Reklama

Strażacy ruszyli z pomocą koledze… by uratować rękę Jacka

Nowiny Nyskie
08/12/2025 15:08

Prawdziwe pospolite ruszenie dobrych serc! Tak można określić internetową zbiórkę, którą zorganizowano, by uratować rękę Jacka Orzechowskiego, ogniomistrza z Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Nysie. Z pozoru niegroźne uderzenie rozpoczęło jego dramat, którego nikt się nie spodziewał.

Kiedy kilkanaście dni temu telewizja wyemitowała premierowy odcinek programu „Strażacy z sąsiedztwa” o nyskich strażakach, w którym widzowie z całej Polski mogli zobaczyć Jacka Orzechowskiego. W tym samym czasie on sam przebywał już w szpitalu. Musiał walczyć z sepsą oraz groźbą amputacji ręki. 

To był zwykły dzień „wolny” od służby – Jacek uderzył się podczas prac domowych w palec wskazujący prawej ręki. Wydawałoby się – błahostka, zwykłe uderzenie, nieznaczne zatarcie na skórze – tak brzmi fragment opisu tego co spotkało strażaka. - Bez dużej rany, początkowo nawet bez opuchlizny, jednak po kilku godzinach, gdy palec bolał coraz mocniej, a leki przeciwbólowe nie działały postanowił zgłosić się do lekarza. Dostał silniejsze leki przeciwbólowe oraz dalsze zalecenia i został wypisany do domu. Niestety, kilka godzin później trafia na SOR ponownie, tym razem z bardzo wysoką gorączką, półprzytomny, z ogromnym bólem dłoni i przedramienia. Zwykły ból palca okazuje się gwałtownie rozwijającym zapaleniem tkanek z postępującą sepsą oraz niedokrwieniem uszkodzonej kończyny.

Zaczyna się walka najpierw o życie, później o uratowanie ręki Jacka. Ze względu na błyskawicznie rozwijający się stan Jacek przechodzi dwie operacje tzw. fasciotomię, czyli nacięcie tkanek oraz powięzi, aby zrobić miejsce dla opuchlizny oraz ropy zbierającej się pomiędzy mięśniami i powięziami, to pozwala „kupić” czas dla kończyny, zniwelować niedokrwienie w oczekiwaniu na wyniki posiewu i szukanie przyczyny tego stanu. Jacek codziennie jest poddawany różnego rodzaju chirurgicznemu opracowywaniu wypreparowanych tkanek, a także leczeniu w komorze hiperbarycznej. Kilka dni później wiadomo, że to zakażenie paciorkowcem, a dokładnie Streptococcus pyogenes-ladhinusen: bakterią, która od setek lat właściwie nie występowała u ludzi, u Jacka zaatakowała prawą rękę oraz przedramię siejąc totalne zniszczenie w mięśniach, powięzi oraz nerwach prawej kończyny. Zapada decyzja o tym, że aby próbować ratować kończynę trzeba szukać pomocy w szpitalu specjalizującym się w ciężkich urazach związanych z kończyną górną. Jacek trafia do wrocławskiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, tam zajmują się Nim specjaliści w zakresie leczenia i rekonstrukcji ręki.

Pan Jacek od ponad 5 tygodni przebywa w szpitalu, przed nim bardzo długa i ciężka walka o powrót do zdrowia i sprawności. Niestety, w wyniku postępu zakażenia konieczna była amputacja palca wskazującego. Z pewnością powrót do zdrowia zajmie wiele miesięcy. Przyjaciele założyli zbiórkę na jego leczenie na portalu Pomagam.pl: https://pomagam.pl/daa994. Celem zbiórki jest uzbieranie 250 tys. zł. Już w pierwszych trzech dniach udało się zebrać prawie 170 tys. zł. Pieniądze wpłaciło na tamten moment ponad 2 tys. osób, a stan konta cały czas rośnie. To wszystko dzięki prawdziwemu pomocowemu pospolitemu ruszeniu, bo historia pana Jacka oraz link do zbiórki opublikowała ogromna ilość instytucji – głównie jednostek zawodowej straży pożarnej i OSP. W takiej historii najlepiej widać, że każda złotówka ma ogromne znaczenie.
ag 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do