kompetencji, a także pozytywną wymianę kulturową.
- Czy to prawda, że chcecie zmienić nazwę uczelni?
- Rozpoczęliśmy konsultacje dotyczące zmiany nazwy uczelni. Po reformie szkół wyższych premiera Jarosława Gowina, uczelnie takie jak nasza mogły zmienić swoją nazwę i część to zrobiła. Nasi koledzy uciekali od słowa „szkoła zawodowa” w nazwie, bo części osobom kojarzy się to z zawodówkami czy hufcami pracy. W mojej opinii ta zawodowość to atut, pokazujący że tu zdobędziesz zawód i dostaniesz pracę. Rozważana jest nazwa Uczelnia Zawodowa, choć wydaje się, że PWSZ to zbyt rozpoznawalna marka, a jej zmiana może wprowadzać w błąd.#
Rozmawiał Piotr Wojtasik
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
profesorowie artysci celebryci studenci....... a jakie są wyniki każdy widzi