
Obok jazu na Nysie Kłodzkiej (w pobliżu elektrowni) mają zostać zamontowane tablice z informacją o Bogusławie Podborączyńskim, nyskiej ofierze stanu wojennego. Ciało młodego działacza antykomunistycznego znaleziono w tym miejscu w połowie kwietnia 1983 roku.
Uchwałą Rady Miejskiej w Nysie jaz otrzymał imię Bogusława Podborączyńskiego. – Jednak samo nazwanie, bez jakiegokolwiek śladu informacji o nyskiej ofierze stanu wojennego nie byłoby pełnym Jego uczczeniem. Tablice przygotuje i sfinansuje gmina, z czego bardzo się cieszymy – mówi Henryk Szewczuk, przewodniczący nyskiego oddziału „Solidarności”, który zaangażował się w upamiętnienie Bogusława Podborączyńskiego.
Przypomnijmy, że Bogusław Podborączyński (ur. 1962) był pracownikiem Zakładu Urządzeń Przemysłowych, a jednocześnie członkiem zakładowej organizacji „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego nyska bezpieka polowała na podziemne komórki „Solidarności”. Ta „zupowska” wydawała m.in. nielegalne pismo „Odmiennym zdaniem”.
Wiosną 1982 roku bezpieka wpadła na jej ślad. Wśród inwigilowanych był także Bogusław Podborączyński.
14 marca 1983 roku ten młody nysanin żegnał z grupą przyjaciół kolegę, który szedł do wojska. Mężczyźni spotkali się po pracy nad rzeką. Nie przesadzali z alkoholem, bo nazajutrz był normalny dzień pracy. Ok. godz. 18.00 Bogusław Podborączyński rozstał się z kolegą na rogu ul. Krzywoustego i Piastowskiej. Do mieszkania przy ul. Piastowskiej, które dzielił z rodzicami już nigdy nie dotarł. Po miesiącu jego ciało znaleziono na kracie nyskiej elektrowni.
Bezpieka starała się lansować tezę, że Bogusław Podborączyński mógł popełnić samobójstwo. Tymczasem on był bardzo pogodny, uśmiechnięty, potrafił żartować nawet z siebie. Posiadał także cechy charakteru, które nie pasowały do ówczesnej rzeczywistości – mówił to co myślał.
Gdy jego zniknięcie rodzina zgłosiła milicji mamie zadawano tendencyjne pytania typu „co pani wie?” „czy ktoś u pani był?”, „z kim pani rozmawiała?”. Padło też stwierdzenie: „pewnie się utopił”. To samo zdanie padło, gdy rodzina szukała pomocy w komendzie wojewódzkiej milicji.
Matka Bogusława Podborączyńskiego żądała przeszukania dna rzeki, ale usłyszała, że to byłoby zbyt kosztowne.
Słowa milicjantów sprawdziły się. Ciało Bogusława Podborączyńskiego znaleziono na kracie elektrowni w połowie kwietnia 1983 roku. Jego pogrzeb odbył się 17 kwietnia na Cmentarzu Jerozolimskim. Rodzina złamała zakaz władzy, aby nie otwierać trumny. Okazało się, że mężczyzna miał skrzyżowane nogi! Można przypuszczać, że przed śmiercią ktoś mu je związał. Z relacji rodziny wynika także, że Bogusław Podborączyński miał posiniaczone nadgarstki i zmiażdżoną szczękę. Oficjalny raport z sekcji zwłok głosił jednak, że nie wykazano śladów pobicia.
Rodzina nigdy nie otrzymała odzieży zmarłego, bo stwierdzono, że była bardzo zniszczona długim przebywaniem w wodzie. Jak to się więc stało, że dokumenty nieżyjącego nie poddały się zupełnie działaniu wody i były jak nowe?
Śledztwo w sprawie śmierci działacza nyskiej „Solidarności” szybko umorzono. Rodzinie odmówiono zaś zgody na ekshumację.
Rodzice zmarłego do końca życia byli pogrążeni w rozpaczy, którą potęgowała świadomość, że ich syn cierpiał przed śmiercią. Pamięć o bracie kultywuje jego siostra – Halina Zielińska.
Postać Bogusława Podborączyńskiego znalazła się w albumie poświęconym ofiarom reżimu komunistycznego. Strona, na której widnieje jego zdjęcie, opis życia i tajemniczej śmierci sąsiaduje ze stroną poświęconą ks. Popiełuszce. Oczywiście stało się tak ze względu na to, że w publikacji ułożono nazwiska alfabetycznie, ale dla rodziny miało to symboliczne znaczenie.
Dodajmy, że na tablicach ma się znaleźć wizerunek Bogusława Podborączyńskiego oraz krótki opis Jego życia.#
ag
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie